Wyobraźnia w naszych czasach stała się zabawką, co gorsza coraz więcej dzieci nie wie, czym tak naprawdę jest wyobraźnia. Dzieci nie potrafią bawić się same, ciężko jest im znaleźć cokolwiek do roboty. To nie jest normalne, nie jeśli mówimy o dziecku!
- Kiedy byłaś/eś dzieckiem ile zabawek znajdowało się w Twoim otoczeniu?
- Czy godzinami potrafiłaś/eś bawić się jedną zabawką wymyślając coraz to nowsze historie i zabawy?
- Czy masz wrażenie, że Twoje dziecko bawi się inaczej niż Ty, bez pasji, bez zaangażowania?
- Dowiedz się dlaczego….
Tego brakuje naszym dzieciom, możliwości do rozwoju wyobraźni i kreatywności. Brakuje im wolności. Współcześni nadopiekuńczy rodzice, nie są źli, chcą dobrze, jednak zbyt często chcą kontrolować wszelkie aspekty życia dziecka. W kolorowym pokoju wypełniony po brzegi plastikowymi, pluszowymi czy drewnianymi zabawkami dziecko czuje się zagubione, przytłoczone, zamknięte i niezdolne do prawdziwej zabawy. Dzieje się tak, ponieważ, paradoksalnie możliwości zabawy jest jak na lekarstwo. Dając swoim dzieciom to, czego sami nie mieli, myślą, że to, czego im brakowało było złe, o jak bardzo się mylą.
Czy istnieje magiczna liczba zabawek, jakie powinno posiadać dziecko?
Nie ma tutaj żadnej reguły, ponieważ nawet tuzin zabawek może nie wystarczyć dla dziecka poniżej 18 miesiąca życia. Istnieje jednak jedna prawda:
Mniejsza liczba zabawek w pokoju dziecka sprawia, że jest ono bardziej pochłonięte zabawą. W przeciwieństwie do zbyt dużej ilość misiaczków, która sprawia, że dziecko jest po prostu przytłoczone nadmiarem rzeczy.
Należy również przy tym pamiętać, że jeśli chcemy zredukować ilość zabawek w pokoju dziecka to w innych pomieszczeniach również nie powinno być pełno bibelotów, nie bądźmy hipokrytami, dzieci bardzo dobrze obserwują. Obecnie każde dziecko ma dziesiątki ‘gotowych’ zabawek, pod pojęciem gotowych mam na myśli takie zabawki, które nie są w stanie w żaden sposób pobudzić wyobraźni dziecka do działania, nie można ich zmienić, są bardzo dokładne i mają jeden scenariusz do zabawy, np. przyciskanie przycisków czy też udawanie, że jest się w górach, co sugeruje ubrana w plastikowy strój laleczka w stroju narciarskim. Ile razy można powtarzać ten sam scenariusz zabawy?
Kolejnym dobrym przykładem jest słynna lalka Barbie, jak myślicie, dlaczego kiedy dziecko zaczyna się nią bawić, ta kończy w sposób dość tragiczny gubiąc ręce, nogi czy też głowę? Może wy same robiłyście to z tą laleczką? Chyba jednym z głównych powodów jest to, iż niewiele można z nią zrobić, można ją przebrać jednak ich ciało i cała reszta jest niezmienna, te same dokładne rysy twarzy, te same sztywne ręce i włosy, dla przykładu szmaciana prosta lalka wygina się w każdą stronę, jej rysy są bardzo ogólne nie realne przez co pobudzają wyobraźnię do pracy.
Zabawkowy fast-food
W naszych wspomnieniach z dzieciństwa często pamiętamy o tych najprostszych zabawkach, które wymagają od nas zaangażowania wyobraźni. Im mniej potrafią, tym więcej mogą nam zaoferować w zabawie, cóż za paradoks! Zaobserwuj własne dziecko, zobacz, czym tak naprawdę się bawi, często jest to po prostu ryż i dwa pojemniki, rurka, guziki czy kawałek sznurka, a nie wymyślny robot, który przyciąga uwagę na 2 minuty, bo jedyne co potrafi to chodzić i buczeć. Te pierwsze można nazwać zabawkami nieograniczonymi, zaś te drugie wręcz przeciwnie ograniczonymi.
