Konchowanie, świecowanie uszu, termin ten jeszcze kilka miesięcy temu brzmiał egzotycznie i nie miałam bladego pojęcia co to jest. Jedyną spodziewaną reakcją mogło być „Że jak? Że świeczka do uszu? Nie nakapie? Co to za czary mary?”
Tradycja świecowania uszu istnieje chyba na każdym kontynencie, a jako, że jest to bardzo stara terapia, często traktowana jest jak ludowy blef, choć stosowany był on przez potężne cywilizacje począwszy od Chińskiej, Azteckiej, Egipskiej a na Majach skończywszy. Dawniej we Włoszech ludzie używali chust serowarskich, w Ameryce południowej zrolowanych liści tytoniu, a w Indiach młodych szczepek papirusu.
Kiedy jednak jest potrzeba, to zaczyna się szukać informacji w różnych miejscach, dlatego też opowiem wam o świecowaniu uszu, gdyż od tych kilku miesięcy w moim domu jest to pierwszy front walki z infekcjami jeśli te się pojawiają.
Świecowanie uszu jest zalecane przez wiele osób praktykujących medycynę niekonwencjonalną. Jedyną wiedzą jaką często posiadają ludzie w temacie świecowania uszu jest to, że świecowanie jest nam potrzebne po to, aby wyczyścić kanał słuchowy, lecz świecowanie według badań naukowych nie usunie wydzieliny z uszu. Należy również wspomnieć o tym, że niektórzy uważają, iż podgrzanie delikatnie uszu w ten sposób poluźnia wydzielinę przez co ta łatwiej jest usuwana z organizmu, choć spód świeczki nigdy się nie nagrzewa, a do dołu transportowane jest ciepłe powietrze z palącego się wyżej ognia.
Prawda jest taka, zdrowy organizm poradzi sobie perfekcyjnie z usuwaniem wydzieliny jeśli pozostawimy go samemu sobie, zaś świecowanie uszu ma zupełnie inne właściwości.
Po co to świecowanie?
W naszym zabieganym świecie, układ odpornościowy, ogólnie cały organizm, nie zawsze funkcjonuje tak jak powinien. Pożywienie nafaszerowane chemikaliami i antybiotykami, rafinowany cukier, cudaczne zdrowe tłuszcze wytworzone w laboratoriach czy chociażby zanieczyszczenia środowiska sprawiają, że stajemy się mniej odporni i chorujemy.
Jestem osobą, która z szacunkiem podchodzi do wielu starych technik i metod, gdyż uważam, że dawniej człowiek był bardziej połączony ze sobą z naturą. Nie wiem czy mnie w tym momencie dobrze zrozumiecie. Nie było telefonów, pośpiechu i tego wszystkiego co jest teraz, było spokojniej, a każdy miał czas na obserwację swojego ciała.
Pojęcie energii i tego, że każde ciało ją posiada nie jest już tematem tabu, co więcej jej istnienie potwierdzają sami naukowcy więc nie spłoniemy na stosie za herezje. Dla tradycyjnej medycyny chińskiej czy indyjskiej (ajurweda) zrozumienie organizmu w kontekście energii jest kamieniem węgielnym, więc chyba wiedzą o czym piszą, choć nie wszystko jest doskonale przebadane przez naukę, wydaje mi się, że czasem warto zaufać czemuś co jest praktykowane od paru tysięcy lat.
Według tych koncepcji wszystko jest energią w tym nasze ciało. Jedną z podstawowych funkcji świeczek jest stymulowanie energii naszego organizmu, w czym są one niesłychanie wydajne i skuteczne. Świetnie stymulują układ odpornościowy i choć sceptycy w to wątpią osoby zajmujące się świecowaniem twierdzą, że dzięki tej energii pobudza się układ limfatyczny potrzebny do usuwania toksyn.
Według wielu książek dotyczących terapii naturalnych i praktyków świecowanie uszu jest pomocne przy: – walce z infekcjami uszu, chorymi zatokami, przeziębieniami, candidą, alergiami, problemami skórnymi, zaburzeniami snu, stresem, czy bolesnymi miesiączkami. To jest jedynie początek listy.
Wiele osób kwestionuje metody typu aromaterapia, świecowanie i akupresura, jednak nie zapomnijmy nie wszystko jest dla każdego, nie wszystko działa na każdego. Brzmi to pokątnie, ale nie jest, choć wpojono nam że ta sama tabletka na migrenę będzie leczyć, bzdura usunie ból, ale nie usunie choroby i jej źródła, nie zadziała podobnie u wszystkich ponieważ KAŻDY Z NAS JEST INNY.
Świecowanie uszu działa podobnie jak akupresura, gdzie naciśnięcie danych punktów na ciele ma wpływ na energię odpowiednich części naszego organizmu i dziesiątki ludzi ma z nią naprawdę pozytywne doświadczenia.
Czy działa?
Powiem tak, świecowanie uszu wyraźnie pomaga moim dzieciakom. Dla przykładu, w ostatnich dniach Adam i Iza złapali jakiegoś paskudnego wirusa, Adam miał duży katar, dosłownie się wylewał z niego i tego samego dnia w nocy zrobiliśmy mu świecowanie, natomiast Iza miała delikatny katarek, więc to nas uśpiło. Dopiero na drugi dzień zaczęła regularnie kaszleć, wtedy też zrobiliśmy świecowanie tylko, ze prawie dwa dni później. Efekt jest taki, że Adam nie ma kataru i nie kaszle, Iza pomimo iż jej stan znacznie się poprawił nadal kaszle.
Świecowanie uszu – jak często?
