Uwielbiam święta, zwłaszcza Bożego Narodzenia, jednak przez ostatnich kilkanaście lat media jak i przedsiębiorcy sprawili, że jest to jedno ze świąt, których szczerze nie cierpię.
Powód jest dość prosty, reklamy, świąteczne piosenki w radiu i szkaradne ozdoby świąteczne już od połowy października. Ile razy można słuchać piosenkę „All i want for Christmas”? Na każdym kroku otaczają nas mikołaje, światełka, renifery i inne paskudne figurki i ten szał z zakupami i prezentami. Przepełnione sklepy, ogromne kolejki przy kasach, wszystko musi być szybko i krótko. Prawdziwy obłęd kupowania i konsumowania. Ponadto, jeśli macie tak jak ja, że imieniny, komplet urodzin i kilka innych rocznic, w twojej rodzinie, zbiega się w jednym miesiącu, to przez cały rok zastanawiacie się jak przetrwać grudzień. No człowieka chce rzucić o ziemię, ponieważ kiedy przychodzi Boże Narodzenie jest się tak zmęczonym fizycznie i psychicznie, że jedyne co chce się zrobić to pójść spać. A na koniec to poczucie zwątpienia, tyle pracy, wysiłku a po kolacji pustka, kompletne nic, było minęło. Od dziś na Zagonku zaczniemy serię wpisów „Odzyskajmy święta” te prawdziwe, bez tego szaleństwa, oszczędnie i spokojnie. W tym roku nie kupię nikomu gotowych sklepowych prezentów – zrobię je sama, poza książką dla męża. Czy pomysł przypadnie rodzinie do gustu, nie wiem, na pewno lepsze to niż kolejna para skarpet, krawat w renifery czy godziny poświęcone na wymyślanie innego nietrafionego prezentu.
No to jak spróbujemy odzyskać te święta? Co wy na to?
Cel: Odzyskajmy święta i świąteczną magię
Aby osiągnąć nasz cel w serii pojawią się:
– rozsądny harmonogram zajęć, czyli jak to wszystko ogarnąć i nie zostać kłębkiem nerwów,
– przepisy na domowe podarunki dla najbliższych i sąsiadów.
– pomysł na kalendarz i stroik adwentowy,
– jak zacząć budować rodzinne tradycje,
– jak przywrócić ducha świąt,
Wszystko po to, aby przywrócić święta, które został obdarte ze swojej magii. Jestem pewna, że celowo, w końcu rodzina/ jedność/wspólnota to podstawa, która nie jest każdemu na rękę. Jeśli macie jakieś ciekawe pomysły jak uzupełnić serię dajcie znać w komentarzach.
Odzyskajmy święta na zawsze!
[mpp_inline id=”55194″]
23 odpowiedzi na “Rusza seria wpisów „Odzyskajmy święta””
Gdybym potrafiła szyć…. może to bedzię moje postanowienie na nowy rok 😉
Na razie nie myślę o świętach ale na 6 grudnia upieczemy z dziećmi pierniczki dla Mikołaja.
Elżbieto masz rację,.. gdybym potrafiła. Jednak powiem Ci, że może szyte rzeczy wygladają pięknie to domowe pierniczki zrobione z dzieciakami to zabawa i wspomnienia, a te są ważniejsze o czym zresztą wiesz 🙂 Pozdrawiam, Ewka
Dzięki temu miejscu dla niektórych -w tym dla mnie! te Święta będą naprawdę wyjątkowe-czuję to! Ewo Twój blog jest niesamowicie szczery i niesamowicie inspirujący . Dziękuję!:)
Chciałabym w tym roku zmienić atmosferę przedświąteczną, bo od wielu lat mam jej dosyć i odbiera mi radość z przygotowań. Odwiedzenie galerii ” w godzinach szczytu” a co dopiero przed świętami jest dla mnie totalną męczarnią, nie lubię ich w ogóle.
Na święta mam zamiar przygotować proste ozdoby świąteczne ,a prezenty chcę wykonać sama, uwielbiam ozdabiać różne przedmioty metodą decoupage’u, dzieciom znajomym pokazuje ,że mogą zaprojektować maskotki a ja im je szyję z filcu 🙂 Można żyć inaczej- trzeba tylko chcieć.
Myślę o kalendarzu adwentowym i będzie to raczej kalendarz stworzony na tablicy korkowej, specjalne karteczki, które sama zrobię .. dużo nie trzeba ,aby stworzyć coś wyjątkowego…
Z przyjemnością czekam na kolejny Twój wpis.