Pomimo to producenci zabawek wytwarzają ten wysoko zaawansowany technicznie bubel w ilościach przerażających, ma to głównie swój cel ekonomiczny, a mianowicie nudna zabawka = nowa zabawka. Rodzice są przez to zmuszani są do zakupu coraz to nowszych i bardziej zaawansowanych zabawek, ponieważ jedynie bardziej zaawansowana zabawka jest w stanie pobudzić dziecko do zabawy. Nie jest to nowe odkrycie bo w 1970 roku Simon Nicholson stwierdził fakt, że dzieci używają do zabawy to, co mogą poruszyć i co jest w stanie pobudzić ich wyobraźnie, a nie zabawkowy fast-food..
Im mniej złożona zabawka, tym dziecko jest nią bardziej zainteresowane, przez co jest w stanie nauczyć się skupiać swoją uwagę.
Wyobraźnia dziecka nie jest na sprzedaż, zaś jego rozwój nie powinien być naszym maratonem do zwycięstwa, dlatego warto zrobić krok w tył i nie dać się mani konsumpcjonizmu. Dzięki prostszym zabawkom nasze dzieci zyskują wolność i czas, aby poznawać świat, a my nie musimy kontrolować tego procesu, pomimo iż tak jest społecznie nakazane.
7 rodzajów zabawek, które powinny zniknąć z pokoju dziecka
Są to bezużyteczne zabawki, które zagracają otoczenie dziecka, a są przydatne tylko wtedy, kiedy nadchodzi ‘sąd ostateczny’, a jego proces obserwuje, wtedy też wszystkie zabawki stają się potrzebne. Dlatego dziecko nie powinno być w pokoju podczas tej swoistej selekcji naturalnej. Z pokoju dziecka usuń:
1. Zepsute zabawki, te lądują w koszu od zaraz, nawet jeśli są w nich zabawki, które chcesz w przyszłości naprawić. Ewentualnie pomiń daną zabawkę, jeśli jest ona ukochana przez dziecko.
2. Zabawki nieodpowiednie dla wieku dziecka, do których musi jeszcze dorosnąć, wszelakie zaawansowane klocki, kolejki itp.
3. Pozbądź się ‘ograniczonych zabawek, takich jak plastikowe lalki postaci z kreskówek, czy też filmu. Zadaj sobie pytanie, co ma na celu taka zabawka, czy nie to abyś kupiła więcej podobnych z tej serii?
4. Usuń zabawki, które robią za dużo i łatwo się psują. Chodzi tutaj o wszelakie zabawki, które jadą, trąbią, skręcają lub wykonują inne czynności, jednak bardzo łatwo jest je uszkodzić.
5. Usuń zabawki, które pobudzają dziecko zbyt bardzo. Chodzi tutaj o te wszystkie z grupy „wyrczy, ryczy, trzeszczy” które zbyt bardzo stymulują nasze dziecko. Są one zaprojekowane, aby nachwilę podniecić dziecko i zabawić. Taka stymulacja sprawia, że wydziela ono większą ilość adrenaliny, a ta podwyższa poziom kortyzolu we krwi, sprawiając, że dziecko się stresuje!
6. Zabawki, które mają rozwijać twoje dziecko. To te wszystkie modne gadżety, które mają sprawić, że Twoje dziecko będzie się prawidłowo rozwijać bo w przeciwnym wypadku będzie ‘opóźnione’ w stosunku do rówieśników. Wszystko jest ok, jednak tutaj nie sama zabawka jest zła, ale powody dla których znalazła się ona w pokoju dziecka. Rozwój dziecka to nie wyścig szczurów.
7. Usuń agresywne zabawki. W życiu każdego dziecka nadchodzi etap, że chce się ono bawić bronią, czy to jest chłopczyk czy dziewczynka. Nie jest złe kiedy z patyków strzelają do siebie, jednak kiedy chociażby trzyletnie dziecko w dłoniach dzierżą wierną atrapę broni, która wydaje różne dźwięki strzelania... to za dużo. Te zabawki gloryfikują akt przemocy, a uzupełnione o bajki, w których obecna jest przemoc jedynie podsycają to niebezpieczne zachowanie.
Jak przechowywać zabawki.
Te ukochane niech będą na widoku, pozostałe warto trzymać w niewielkich pudełkach poza zasięgiem wzroku dziecka. Duże pudełko sprawi, że dziecko czuje się jakby wygrało na loterii i zaczyna się zabawkowa bonanza, a dla nas bałagan. Mniejsze pudełko z zabawkami sprawi, że dziecko jest bardziej skupione na zabawie i łatwiej jest mu posprzątać po sobie. Ile powinno być w pudełku? Zaobserwuj dziecko po ile zabawek sięgnie w przeciągu 10 minut, niech to wyznaczy ilość zabawek na pudełko.
