W zamierzchłych czasach wiedza na temat naszego zdrowia, czy chorób na jakie zapadaliśmy i naszego losu była ‘w rękach’ wszelakich bóstw. Następnie o tym czy będziesz zdrowy, czy chory decydował Bóg, Allach czy karma, nieważne…
W każdym razie nigdy nie był to sam człowiek. Obecnie zdrowie to wartość sama w sobie, ‘to siła dana nam od boga’, zaś jego powiernikami są lekarze, dietetycy i naukowcy. Każdy chce być zdrowy, każdy stara się jak może, aby posiąść wiedzę na tyle obszerną, aby ta gwarantowała ustrzeżenie się od wszelkich chorób.
Zdrowie stało się kultem, religią, bogiem, zaś w naszym szalonym świecie, posiadając nieograniczony dostęp do informacji, stajemy się jeszcze bardziej obsesyjni pod tym względem.
Zdrowie to uroda i długowieczność, natomiast w dzisiejszych czasach ja postrzegam to, jako zwykły biznes. Dietetycy, szamani, lekarze, firmy farmaceutyczne sprzedają nam zdrowie. Jedyne, co masz robić to wziąć tabletkę z całą paletą witamin, stosować przeróżne diety, a jak akurat tego byłoby za mało musisz bezwzględnie katować organizm ćwiczeniami fizycznymi.
Paradoksalne są również bardzo skrajne opinie społeczeństwa, które lawirują pomiędzy wspomnianym kultem zdrowia, a całkowitą ignorancją ze słowami w ustach „chemia jest wszędzie, nie da się jej uniknąć”. Często się zastanawiałam, gdzie jestem ja, z tym całym moim zagonkiem, który odzwierciedla się w moim codziennym życiu?
Wynikiem moich rozważań nie jest wyścig w kierunku zdrowia, a zwyczajny zdrowy rozsądek. Nie słucham tych od witamin czy od super, czy zjadaczy super owoców i warzyw.
Czy sól himalajska, tran, jagody goji, kokos, granaty i wiele, wiele innych, które przedłużają życie, sprawiając, że mamy lepsze zdrowie, że jesteśmy ‘nieśmiertelni’? Antropolodzy badają plemiona w dzikiej Amazonii czy odległej Tajdze, następnie przekazują swoje odkrycia naukowcom, którzy w sterylnych laboratoriach tworzą kolejne cudowne substancje obecne w jakimś tam warzywie. A jak to ma się do naszego zdrowia? Ponoć przedłużymy sobie tym życie i nie będziemy chorować.
Jak to się ma do praktyki? Nijak.
Pojawia się kilka problemów, zacznijmy od tych wszystkich egzotycznych oraz rodzimych cudownych owoców. Plemiona żywiące się nimi robią to codziennie, mają dostęp do niepryskanych i nienawożonych, świeżych roślin i bardzo często diety, o której my nigdy nie słyszeliśmy, a dodatkowo stosują lub nie różne używki, czy też mają specyficzny styl życia. Jak możemy mówić o super owocu, czy warzywie i wyjąć go całkowicie z kontekstu? Ludzie jak tylko przeczytają nowinkę o wspaniałościach jagód goji zjadają je na kilogramy, zapominając, że to nie tylko jakaś tam witamina, a cała kompozycja składników, o której często nawet naukowcy nie mają pojęcia.
Co gorsze, przedawkowanie pozostałych składników w niej obecnych może wcale nie być dla nas takie dobre i skończyć się w najlepszym wypadku biegunką. O czym zapominamy, to o nas samych. Nie słuchamy siebie, nawet nie wiemy jak obserwować własny organizm. Nieliczni we współczesnej medycynie poruszają holistyczne podejście do zdrowia. Do tego, że choroba jest nieodzownym składnikiem naszej egzystencji i efektem braku harmonii całego organizmu i jego ducha.
Obecnie wszyscy wraz ze swoimi witaminami i super owocami skupiają się na pozornej profilaktyce, medycynie doraźnej, posmaruj „tą” maścią, weź „tą” pigułkę a przejdzie. Całkowicie bagatelizując to, że człowiek jest niezwykle skomplikowaną istotą, na którą wpływ ma ogromna ilość czynników, które wywołują stan chorobowy na długo przed wystąpieniem uporczywych objawów. Dlatego nie dajmy się zwariować, konsumujmy to, co przez pokolenia znajdowało się w naszej diecie, co jest sprawdzone i co działało, pietruszkę, pokrzywę czy siemię lniane, to jest prawdziwy superfood.