Pozdrawiam i dziękuję!
Ania:)
Witam,
Jestem mile zaskoczona, że nareszcie trafiłam na swoje własne przemyślenia.
Święta to z roku na rok coraz większa gonitwa..czas pędzi wszyscy pędzą,spieszą się nie wiadomo dokąd nie wiadomo za czym….my chyba tak naprawde nie potrafimy na chwilę przystanąć…pomyśleć…zwolinić.Wszystko w jednym wielkim pędzie…mnie zmieniła na szczęście córka od prawie dwóch lat uczę się życia na nowo…i tego że czasami warto a nawet trzeba zwolnić i cieszyć się chwilą…
Ale takim bodźcem był fakt rozpoczęcia rozszerzenia diety maluszka..poszłam do supermarketu i wróciłam z pustym koszykiem dochodząc do wniosku że nie ma tam nic co mogłabym podać na talerzu własnemu dziecku!Od tego czasu zaczeło się moje nowe życie świadomego konsumenta…a przynajmniej zdaję sobie sprawę z rzeczy których wcześniej niezauważałam…nigdy nie zastanawialam się nad składem jogurtu a tu masz ci!truskawka w jogurcie też musi być dobrze zakonserwowana bo niby jakby w nim miała „wytrzymać nietknięta”:)mogłabym opowiadać i opowiadać!Jedno jest pewne będę czytać,odwiedzać pozdrawiam:)
Masz rację Autorko. Teraz te dni zostały obdarte z duchowości, wszystko skupia się na kupowaniu, byle szybciej, byle więcej,na powielaniu amerykańskiego sposobu ich spędzania . Nie ma miejsca na radość z przyjścia Nowego, dawne obyczaje i ich znaczenie odchodzą w niepamięć..
Dzięki za ten wpis, mam nadzieję, że więcej ludzi obudzi się i zacznie prawdziwie przeżywać ten czas.
Pozdrawiam
Kochani wszystko fajnie, ale jakoś nikt z Was nie napisał o najważniejszym – o Bogu, który się narodzi! 🙂 Jak duchowo wszystko jest na miejscu to i wszystko inne jest na swoim miejscu. Najważniejsze nie są szybki zakupy, ani wolne zakupy najważniejsza jest radość, że Bóg się rodzi! Oczywiście fajno, jak mamy okazję trochę poporządkować, musimy godnie przyjąć Pana Boga w sercach i w domach, ale z Ewą absolutnie się zgadzam MINIMALIZM najważniejszy:) Ja wszystko robię sama, piekę sama, ale nie świruję z tym sprzątaniem. Czas Bożego Narodzenia – czas wzajemnej miłości, dobroci, ciepła. Nie trzeba dzieciom o świętach mówić, trzeba im je pokazać całym sobą, dlatego zawsze pieczemy ciasteczka na choinkę, śpiewamy kolędy, idziemy do kościoła… Pamiętajmy, że święta to nie jak dla wielu polska tradycja, to duchowy, klimatyczny, bardzo rodzinny czas ze śmiechem przy stole, z kolędami w tle, z prezentami pod choinką, ale przede wszystkim z Bogiem w sercu!
Hm:) Ja chyba też w tym roku pokuszę się o wspólne robienie z dziećmi prezentów innym:)
Pozdrawiam Was ciepło!
Jakby większość miała Boga w sercu na co dzień…i przekazywała długo przed Świętami ich prawdziwą wartość dzieciom,która jest właśnie w miłości,ciszy i pokoju a nie w bieganiu po sklepach,ze szmatką czy przy garach to może istota Świąt zostałaby odzyskana 🙂
proponuję jeszcze temat dotyczący własnoręcznie robionych ozdób na choinkę – na przykład przepięknych dzierganych aniołków lub śnieżynek, pierniczków, orzechów (kolorowych lub nie), kokardek, lasek cynamonu, czy paseczków skórek pomarańczy.