Już niedługo dowiecie się czego nie robić, aby dziecko było w stanie rozwijać samemu podczas zabawy. Dziecko nie jest skomplikowane, to my komplikujemy życie sobie i im.
Może wy znacie lub macie fajne pomysły na zabawki? Hmm.. sama chętnie skorzystam ze wszelakich propozycji.
[ulp id=’cTWXvVW93Hqh9wqs’]
15 odpowiedzi na “Zabawkowy fast-food, który pozbawia Twoje dziecko wyobraźni, inwencji i kreatywności.”
Bardzo ciekawy wpis 🙂 Pozdrawiam!
Z mnóstwa zabawek, które przewinęły się w moim życiu, najbardziej pamiętam: klocki lego i drewniane, z których powstawały cuda, puzzle, które uwielbiam do dziś i olbrzymi pluszowy miś, z którym spałam bardzo długo.
Kiedy w wieku siedmiu lat wyprowadziłam się na wieś, właściwie nie potrzebowałam zabawek, bawiłam się nimi tylko w czasie brzydkiej pogody. Wraz ze starszym bratem całe dnie spędzaliśmy na dworze, robiąc szałasy, domki na drzewie, paląc ogniska, konstruując proce, łuki, kąpiąc się w stawie sąsiadów, bawiąc się w podchody i robiąc mnóstwo innych rzeczy, często zakazanych. Nikt nam zabaw nie wymyślał, nikt się nad nami nie trząsł, nie ostrzegał. Im bardziej samopas byliśmy puszczeni, tym lepiej zdawaliśmy sobie sprawę z tego, na co możemy sobie pozwolić, z własnych ograniczeń, tym bardziej ostrożni sami byliśmy. I to niesamowicie rozwinęło naszą wyobraźnię, nauczyło tworzenia czegoś z niczego, dawania sobie rady w różnych sytuacjach i kształtowania otoczenia wedle naszych potrzeb. I to były najpiękniejsze zabawy w życiu, sprawiały, że w domu, kiedy padał deszcz, potrafiliśmy wymyślić milion zabaw z wykorzystaniem wyłącznie plastikowej pomarańczy 🙂
Charlie i to jest magia dzieciństwa, wspaniale to wszystko opisałaś, współcześnie staliśmy się przewrażliwieni, bojaźliwi zabierając w ten sposób najważniejszy okres w życiu człowieka. Miałaś wraz z bratem wspaniałe dzieciństwo miejmy tylko nadzieję, że coraz więcej rodziców zauważy co serwuje swoim pociechom albo co zabiera. Serdecznie pozdrawiam, Ewa
A ja bym nie obwiniała tak bardzo zabawek. Abstrahując od tych, które do zabawy się nie nadają ze względów bezpieczeństwa, czy „zabawkowej” broni (w tym aspekcie się zgadzam, tego być nie powinno), to większość dzieci potrzebuje, by je ktoś nauczył się bawić. W przypadku najmłodszych dzieci warto pokazać, że można się bawić prostymi przedmiotami, a żeby to zrobić, to trzeba je dać do zabawy. To jednak wymaga uwagi i czasu, bo jeśli np. dajemy dziecku do zabawy pudełko po herbacie, musimy pilnować, by go nie zjadło 😉 itp. Moja 8 miesięczna córka najlepiej bawi się właśnie pudełkami, koralami na sznurku (też trzeba pilnować, by nie połknęła, gdyby się rozerwały), sznurkami i tasiemkami (znowu trzeba mieć ją na oku) i wszelkimi bezpiecznymi akcesoriami kuchennymi.
Pisze Pani o zabaraniu zabawek nieadekwatnych dla wieku… tylko że bardzo wiele zabawek, ma zawyżony wiek (pewnie ze względów bezpieczeństwa). Prosty przykład książeczki kontrastowe zalecane są dla dzieci powyżej 3., a czasem i 6. miesiąca. Tymczasem to najmłodsze dzieci preferują tego typu obrazki. Zabawki warto więc dobierać zgodnie ze znajmością własnego dziecka i obserwować dziecko podczas zabawy. Kolejna rzecz – dziecko naśladuje rodziców. Jeśli rodzcie mają miliony gadżetów do zabawy i nie potrafią się cieszyć wspólnym spacerem, tylko wpatrzeni są w smartfony, to trudno oczekiwać, że dziecko będzie inne. Jeśli rodzice nie umieją sobie zorganizować czasu bez telewizji czy Internetu, czego się spodziewać po dziecku?
