Bo ile można biadolić, czas wyrwać się z tego kręgu negatywnych informacji i zacząć cieszyć się życiem. Ale jak, no muszę najpierw pobiadolić, aby przejść do puenty? Zastanawiam się jak przeżyć…
Powiem wam, że mam całkowicie dosyć i dogłębnie czuję się zmęczona tym co się dzieje wokół. Z tego jak świat drwi z prostego człowieka, jak śmieje się mu prosto w twarz. Mam dość tego, że obawiam się o przyszłość, mam dość tego, że tak wiele ludzi ignoruje to co dzieje się tu i teraz, mam dość tego, że czuję strach i ogromne wyrzuty patrząc w pełne nadziei oczy dzieci. Bo jak wytłumaczyć, to co teraz człowiek robi ze swoim życiem, ze środowiskiem i zdrowiem, jak wytłumaczyć niepewną przyszłość naszych potomnych? Jak przeżyć i jak wytłumaczyć dzieciom, że każdego dnia krem, pasta do zębów czy pożywienie jest dla nich trujące i szkodliwe? Można popaść w obłęd. Mam dość tego serwowanego mi obłędu.
Człowiek bawi się w Boga, wszechmocnego i wszechwładnego, zapominając, że jest częścią wszechświata, a nie jego pępkiem. Czy faktycznie człowiek musi być człowiekowi wrogiem?
Chciałam walczyć, chciałam otwierać oczy i pokazać innym, że nie wszystko jest takie kolorowe, ale w pewnym momencie człowiek traci siłę i nadzieję. I ja straciłam. Jak przeżyć w tym świecie?
Pisząc wpisy na bloga, coraz głębiej i głębiej zanurzałam się w świat, gdzie źli ludzie dążą nieuchronnie do zagłady swoich bliźnich, czego nie potrafię zrozumieć. Mam dość negatywnej aury, która krzyczała z każdego wpisu. Koniec.
Zamiast płakać na tym, że prezydent właśnie podpisał ustawę, która pośrednio wprowadza do Polski GMO, zamiast słuchać Szklanego Guru który mówi, że nic złego się nie stało i nie należy się tym denerwować, że taką pseudo prawdą karmione są setki ludzkich umysłów, zacznę od nowa. Tabula rasa, czas na zmiany.
I chyba najbardziej nieposłuszna i niepodległa będę temu wszystkiemu jak pokażę innym, że pomimo chciwości, złości i przebiegłości tych u góry da się być człowiekiem wolnym, szczęśliwym i zadowolonym z życia.
Jak przeżyć?
Polak potrafi tak? Jesteśmy wspaniałym narodem, pełnym pasji, nadziei i jedności choć wmawia się nam coś zupełnie innego. Czas pokazać przeciętnemu Kowalskiemu, że wspólnie damy radę wbrew wszystkiemu. Historia już tyle razy to potwierdzała. Nie chodzi tutaj o socjalizm, a o patrzenie w tym samym kierunku, o empatię a nie o izolację i wrogość.
Więc zamiast płakać nad rozlanym mlekiem, jak w przypadku GMO, powiem wam jak przeżyć, jak chronić nasiona, ponadczasowy dorobek człowieka, i jak to zrobić mieszkając w mieście. Podobnie jak pokazywałam wam jak walczyć z toksyczną chemią w domu, że da się inaczej – prościej i oszczędniej.
Już przygotowuję wpis jak we własnym mieście zorganizować kooperatywę spożywczą i mieć kontrolę w jakimkolwiek stopniu nad tym co ląduje na naszym stole.
Zamiast biadolić nad smogiem za oknem przekażę wam wiedzę o roślinach, które produkują w dostatecznych ilościach tlen dla naszych domów i nie potrzebujemy mieć w domu dżungli.
Czy jest to chowanie głowy w piasek? Nie wiem, może to próba asymilacji? Mam nadzieję, że nie jest to pogodzenie się z rzeczywistością, a raczej kreowanie czegoś nowego. Czegoś, gdzie będzie można odzyskać harmonię z naturą, z Matką Ziemią, z sąsiadem, z własnym Ja.