Wspaniała idea!!! Ja już kolejny – trzeci – rok z rzędu robię sama prezenty dla najbliższych. Dzieci dodatkowo dostają coś „sklepowego”, ale nie demonizuję 🙂 dorośli dostają ręcznie szyte poduchy, akcesoria z drewna, które sama dłubię w moim mini warsztacie, są tam też domowe pachnące Świętami jedzonko – ciastka, ciasteczka, orzechy w miodzie, konfitury, nalewki… wszyscy się przyłączyli i razem celebrujemy…Jedzenie na wigilijną kolację i świąteczne śniadanie przygotowujemy wspólnie, miesiąc wcześniej rozdzielamy obowiązki na każdy dom, tak żeby rodzice, u których się spotykamy, nie mieli wszystkiego na swoich barkach…z porządkami nie szaleję, po prostu ogarniam dom, staram się o niego dbać cały rok systematycznie 🙂 Część potraw robimy wcześniej i mrozimy…Prezenty też pakuję kilka dni przed i ręcznie ozdabiam papier pakowy. A moim małym prywatnym sukcesem w ubiegłym roku było to, że w Wigilię zupełnie bez bieganiny i stresu i stania przy garach poszliśmy rano na spacer z dziećmi, a potem oglądnęliśmy wspólnie leżąc pod kocykiem na kanapie „Polarny Ekspress”…dzieci już się pytają, czy w tym roku też tak będzie 🙂
Pomysł genialny 🙂
My będziemy w tym roku robić własnoręcznie ozdoby na choinkę z moim 3-latkiem 🙂 Sprzątaniem też nie zamierzam się przejmować, ciasta upieczemy razem. Generalnie stawiam na razem, razem, razem z umiarem, dobra zabawą i świątecznym nastrojem 🙂 A jeśli chodzi o własnoręczne ozdoby i prezenty to polecam : http://aniainspiruje.blogspot.com/
bo ta kobieta tworzy cuda i jeszcze uczy jak je zrobić samemu 🙂
A
Święta, Święta i po Świętach. Co roku powtarzam sobie „O nie! Ze ścierą latać nie będę! O nie! Gotować sterty jedzenia też nie będę” I co? Tydzień przed latam, kombinuję, gotuję i sprzątam. Mając małe dzieci to rzeczywiście bez sensu. Nie ma u Nas tej Magii Świąt. U mnie w domu rodzinnym sporadycznie śpiewało się kolędy, nie wiem czy Rodzice się krępowali czy co… Niestety ja przenoszę to samo na moje dzieci – nie uczę ich śpiewania kolęd. Ubieranie choinki to dla Niech powinna być frajda, ale oczywiście mądra matka twierdzi, że sama zrobi to lepiej… Nie musiałabym kupować prezentów, które faktycznie mogłyby się okazać niewypałem. Uważam, że największą radość Moim Dzieciom sprawiła by wspólna zabawa z Rodzicami przez Święta, zwłaszcza, że pracując mamy dla siebie niewiele czasu:( RAZEM: JA,MĄŻ i NASZE DZIECI:)
Na szczęście mam zupełnie inne odczucia co do Świąt. Uwielbiam Święta i czekam na nie już od września. Fakt – rozplanowuję sobie wszystko na dłuższy czas dzięki czemu nie wpadam w szał na tydzień przed. Prezenty kupuję w listopadzie głównie przez internet, kartki wysyłam na początku grudnia. Generalnie cały ten szał sklepowy zupełnie mnie omija. Nawet kolację wigilijną planuję tak, żeby nie robić wszystkiego na ostatnią chwilę – część dań przygotowują też goście 🙂 Nie szaleję ze ścierą – tylko tyle żeby było czysto – nie robię przeglądu szaf i zawsze powtarzam mojej mamie, żeby też wzięła na wstrzymanie 😉 No i mycie okien w grudniu to dla mnie marny pomysł 😉 Święta to dla nas rodzina, kolędy, choinka i śnieg za oknem jeśli się uda, szczęście i ekscytacja na twarzach moich dzieci 😉 I żal kiedy to wszystko już się skończy 🙂 Ale Sylwester to już co innego – tego to już nie cierpię 😉 Ten przymus radowania się mnie wykańcza 😉
Mam to szczęście, że mieszkam na wsi- nie widzę na co dzień kiczowatych mikołajów i pseudośnieżynek, plastikowych ozdób, nie słyszę z marketowych głośników „hamerykańskich” hitów, omija mnie szał zakupowy i tłumy w sklepach.
Dom przygotowuję sukcesywnie od połowy listopada, zakupy rozdzielam na dwa razy, w listopadzie i w połowie grudnia (kupuję wtedy szybko psujące się produkty)- prezenty, raczej skromne, nabyte głównie przez Internet.
Czuję magię Świąt dopiero w grudniu, gdy dom pachnie świeżymi piernikami, gdy Mąż przynosi żywą choinkę i razem ją ubieramy, no i gdy obmyślamy świąteczne menu z kilkoma stałymi „gwoździami programu”.
