Pielenie. Samo słowo przyprawia mnie o dreszcze, jako leniwy ogrodnik szukałam alternatyw i znalazłam. Przy trójce dzieci, ciągłym remoncie i zwierzyńcu ciężko jest posiadać czas, zwłaszcza na coś tak beznadziejnego.
W naszym kraju wielu ogrodników posiada piękne grządki równiutko posadzonych warzyw. Taki zagonek jest chlubą każdego polskiego ogródka, jednak dla mnie to obraz zacofania. Co gorsza, taki porządek na grządce zniechęca potencjalnych ogrodników do działania, ponieważ nie oszukujmy się, utrzymanie takiej grządki jest czasochłonne. Istnieje jednak pewne rozwiązanie, co więcej, owe rozwiązanie może sprawić, że z małego ogródka jak i balkonu będziemy otrzymywać bardzo dużo plonów.
Biointensywne ogrodnictwo (ang. biointensive gardening), ten termin nie jest nowością, pierwszy raz o tej metodzie usłyszałam w książce John Jeavons „How to grow more vegetables”. Polega ona na tym, że kończymy ze standardowym rozłożeniem roślin na grządce, a rozpoczynamy sadzenie w sześcianie. W ten sposób, aby dorosłe rośliny stykały się ze sobą jedynie liśćmi. Dzięki temu wykorzystujemy maksimum przestrzeni pomiędzy warzywami. W tej metodzie ważne jest aby grządki były podzielone na szerokie pasy, w które nie wchodzimy, dzięki temu zabiegowi nie ubijamy ziemi, przez co korzenie roślin lepiej się rozwijają.
Biointensywne ogrodnictwo – o co w tym chodzi?
Sadzenie w sześcianie może wydawać się skomplikowane, jednak nie jest to takie trudne. Ja w swoim ogródku zamiast wysiewać w linii prostej wysiewam trójkątnie. Czyli jak na rysunku poniżej czarne kropki to standardowy wysiew, a zielone kropki to wysiew bio-intensywny. Jak szeroko sadzimy? Przeważnie stosujemy zasadę, że od odległości wspomnianej na opakowaniu odejmujemy około 10 cm i otrzymujemy rozstaw do uprawy bio-intensywnej. Mieszkasz w bloku i masz niewiele miejsca na „ogród” nic straconego, to właśnie dzięki tej metodzie będziesz w stanie posiadać własny warzywniak.
Biointensywne ogrodnictwo to integracja różnych warzyw, aby wykorzystać maksymalnie obszar jaki posiadamy. I tak warto ze sobą posadzić takie warzywa jak marchew (która owocuje pod ziemią) i szpinak (który nie dość, że osłania ziemię i ochrania w ten sposób przed parowaniem) dodatkowo można posadzić kalafiora bądź kalarepę. Dzięki takiemu sposobowi siania najpierw wraz z marchewką będzie rósł szpinak, kiedy marchew zastopuje ze wzrostem naci wtedy szpinak będzie go kontynuował wraz z kapustą. Świetnie sprawdzą się tutaj również połączenie buraków (pod ziemią) i kalarepa (nad ziemią). Innym przykładem jest posadzenie najpierw bobu na końcu grządki od północy (osłania przed wiatrem i nie zabiera ciepła), warto posadzić go wraz z kalarepą i sałatą. Kiedy sałata i kalarepa zostanie zebrana bób nadal będzie owocował (warto posadzić go w różnych terminach) co więcej na miejsce sałaty posiejmy ogórki. W ten sposób bób będzie osłaniał ogórki, które lubią cień, a grządka nie będzie siedziała bezużytecznie.
Kolejnymi przykładami połączeniem jest:
- Ziemniaki i fasolka szparagowa.
Ziemniaka sadzimy w dole i przykrywamy około 30 cm ziemi, kiedy roślinka urośnie na 10 cm po jednej ze stron sadzimy fasolkę, kiedy ta się wybije z nasiona, po drugiej stronie sadzimy kolejną.
- Pomidory i rzodkiewka lub marchewka.
Zanim pomidory urosną oba warzywa będą chronić ziemię przed wysuszeniem.
- Cebula, marchew i sałata również mogą wspólnie dzielić grządkę
Jak wykorzystać biointensywne ogordnictwo znajdziecie na grafice poniżej:
16 odpowiedzi na “Biointensywne ogrodnictwo? Czyli jak mieć więcej z małej powierzchni”
Czy ktoś zna jakieś książki o tym temacie w jezyku polskim?
Po przeczytaniu tego artykułu zainteresowałem się wspomnianą książką i sprowadziłem ją. W recenzjach piszą, że dzięki niej można wyżywić jedną osobę na 40 metrach kwadratowych – co prawda wegańsko i nie wiadomo jak z pracochłonnością, ale kto wie? Uwzględniając sprzedaż nadwyżek, dla osób mało zarabiających może się to kalkulować lepiej, niż pójście do pracy!