[mpp_inline id=”55194″]
22 odpowiedzi na “Jak przeżyć – manifest kobiety”
Ewo,
Jestem w tej chwili w dokładnie takim samym momencie: obserwuję, miotam się, nie podoba mi się i znikąd ratunku. No, niezupełnie znikąd. Jest Twój blog i są książki (właśnie był kurier). Zamierzam przeorganizować swój świat. Dzięki za rewelacyjnie proste i skuteczne wskazówki. Pozdrawiam i życzę wytrwałości. Tobie i nam wszystkim.
Witam, ciesze się, że mogę jeszcze znaleźć ludzi o podobnym myśleniu. My (ja i mój mąż) produkujemy sobie warzywa, mamy swoje jajka, kurczaki, kaczki, króliki, owce, świnie. Wszystko karmimy naturalnie i zdrowo. Przeraża to jak trują nas ze wszystkich stron, a przygnębia obojętność ludzi.. cały czas poszukują najtańszych produktów, nie mając świadomości co razem z nimi kupują.. Znajomi rolnicy pryskają litrami, często ponad normę, bo inaczej na zniszczonej ziemi już się nie da hodować… My zainteresowaliśmy się permakulturą, ma m.in. na celu przywrócenie ziemi jej normalnego stanu. Chcemy zbudować dom, co ciekawe np w Norwegii już sprawdzone, ze słomy i gliny, na górę kładzie się tynk i wygląda całkiem normalnie, a nawet ciekawiej. Napór ognia wytrzymuje, nie ma w nim grzybów ani kurzu. Słyszałam już opinię, że dzieciom w tych domach przechodzą alergie i problemy z drogami oddechowymi. Dużo by pisać, jest po prostu zdrowszy i bardziej naturalny dla człowieka niż beton. Jednak pomimo, że niektórzy też już chcą tak budować, inni z uśmiechem na ustach pytają o lepianki… i że oni wolą tradycyjnie, bo to sprawdzone. Nie ważne, że tamte domy też są sprawdzone, zdrowe i kilka razy tańsze… Troszkę się rozpisałam, ale chciałabym jeszcze dodać, że całkowicie popieram podejście do systemu emerytalnego, masz emeryturę jak masz swoje odłożone pieniądze, na nic innego nie ma sensu liczyć.. Tu niestety wielu ludzi nas nie rozumie 🙁 Straszne jest również to, że tą chemię w sklepach można sprzedawać, ale gospodarze zdrowej żywności już poza gospodarstwo wynosić nie mogą.. paranoja. Pozdrawiamy serdecznie i małymi krokami zmienimy ludzi w tym pięknym kraju.
Jolu witaj ! To tak wspaniale wiedzieć, że są inni podobnie myślący sama myślę o tym aby kirdyś wybidować dom wapomnianą przez Ciebie metod. Mam nadzieję że na stałe rozgościsz się na Zagonku pozdrawiam Ewa
Ewo, piszę, żeby cię pocieszyć i wyciągnąć z dołka – twoja strona jest fantastyczna, zaglądam tu od dawna i tak jak wiele innych tu kobiet czepię od ciebie wiedzę i ją STOSUJĘ. Wyrzuciłam proszek do prania, do czyszczenia, mam robioną pastę do zębów, piekę chleb na zakwasie regularnie i tylko taki jemy, robię domowe jogurty z mleka z mlekomatu, a tej wiosny zakładam własny ogród warzywny i tunel na swoje pomidory (dlatego zaraz poczytam o nasionach). Mój mąż patrzył na mnie kilka miesięcy temu jak na wariata, kiedy weszłam na drogę świadomego żywienia i życia, a teraz sam poczytał trochę i przyznaje mi rację. Znam wiele (coraz więcej!) osób, których świadomość wzrasta i cieszy mnie to bardzo. Wydaje mi się, że jako kraj mamy szansę na powrót do tradycyjnego rolnictwa, ekologicznego – bo u mnie na wsi wciąż jest infrastruktura sprzed powiedzmy 20 lat i słyszę, że ludzie wracają do upraw., choćby po to by uprawiać coś zdrowego dla siebie i rodziny. Mam nadzieję na wymianę międzysąsiedzką naszych produktów, jest to realne. Wierzę, że ludzie jeszcze nie zgłupieli do końca i wydaje mi się, że ci mieszkający od wieków na wsi mają więcej zdrowego rozsądku i żyją wciąż (a nowe pokolenie ZNÓW) tradycyjnie. Ewo, jeszcze raz dziękuję za bloga i nie trać ducha! 🙂 Wierzę w ludzi!
