Oparzenia – radzimy sobie z nimi naturalnie
Jako dość niezdarna kucharka mam wiele sposobności testowania rożnych naturalnych rozwiązań na oparzenia. Obecnie są one bardzo na czasie, gdyż sezon przetwórczy w pełni, a z racji, że przy dwójce bąbli i całej reszcie wszystko trzeba robić „na szybkiego” równie szybko powstają poparzenia i to dość poważne.
Za pierwszym razem, kiedy się poparzyłam mąż poleciał do sklepu po znaną piankę na oparzenia, jednak, kiedy pianka pojawiła się na mojej skórze czułam jakby ktoś mi ją zdzierał. Myślę trzeba przyglądnąć się składnikom. To, co zobaczyłam przeraziło mnie. Wiem powinnam była zrobić to zanim prysnęłam tym draństwem na ranę, ale człowiek nie myśli, kiedy go boli jak diabli.
Zamiast ukojenia podrażnienie
Co jest w środku? – sztuczne perfumy – nikt tak naprawdę nie wie, co w nich jest i czym są, a czy są przebadane to już bardzo wątpliwe. Można by wiele pisać na ich temat. W każdym razie sztuczne perfumy to jeden z podstawowych składników, których powinniśmy unikać szerokim łukiem, jeśli zależy nam na naszym zdrowiu. Kolejny w składzie jest PEG, który bardzo łatwo może być zanieczyszczony dioksanem 1,4 jedną z najbardziej szkodliwych substancji jaka może znaleźć się w kosmetyku. Następnie mamy propene-butene, podrażniający skórę i śluzówki, toksyczny dla naszych narządów, silnie alergenny. Bardzo łatwo może być zanieczyszczony Butadienem, super rakotwórczą substancją. Kolejną perełką jest DMDM Hydantoin – wysoce niebezpieczna substancja rakotwórcza, która ma silne działanie toksyczne na skórę, wywołuje alergie i ją podrażnia a równocześnie ma wpływ na niszczenie naszego układu odpornościowego. Dodatkowo oskarżana jest o bardzo częste zanieczyszczenie formaldehydem, który w skali niebezpieczeństwa Environmental Working Group dostał „oskara”- 10 na 10 punktów. Później niby naturalny, Limonene, a wciąż bardzo podrażniający skórę i alergenny, podobnie jak Hexyl Cinnamal.
Te wszystkie składniki mają mi pomóc i złagodzić ból i oparzenia? Prędzej wywołać. Nie wiem dlaczego ta pianka jest tak popularna, przecież ona chyba ma na celu wywołać podrażnienie i zwiększyć nasze cierpienie, a nie pomóc. W ostateczności zmuszona byłam szukać innych alternatyw. Najskuteczniejsza okazała się na oparzenia bieżąca zimna woda na zmianę z workiem wypełnionym lodem. Po kilkudziesięciu minutach, kiedy ciało przestało piec, nadszedł czas najpierw na olejek z drzewa herbacianego, a następnie wymieszałam 1 łyżkę miodu z 10 kroplami olejku lawendowego, wszystko owinięte w bardzo luźny opatrunek. Ranę przy każdej nadążającej się okazji wystawiałam na działanie powietrza. Na początku szczypało, ale po około 1 godzinie ból znikł 🙂
Co więc na oparzenia?
Pomogło, po tygodniu wciąż są strupki, jednak tam gdzie skóra już zeszła widać nowy naskórek i zero blizn. Dlaczego olejek herbaciany? Po prostu odkaża i ma działanie antybakteryjne, przeciwwirusowe i przeciwgrzybicze. Lawenda łagodzi podrażnienia i wspomaga odbudowę skóry. Miód stwarza idealne, wilgotne warunki do leczenia się oparzeń. Używany był od pokoleń w medycynie ludowej właśnie w tym celu. W ostatnich latach potwierdzono naukowo jego działanie. Testy odbyły się w Indiach i przeprowadzone były przez Dr. Subrahmanyam na 64 pacjentach z bardzo rozległymi oparzeniami. Połowa z nich poddana była standardowej terapii a połowa leczona była gazą nawilżoną miodem. Okazało się, że pacjenci z „drugiej grupy”szybciej dochodzili do zdrowia, bo w ciągu około 9 dni w porównaniu do 18 dni do grupy pierwszej. Dodatkowo mieli dwa razy mniej blizn. Wskutek przeprowadzonych badań naukowiec stwierdził, że miód bardzo skutecznie walczy ze wszelkimi infekcjami ze względu na swoje ogromne właściwości antybakteryjne i wspomaga przyrost nowych komórek, równocześnie zapobiegając powstawaniu blizn. Dlatego domową apteczkę warto mieć zawsze zaopatrzoną w przynajmniej jeden mały słoiczek miodu.
A Ty co stosujesz na oparzenia?
Bilbiografia: Altman, N. The Honey Prescription: The Amzing Power of Honey As Medicine. Canada