Zdemonizowana lalka Barbie wcale nie musi prowokować do ciągle tego samego scenariusza zabawy. Miałyśmy z siostrami jedną lalkę Barbie i potrafiłyśmy się bawić godzinami, a zabawa miała przeróżne warianty. Jeśli nie było akurat stroju do danej zabawy, to go „szyłyśmy”, więc pojawiał sie kolejny rozwijający element. Dla figurek z reklam tv można budować domki, mogą mieć przecież przeróżne przygody. Nie rozumiem trochę nagonki na niektóre zabawki – jeśli moje dziecko będzie marzyło o kucyku pony, czy czymś w tym rodzaju (pod warunkiem, że to nie coś, co nie jest zgodne z moimi wartościami), to czemu mam jej czasem takiego prezentu nie sprawić? A wszystkie mamy, które stanowczo nie kupują „modnych” zabawek niech sobie wyobrażą siebie w pracy w analogicznej sytuacji. Niby wiemy, że wartość człowieka nie leży w tym, co posiada, ale fajnie jest czasem mieć jakiś nowy gadżet albo „markowe” ubranie.
Osławione klocki Lego też mogą być monotonne dla dziecka, któremu „zabito” wyobraźnię. Pamiętam, jak zajmowałam się dzieckiem, które miało tychże kloców pod dostatkiem. Dopóki miał wszystkie elementy, było OK, ale jak zginął domek, to już się nie można było bawić. Kiedy zrobiłam domek z pudełka, urządził awanturę, bo to przeciez tylko pudełko z narysowanymi okienkami.
Tak samo, jak zjedzenie porcji frytek czy hamburgera od czasu do czasu nie sprawi, że będziemy otyli, tak i kilka pozornie mało wartościowych zabawek, nie zabije wyobraźni. Wiele zależy od rodziców.
Kooooniec
Dobry artykuł. Mój chłopak na szczęście nie ma problemów z samodzielna zabawą. Może bawić się godzinami w swoim pokoju. Fakt, nie szalejemy z kupowaniem gadżetów zabijających czas. Może poza grami, które niestety obaj razem z tatą uwielbiają. Dla mnie to trochę strata czasu.
Większość zabawek syn dostał przy różnych okazjach rodzinnych, a jedyne co mu z reguły kupuje mój mąż to zwykłe samochodziki i lego. To są zabawki, które maksymalnie pochłaniają mojego syna.
u mnie furorę zrobił samodzielnie zrobiony wieszak z kolorowymi tasiemkami przyczepiony nad łóżkiem na którym się bawiłyśmy. tasiemki były w różnych kolorach,długościach i grubościach. Tak ją to absorbowało, że mogłam w spokoju zmienić pieluszkę, czy nawet poczytać przy niej książkę! Teraz furorę robią kolorowe kubeczki za ok. 7 zł z ikei, układamy wieże, wyciągamy, wkładamy, co lepsze mają takie same kolory jak spinacze do bielizny, więc wrzucamy je kolorami, ucząc się je rozróżniać.zabawa na min. 20 min.turlanie piłeczek do pudełka, ciągnięcie dziecka w kocu po całym mieszkaniu- najwięcej śmiechu 😀 To nasze ulubione, a jest ich tysiące, wystarczy uruchomić wyobraźnię. Jak dziecko się złości przy gotowaniu daję jej coś jadanego do zabawy, niech się pobrudzi, od tego się nie umiera.
Mam dość proszenia bliskich, by nie przynosili mi tych wszystkich plastikowych pierdzących zabawek, chowam je jak ich nie ma, wyciągam jak przychodzą. Niektóre nie mają wyłączników, same się włączają, masakra Z bajek muminki, nie popieram akcji „analogowy świat do 3 roku życia”, uważam, że odpowiednio dobrane bajeczki mogą być również edukacyjne, oczywiście obejrzane wspólnie z rodzicami. No i oczywiście piosenki dla dzieci z teledyskami na youtube, szał 😀
prawda:)
dobry artykuł, akurat szukam inspiracji zakupowych na Dzień Dziecka. Moje dzieci preferują kubeczki różnych rozmiarów, które można układać jeden na drugim, bawić się nimi w wanience, wsypywać i przesypywać np. fasolę, używać jako domku dla małego misia itp. szukam czegoś równie uniwersalnego 🙂
aktualnie w smyku po 50 zł jest drewniana zabawka ” mu first piramid” uwielbiamy ją tak samo jak kubeczki z ikei i pomysłów na zabawę może być tysiące.polecam.