Jolanto dziękuję, że jesteś nawet nie wiesz jakie to budujące ! pozdrawiam bardzo serdecznie Ewa
Ja też czekam na wpisy!! Bardzo dziękuję za wszystko co do tej pory tutaj przeczytałam. Do podziękowań dołącza się moja mama, która najbardziej cieszy się z wyrzucenia z domu śmierdzących „domestosów”, których zapachu nie znosiła!!!
Ewo szacunek dla tego,co robisz i dzielisz się z nami. Jestem emerytką ale w sercu zawsze póki sił pozostanę zdrowo i trzeźwo myśląca małżonek jest oporny i niereformowalny,córka z zięciem mieszkający za granicą też ale już synowa i syn dbają o żywienie i naturalne witaminy dla naszego wnuczka a także wychowują go rozsądnie co mnie bardzo cieszy!Pozdrawiam Ciebie i wszystkie zaglądające tu osoby.
Ewciu! Opisalam się komentarz, że hej… i go wcięło:)) No to krótko: podpisuję się obiema rękami pod pierwszym zdaniem z Twojego wpisu. Będzie dobrze! Chce skupiać się na tu i teraz, na swojej drodze, bo wtedy czuję że naprawdę żyję, że mam siłę żyć wg tego w co wierzę. I na pomidorka dziadkowego jestem chętna:) Pozdrawiam!
Witam wszystkich zainteresowanych tematem… Ciebie Ewo mocno przytulam i bądź pewna,że robisz dobrą robotę, kto chce niech skorzysta z dobrych rad a kto nie cóż jego wybór… Też jakieś dwa dni temu odkryłam, że GMO to już fakt i ręce mi opadły i zaczęłam się zastanawiać co z nami będzie i chodź nie mieszkam w Polsce już wiele lat to wciąż co się tam dzieje nie jest mi obojętne. To co się wyprawia z ludźmi w tym kraju to aż się chce krzyczeć…. Tylko po co jeśli nikt cię nie słyszy i mało kogo obchodzą nasze wywody.Więc się cieszę,że mamy taki cudowny blog jak twój.Powiem wam,że mieszkam w Anglii i tu boje się chodzić z dziećmi do lekarzy,bo jak proszę o coś naturalnego to patrzą na mnie dziwnie i co dostaje paracetamol a jak nie chce antybiotyku to mam stracha, że nasla na mnie opiekę społeczną, że nie che dzieci leczyć… Taka sama sytuacja była gdy byłam w ciąży i odmówiłam szczepienia na grypę co się nasluchalma jaka to ja nieodpowiedzialna jestem,czasem mam dość , bo jeśli nie chcą nam pomagać to niech nie przeszkadzają chociaż… No ale cóż taki system mamy w Polsce, że ludzie uciekają tutaj, bo myślą, że raj a tutaj to tak naprawdę jest kraj fast foodów, okropnych,grubych nie dbających o siebie ludzi.młodych jak i tych starszych,a dzieci tak jak Ewo powiedziałaś, dodatek,nie dba się o nie ani o ich zdrowie, jakie było zdziwienie,kiedy pani w autobusie chciała poczestowac moja 17 mies córcie frytkami a ja odrzekłam,sorry ja nie karmie tym moich dzieci,fuj..
Pani cała drogę nawet nie spojrzała w moją stronę a ja poczułam się super,że nauczyłam się głośno mówić co myślę i wiem,że znaczna część osób nasmiewa się ze mnie to mam to gdzieś, bo jestem przekonana, że mam rację, że idę dobrą drogą, którą wskazałas mi ty Ewo,dziękuję ci i proszę nie zaprzestawaj swojej wielkiej misji, bo inaczej tego nie mogę nazwać, masz ją i rób swoje,bo w tym jesteś dobra i co ważne jest to bardzo potrzebne…Wiecie co urodził mi się plan, może nawet biznes plan,gdyby zebrać ludzi takich jak Ewa i stworzyć własne eko spółdzielnie, sami byśmy produkowali,sprzedawali, uświadamiali ludzi.Może nawet duże sklepy żeby zdrowe jedzonko sprzedawać taniej niż teraz,bo byłoby tego więcej niż teraz..Fajna sprawa, może rolnicy się przebranzowia na zdrową stronę… Tylko jak to zrobić? Co myślicie? Można pomarzyć, nie?Pozdrawiam was gorąco…
Piękny i mądry blog, piękna piosenka.Korzystam z Twoich wpisów,pomagają żyć w coraz większym spokoju.Uspakajają,uczą,dodają otuchy i radości życia.DZIEKUJE.