Według osób praktykujących powinno się używać świeczek: od 2-4 świeczek na ucho co trzy dni, na przestrzeni 10 dni, moje smyki otrzymują połowę dużej świeczki lub jedną dziecinną na ucho. Zabieg wykonuję uprzednio delikatnie masując ucho kilkoma kroplami roztworu olejku kamforowego, po zabiegu zatykam ucho watą i w żadnym wypadku nie wolno wyjść na zewnątrz, to tak jak z bańkami, dlatego świecowanie wykonuję na noc.
Kolejne trzy dodatkowe zabiegi z 2-4 świeczek na ucho powinny być wykonane w przeciągu kolejnych 3-4 tygodni w regularnych odstępach. Ilość świeczek zależy od wagi i dolegliwości danej osoby. Po sześciu tygodniach, powtarzamy jeśli jest taka konieczność.
UWAGA!
Należy również wspomnieć o tym, że nigdy nie powinno stosować się świeczek z aluminiowymi wkładkami, ze względu na niebezpieczeństwo tego materiału zwłaszcza w momencie wzrostu jego temperatury, są szeroko znane i połączone z chorobą Alzheimera. Świeczki powinny być wytworzone z naturalnych produktów takich jak wosk pszczeli, a nie wosk parafinowy. Dlatego też, białe świeczki bardzo często nie mają wiele wspólnego z naturalnością, w przeciwieństwie do tych koloru beżowego czy żółtego. Dodatkowo świeczki zrobione z soi też nie są dobrym rozwiązaniem, gdyż ta jest nałogowo genetycznie modyfikowana. Co więcej, należy szukać jedynie dobrych i polecanych przez fachowców świeczek, aby uniknąć sytuacji, gdzie wosk dostaje się do wnętrza ucha, choć, aby temu zapobiec można użyć świec z filtrem. Warto byłoby najpierw pójść na kilka zabiegów prowadzonych przez specjalistów, lub odbyć kurs, który organizuje na przykład Piotr.
Bibliografia:
Ear Candling and Other Treatments for Ear,Nose and Throat Problems, Andrew Sceats
Ear Candling The Essential Guide, Mary Dalgleish i Lesley Hart
[ulp id=’cTWXvVW93Hqh9wqs’]
12 odpowiedzi na “Świecowanie uszu dzieciom – małe hokus-pokus ?”
Czy macie sprawdzonego polskiego producenta świec? Można jakaś pasieka?
Witam czy dziecku 2,6 letniemu można zrobić świecowanie uszu? Proszę o odpowiedź. Pozdrawiam
witam czy ktos z Panstwa robil konchowanie uszu dziecku 6 letniemu ? Wlasnie zakupilam konchy zrobilam zabieg sobie partnerowi i mamie z pelnym sukcesem 🙂 Moj syn 6 letni ma zaczopowane woskiem uszy zastanawiam sie czy moglabym rowniez jemu zrobic zabieg konchowania … Czy ktos z Was ma jakies doswiadczenia w tym zakresie ?
Witam,
gdzie można dostać świeczki lub konchy bez aluminium?
Czy Pani lub ktoś z komentujących jest w stanie polecić sprawdzone miejsce w Poznaniu na konchowanie?
Zapraszam do Śremu, Salon Bioeco/ Fitnesstoface, pl. 20 Października 27, 63-100 Śrem
692042586
Miałam świecowane uszy w dzieciństwie, jakieś 19 lat temu, ale trudno mi stwierdzić czy to coś robiło, było dość nieprzyjemne i zawsze sie zastanawiałam czy to w srodku to wosk czy to z uszu.
Ja świecowanie stosowałam na córce i sobie oraz kilku osobom. Pomagały w zapaleniu zwtok, zanieczyszczeniu uszu po zabiegu usunięcia migdałków, gdy krople nie radziły sobie z usunięciem pozostałości. Świece sprawdzały się również w przeziębienu. Od pół roku mam opory bo dwa razy kupiłam świece ze znanych sklepów i topily sie do środka. Prawie parząc ucho. Teraz mam znowu problemy z zatokami ale nie mam już zaufania 🙁
Jestem lekarzem.Świecowanie stosowałam kiedy świece miałam jeszcze orginalne ,sprowadzane od indian Hopi,póżniej zaczęto robić u nas jak oni przekazali sposób ich robienia.Robię konchowania.Metoda jest doskonała.Polecam dzieciom i dorosłym.Zaopatruję się w konchy i świece u znajomego,który ma własną pasiekę i wosk.
Można kupić nawet na Allegro, oraz w wieli internetowych sklepach. Wystarczy wpisać „konchy” lub „świece Hopi”.
Znam i stosuje juz od lat w mojej rodzinie (dzieci, mama i ja). Najlepsze i najszybsze efekty byly zawsze widoczne u dzieci- ich organizmy byly „najczystsze”. Z najwiekszymi „oporami” na swiecowanie uszu szla mama. Ale od lat kilku juz poddaje sie serii 8-10 zabiegow w odstepach 2-5 dniu kazdego roku. I chwali to sobie. Dzieki Hopi miedzy innymi zlagodnialy jej szumy w uszach, choc leki neurologiczne nie byly w stanie sobie z tym uporczym cwierkaniem poradzic.
Z czystym sumienie, na podstawie wieloletnich doswiadczen wlasnych, moge te metode polecic.
To podobno wspaniały zabieg, ale nigdy nie doświadczyłam. Poszukam na you-tubie instrukcji jak to robic, bo nie jestem z Warszawy, wiec kurs Piotra odpada. A gdzie można kupić takie świeczki?