[mpp_inline id=”55194″]
13 odpowiedzi na “Superfoods kolejny pomysł na biznes”
Tak, zgadzam sie w 100%. Uwazam, ze kazdy skrawek ziemi ,na ktorym zyja ludzie jest w stanie ich wyzywic I utrzymac w zdrowiu. A reszta informacji, to tylko propaganda. Dlugo szukalam informacji, co jesc po zmianie kraju zamieszkania? Lokalnie, sezonowo – to jedyna rozsadna droga do zdrowia. I na szczescie coraz wiecej osob to rozumie I stosuje 🙂 Zycze wielu sukcesow w propagowaniu tych „zdowych” idei
Niedawno wpadła mi w ręce książka: „zamień chemię na jedzenie”.
Moim marzeniem jest mieć takie gospodarstwo rolne, od dziecka o tym marzyłam. A smak domowego masła, które babcia robiła. Mmm niebo w gębie 🙂
Mam nadzieję, że moje dziecko też będzie miało okazję posmakować „prawdziwych” smaków…
Justyno najważniejsze by mieć marzenia i wierzyć w ich spełnienie, to naprawdę działa 🙂 Trzymam za Ciebie kciuki!
Święta prawda! I zapominamy w tym wszystkim o tym, jak nasze zwykłe polskie jabłko, gruszka czy pospolity burak są dla nas dobre. To jest nasze superfood!
Bardzo dobrze napisane. Biorąc pod uwagę że tylko 10 % ożywionej przyrody jest zbadana to takie newsy jak goja i inne faktycznie bardziej nabijają kasę niż przywracają komuś utracone zdrowie. Nie wspominając o cudownych tabletkach.
Masz rację Agnieszko, co gorsza bardzo często taką błędną spiralę nakręcamy my sami, ludzie chcący żyć zdrowiej. To smutne ale w obecnych czasach chodzi czasem wyłącznie o kasę ,.. ehh,..
Droga Ewo, inspirujesz mnie i zadziwiasz!
Tak bardzo mi pasuje to, co piszesz. Przy Tobie czuję się 'zieloniutka’ (i to w tym złym, powszechnym znaczeniu tego słowa) w tematach, które omawiasz. BŁAGAM ucz mnie (a może NAS) jak wrócić do normalności, którą zatraciliśmy w nowoczesnym świecie.
Jesteś mega dzielna!
Dziękuję 🙂
Jaka piękna koza!!!! Tasiu każdy od czegoś zaczynał, ja też byłam 'zieloniutka’, ale chcemy dobrze, a najważniejsze to być elastycznym na wiedzę i przyzać się do błędów, przecież to takie ludzkie,.. ehh gdybyś wiedziała przez co ja i moja rodzinka przechodziłam zanim rozsądek wziął górę,.. a ile to kosztowało ,…. Dziękuję ściskam i Szczęśliwego Nowego Roku, Ewa
To kilkudniowa owieczka kameruńska 🙂
Zgadzam się z Tobą, trzeba być elastycznym. Myślę też, że trzeba mieć mocno ograniczone zaufanie do tego, co mówią media i samemu szukać. Najgorsze jest to, że ta wiedza, która jest tak dla nas ważna, jest gdzieś zakopana i trzeba jej szukać, a często jest tak, że nie mamy czasu, albo nie wiemy czego szukać.
Ale będzie dobrze, ważne, żeby myśleć pozytywnie i nie przejmować się za bardzo 🙂
A ja właśnie szukam takiego lekarza, który potrafi się zająć człowiekiem jako całością, i nic 🙁
Ja też szukałam i się poddałam,… tzn. bardzo ciężko takiego znaleźć, dlatego już dawno temu zaczęłam się interesować Ayurvedą, bo paradoksalnie to my jesteśmy najlepszym lekarzem 🙂 i nikt nie zna nas lepiej niż my sami. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku życzę Ewka
Popieram to „zdrowe” podejście do zdrowia! Szkoda tylko, że niewiele osób mysli w ten sposób 🙁
Całkowicie się z Tobą zgadzam Elo 🙂 Szczęśliwego Nowego Roku, Ewka