Dziękuję losowi że natknęłam się na zielony zagonek.Proszę nadal dla nas tworzyć .życzę wytrwałości i sił w dalszej pracy .
Ja również dziękuję za Twojego bloga Ewo – nie poddawaj się. Wszyscy wiemy jak trudno być takim wyłamywaczem. Ja na razie trochę gryzę się wewnątrz i choć niejedna zmiana już poczyniona, to nadal walczę ze sobą o odwagę głośnego wyrażania opinii (w czym nieśmiałość nie pomaga, ale to osobny temat). Czasem trudno jest uwierzyć, że naturalne, proste metody naprawdę działają, ale mówienie o tym na głos grozi ostracyzmem społecznym, pobłażliwym spojrzeniem i przypięciem łatki jakiegoś szalonego, naiwnego ekoludka widzącego wszędzie zagrażające zdrowiu spiski i nieprawidłowości, dziwnego, naiwnego wariata po prostu. Jednak kto się nie wyłamał, ten nie wiele jak wiele satysfakcji daje zbliżenie się do Matki Natury i odejście od komercyjnych kosmetyków. Szampon zamieniony na naturalne mydło (z sodą się nie polubiłam) z octem, antyperspirant robiony samodzielnie, rewelacyjna szminka ochronna z naturalnych składników, czysty olejek zamiast kremu, soda z octem jako sposób na czystą umywalkę. Jasne, nie wszystko działa od razu i nie jest idealne na pierwszy rzut oka – włosy póki co się elektryzują, pranie wstawiam na trochę wyższą temperaturę, ale szukam dobrych rozwiązań i choć czasem kusi, żeby zrobić krok do tyłu i sięgnąć po coś „sklepowego”, to obstaję przy swoim. Wiem, że jeszcze długa droga przede mną i dużo wiedzy do przyswojenia, ale jestem pewna, że warto.
I muszę przyznać, że bardzo się cieszę, że jest nas coraz więcej, to daje takie miłe poczucie przynależności i bezpieczeństwa, że się nie jest samemu, że są inni, którzy myślą podobnie, ba, nawet odważnie dzielą się tymi myślami 😉
Głowa do góry Ewo! Pozdrawiam cieplutko i dzięki za piosenkę na końcu – to jest właśnie to, co czuję.
A ja wlasnie przeczytalam Wasze super komentarze i Twoj Ewa manifest, karmiac mojego 8 mies synka moja owsianka z owocami. wiecie jak trudno jest tlumaczyc mamom, nawet Norwezka bo mieszkam w Oslo, ze to co zrobomy same do jedzenia jest lepsze niz te wszystkie super eko sloiczki, soczki…Tutaj dziecko juz roczne moze isc do przedszkola…rany jak sie ciesze ze posluchalam swojego serca i wbrew wszystkim prawie zostaje z moim dzieckiem w domu. wiele osob dziwnie patrzy, a ja jestem szczesliwa ze moge pozwolic sobie na luksus bycia z moim dzieckiem i nie PEDZIC jak oszalala… ostatnio tez dowiedzialam sie ze jestem zla mama bo za duzo karmie dziecko piersia! ze w nocy nie powinnam przytulac, tylko szybko odlozyc do lozka i nie reagowac na placz. BOZE co za bzdura ale oczywiscie pare razy tak zrobilam i myslalam ze umre.
rowneiz powoli zmeiniam swoja chemie w domu i inne rzeczy i to przede wszystkim dzieki Tobie Ewa i oczywiscie mojemu dziecku. wszystkim zycze milego dnia!!!
Edyto doskonale Cię rozumiem, bo pamiętam jak było kiedy mając malutką Izkę mieszkałam w Wielkiej Brytanii, albo prędzej Wielkim Fastfoodzie, gdzie pojęcie rodziny jest pojęciem archaicznym, dzieci są jedynie dodatkiem do życia- obowiązkiem płynącym z natury, gdzie tzw. wellness jest dla bogaczy. U mnie wszystko zaczęło się od idiotycznej książki, gdzie kobita sugerowała wspomnianą przez Ciebie metodę, wtedy zaczęłam otwierać oczy, że coś tutaj jest nie tak.