O widzisz Agnieszko, z ciekawości się tam wybiorę 😀 Dzęki za namiar
ja również dziękuję za cynka – na pewno zajrzę 🙂
Ja bym jeszcze dodała, żeby dawać dziecku szansę na samodzielną zabawę. Kolorowe magazyny zachęcają żeby bawić się z dziećmi ale nie można popadać w przesadę. Moja starsza córka była zabawiana w każdej chwili swojego życia (oczywiście kiedy była młodsza ;)) i do tej pory ma problemy z samodzielną zabawą. W przeciwieństwie do młodszej córki która takiego zabawiania nie miała i w chwili obecnej potrafi bawić się długo sama i wymyślać własne scenariusze dla lal i pluszaków – mimo wszystko nie mam poczucia, że ją ograniczają 🙂 A że dzieci nie potrzebują wymyślnych zabawek najlepiej widać na działce: najlepsza zabawa dla moich dzieci to miski, łyżki, woda i wszystko co znajdą – patyczki, trawa, szyszki itp itd.
Osobnym problem jest niestety to co widzą dzieci u innych – moja starsza córka domaga się często zabawek które po prostu widzi u koleżanek – wiem, że za pół roku będą już tylko zalegać ale na daną chwilę stanowią swoisty statut społeczny – masz zabawkę, bawisz się z nami, nie masz – odpadasz. Ręce mi opadają do czego doszliśmy. Pozostaje tylko tłumaczenie ale czasami jednak przegrywam. Teraz to tylko zabawki, a co będzie potem ? Smartfony, tablety, samochody ?
My kupujemy zabawki tylko z okazji świąt albo urodzin – wyjątkiem są książki ale i tu w dużej mierze korzystamy z biblioteki. To z czego panny wyrastają staram się na bieżąco usuwać. Od czasu do czasu robię potajemną czystkę – dotyczy to głównie drobnych gadżetów którymi dziewczyny się nie bawią i których braku po prostu nie zauważą 😉 Mimo to jednak wciąż mam poczucie, że wszystkiego jest za dużo – może dlatego, że ja miałam duuuuużo mniej.
Pozdrawiam 🙂
Ale trafiłaś:) Artykuł moich marzeń, myślałam, że tylko ja mam problem z tym, że moje dzieci nie umieją się skupić na zabawie. U nas jest dużo zabawek, ale na tym etapie przeważnie jakieś dźwiękowe cymbałki, marakasy, organki i inne grające cudka (albo same takie w sklepie wybrały albo głównie prezenty od najbliższych) – moja obecnie 2latka bardzo lubi instrumenty muzyczne, ale jak zabraliśmy jej pałeczki od cymbałek (kulke z wierzchu odgryzała) cymbałki już nie są fajne, z muzycznych to jeszcze marakasy czasem uzna, ale teraz furorę dla niej robi matrioszka (kupiliśmy w Bieszczadach starsza córka -3,5 latka wybrała ale nie bawiła się z nią za dużo za to młodsza ubustwia), tylko te najmniejsze laleczki zabieramy bo niestety do buzi wszystko (mimo, że już od dawna nie ząbkuje). Starsza kocha puzzle (ale jak je opanuje dany stopień trudności do perfekcji tj ok 3 tyg już ją nie interesują) i klocki niestety lego a to kosztowne zabawki, ale trzeba przyznać zaczęła 1,5 roku temu się nimi bawić i dalej są na topie, jak nie same klocki to z ludzików teatrzyk sobie robi, no i książeczki zawsze wracają, szczególnie teraz jak im staram się ograniczać tv. I tu prosiłabym coś o telewizji, bo ja mam starszne problemy z odstawieniem, wszędzie trąbią o mądrych bajkach i nie powiem, moja starsza córka nauczyła się liczyć, kolorów kształtów z myszką miki, ale jednocześnie zrobiła się bardzo pobudliwa, teraz przerzucamy się na naziemną i tvp abc tu jest kilka fajnych bajek (miś uszatek, czy smerfy, czy domowe przedszkole) i obejrzy i potem znowu to samo to już nie ogląda (myślę, że to kwestia tego że nie jest tak atakowana dzwiękami kolorami ruchem i skupia się na tej bajce i powtórki w przeciwieństwie do tej zagranicznej ją nie interesują już), ale co jakiś czas jest płacz obie w histerie bo właśnie żądają tej kolorowej stymulacji, w przedszkolu też dzieci o bajkach, oglądają wszystkie prawie to samo i wpadamy w kłopot bo moje dziecko nie wie co to hello kitty a tu ją z każdej strony bombardują tym.
Amen
święte słowa 😛