Ja sieje podobnie od kilku lat ale to wychodzi raczej przez kompletny brak ogarnięcia w tym temacie. Raz coś posieje za ciasno, raz cała grządka nie wzejdzie. Później przestawiam roślinki w różne miejsca, dosadzam gdzie się jeszcze da, mieszam i wychodzi duży misz masz:)
Warto zainteresować się również uprawą roślin na agrowłókninie. Ostatnio robi furorę w ogródkach.
Tak to wygląda: https://blaszakal.wordpress.com/2015/03/06/uprawa-warzyw-w-santa-susana/
aha, no i przydałby się artykuł, który mówiłby co obok czego siać, bo wiem, że pewne warzywa pomagają innym, a niektóre innym szkodzą, ale nie mam pojęcia co i dlaczego. Taki fajny pomysł by był i podpowiedź dopóki się jeszcze nie sieje.
Ta fasolka z ziemniakami to mi się nie widzi szczerze mówiąc. Zanim strączki dojrzeją, to ziemniaki je zasłonią. Przynajmniej moje zawsze się bardzo rozrastają. No i ta stonka, wlezie mi na szparagówkę i będzie po niej łazić, fuj.
Ogólnie pomysł ciekawy, ale naprawdę nie mogę sobie wyobrazić, jak to ma wyglądać w praktyce. Już chyba za późna godzina na to.
Bardzo ciekawe, a co z ziołami Ewo. Ja mam mały balkonik w bloku, więc zioła by mi sie zmiesciły. Pietruszka, szczypiorek, koperek, ciekawe czy by jarmuz wyrosl w donicy 😉 Co z czym wysiewac?
Plan świetny. Czy ktos mi podpowie gdzie kupic dobre nasiona (bez gmo)? Będę wdzięczna. Dziękuję
Super pomysł ! Na pewno przetestuję w tym roku. Pozdrawiam
Zagonku, możesz mi przybliżyć pewien temat? Kupiłam działkę i chcę wybudować jak najbardziej autonomiczny dom, możliwie wolny od tworzyw sztucznych. Mam małą zagwozdkę. Często kąpię psa w wannie, a chciałabym uniknąć zarysowań. W związku z tym chcę kupić matę antypoślizgową, taką z ni-to-gumy, ni-to-czegoś… I właściwie nie mam pojęcia, z jakiego materiału są te maty, a więc – czy są bezpieczne. Pozostaje jeszcze kwestia barwników. Nie mam pojęcia, jaki jest „naturalny” kolor takiego tworzywa, a boję się też trochę tych wszystkich barwników w środku (wiem, paranoja normalnie). Wiesz coś może na ten temat?
Ja jak kąpie psa w wannie kładę zwykły, bawełniany ręcznik, żeby pies się nie slizgał 🙂
Pomysł fajny. Ja juz wielokrotnie eksperymentowałem z własnym boi ogródkiem, plony mizerne pracy nie tak dużo. Większość plonów zjadły mi szkodniki małe i duże, walczyłam z nimi bez chemii w sposób naturalny, ale były szybsze i większość zjadły. W ogródku miałam: pomidory, papryki, bakłażany( pięknie zaowocowały, ślimaki nocami zjadły wszystkie) groszek zielony, cukinie ( naprawdę udane zbiory) ogórki, sałatę, kapustę, dynię i dużo ziół. Zastanawiam sie czy w tym roku ponownie organizować ogródek.
Monika, myślę ze wspaniałą odpowiedzią na twoje pytania jest książeczka „ogród warzywny na 200m2” Bronisława Gałczynskiego gdzie jest w sposób łatwy i przyjemny łącznie z kalendarzem prac pokazane jak sadzic rosliny by być samowystarczalnym warzywnie przy 4 osobach. Jedynie jest tam mowa o sztucznych nawozach co nie wszystkim odpowiada, ale sam pomysl sadzenia jest ok
Zainspirowało mnie to! A widomo ile potrzeba miejsca na ogródek na podstawowe jarzyny dla 4 osobowej rodziny wg tego systemu? Najbardziej przeraża mnie perspektywa roboty codziennie, a potem zebranie paru pomidorków i paru sałat… Ile trzeba miec miejsca, zeby przynajmniej w sezonie jeść tylko własne warzywa?
Artykuł fajny, alebędzie jakaś dalsza część? Jak zacząć? Jak nawozić? Jak się za to zabrać???
bardzo ciekawy i przydatny artykuł. Dzieki
Ewo ekstra takie sianie muszę spróbować w tym roku 🙂 pozdrawiam.