A same Święta to zaplanowane odwiedziny rodzinki, wspólne kolacje i spacery, oraz to co najbardziej lubię- słodkie lenistwo 🙂
Te święta będą naszymi trzecimi po ślubie- myślę, że już teraz mogę powiedzieć, że stworzyliśmy swoją małą tradycję 🙂
Pozdrawiam 🙂
Pomysł jak najbardziej pozytywny. Mimo wszystko post na temat Świąt w moim odczuciu pojawił się zbyt wcześnie na tym blogu ; ) Jeśli chcemy uniknąć świątecznego szaleństwa, to po pierwsze nie myślmy o Świętach już na początku listopada. To taka moja drobna osobista sugestia : )
Przyłączam się pełnym sercem i rękami, też mażą mi się spokojne i prawdziwe święta, a od ślubu takich nie mam. Z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy i porady:)
To rewelacyjny pomysł. Od lat po kawałeczku odczarowywuję Święta. Szczególnie od momentu gdy sama zaczęłam je przygotowywać. Mniiej jedzenia. Staram się o własny spokój i pogodę ducha. Nie powiem że mi to wychodzi idealnie, ale jest lepiej. Najgorzej z tym ogarnianiem porządku do ostatniej chwili 🙂 Miła jest ta świadomość,że sama szykuję potrawy i bez gotowizny sklepowej. Cudny zapach pierniczków miesiąc przed-powinny postać i zmięknąć, ale moje ukochane Potwory Pierniczkowe zawsze poszujkują zakamuflowanej puszki 😉
Mnie do dzisiaj święta kojarzą się z ciszą,magią,zapachem choinki i pierników w czekoladzie a także ze wspólnym śpiewaniem kolęd…Święta Dzieciństwa i choć mam już wnuki mogę w każdej chwili przywołać tą atmosferę 🙂 ale teraz już tak się nie da choć bardzo bym chciała…
Pomył jest fajny pozdrawiam.
Bardzo miło, przytaczam się do akcji. Sama dzisiaj 5 razy wypowiedzialam słowo „święta” co skłoniło mnie do napisania na brudno wstępu do swiatecznego cyklu.
Ja już od jakiegoś czasu wprowadziłam plan minimum 🙂 Moja Mama umarła 6 lat temu i organizacja świąt spoczęła tylko na moich barkach.
Pewnego roku powiedziałam STOP, ja też mam święta! Gotuję – praktycznie, trochę tradycji, trochę tego co rzeczywiście lubią jeść domownicy. Piekę – bez rozpasania. To co mogę upiec, ugotować możliwe wcześnie to robię, potem przechowuję, mrożę. Nie mam dzięki temu WIELU godzin stania przy garach w Wigilię. Prezenty organizujemy możliwe wcześnie. Staramy się OGRANICZAĆ, szczególnie dotyczy to dzieci. Kupować rozsądnie 🙂 To nie prezenty mają być kwintesencją świąt. W szale zakupów często nabywa się masę tandety.
Daję na głęboki LUZ w kwestii porządku 😉 Ogarniam, nie pucuję nabożnie. Za chwilkę przy dwójce maluchów już tego nie widać.
Tak jak tu napisano wyżej, chcę święta przeżywać a nie przeżreć lub przepucować ze szmatą w ręku 🙂
HO! HO! HO!
święte słowa! Agnieszko, u mnie pdobnie co z tego że rano posprzątam kiedy wieczorem istny armagedon, kto uwierzy że okna były myte, gdy dzieci tłustym czymś przejechły po wszystkich szybach…. w kraju jest obsesja sprzątania, mam które mają idealne mieszkania, wypucowane na błysk, a nie o to chyba chodzi w życiu. Dzięki za wpis, miło że jesteś 🙂 Serdecznie pozdrawiam,
Ewa
Myślę, że mimo wszystko święta są w nas i jeśli tylko się nie damy zdominować irytującym nas rzeczom, to ten czas można całkiem miło spędzić 🙂
Ponadto, ja uwielbiam przysiąść sobie w jakimś centrum handlowym i patrzeć jak ludzie gnają 😉 5 min. wystarczy by się zastanowić czy warto 😛
btw. „All I want…” mogę słuchać na okrągło 😀
Lampion roratni! Tak mało tego w Internecie…
Popieram! i może kalendarz adwentowy z zadaniami/zagadkami/tekstami które przybliży dzieciom o co chodzi w tych świętach.