Teraz się cieszę, że jestem w tym miejscu gdzie jestem, że mam choć odrobinę kontroli nad tym kim jestem i życiem. Pozdrawiam serdecznie, Ewka
Nie mamy w naszym mieszkaniu telewizji – telewizor jest, ale tylko po to, żeby oglądać to, co chcemy – czyli podłączyć go pod komputer i oglądać tyle ile w danym czasie potrzebujemy. Mimo to nie jesteśmy wolni od reklam – często oglądamy player.pl i tam przed i w trakcie programów są krótkie, 2 minutowe przerywniki w formie reklam. I już po tych dwóch minutach reklam mam dość i doceniam brak tv 🙂 Ale nie o tym dokładnie chciałam pisać, a o tym, że wszystkie, dosłownie wszystkie reklamy, które lecą w tym tygodniu na player.pl dotyczą tzw. suplementów diety, a to na nadmierny apetyt u dorosłych, a to na brak apetytu u dzieci, a to na odporność dla dzieci, na odporność dla dorosłych z 1637474 witaminami, bez których umrę, a to herbatka na raka, pigułki na mądrość. Ludzie, toż to paranoja! W dzisiejszym świecie trzeba trochę pomyśleć zanim kupi się wszystkie suplementy na wszystkie dolegliwości. I śmieję się w twarz mojej koleżance, która dziwi się, że jej dziecko często choruje. A jak ma nie chorować, skoro dostaje miliony tabletek od rana do wieczora, które zamiast budować jej odporność niwelują ją?
Eh… takie wczesnoponiedziałkowe przemyślenia 😀
A propozycje wpisów popieram, i nie myśl Ewo w ten sposób, że uległaś, czy przegrałaś z systemem. Systemu nie zmienisz, ale możesz zmienić ludzi 😉
Olu ja też mam telewizor i służy on dokładnie temu samemu celowi jak Twój. Dziś rano włączyłam z głupa telewizja śniadaniową 15 MINUT REKLAM LEKÓW! Czy to społeczeństwo jest aż tak chore, czy też Szklane Guru chce aby takie było?
Dziękuję za miłe słowa, tak systemu nie zmienię, ale masz rację, można w ludziach wskrzesić iskierkę, która pokarze, że można inaczej.
Ściskam, Ewka
pracuje w słuzbie zdrowia i widze jak ludze sami nakrecaja sie reklamami nowych „leków”, jak z najgłupszym problemem biegną do lekarza a potem do apteki po worek leków, a potem po kolejny bo zgaga, jelita siadają itd. Kiedy mówie ludziom, ze u swoich dzieci zaczynam od lipy, maliny, diety, to patrza na mnie jak na wariata a wrecz mowia ze jestem wyrodną matka bo pozwalam moim dzieciom cierpiec i miec gorączkę 38 stopni. jestem korpoludkiem i nie mam jeszcze odwagi zrezygnować z pracy na rzecz pracy”kury domowej”.Przeraża mnie utrata plynności finansowej, emerytury i takie tam, dlatego nie wszystko w moim domu jest eko. jak zdąże pieke chleb, jak nie – kupuje żytni eko w sklepie, robie sery, jogurty, przechodzę na Twoje drogeryjne cuda. W ubiegłym roku założyłam mini ogródek na balkonie, który nie dal nam warzyw na cały rok ale pokazał dzieciom ze takie smaczniejsze bo swoje. Mysle ze jestem dobrym przykładem ze nawet kobiety pracujace 10h, majace 3 dzieci, są w stanie poczynić zmiany które idą ku lepszemu.Masz racje, odeszliśmy od tego co wartosciowe nie tylko w przyrodzie ale i między ludźmi. jeszcze pare lat temu śmieszyli mnie ludzie widzący wszędzie teorie spiskowe, teraz jak Ty czuje sie osaczona, bo gdzie nie spojrze to widze ze rzadzi pieniądz i zdobycie go za wszelką cenę.Najgorszze ze nawet ludzie biedni nie chcą korzystac z tańszych srodków. mam pacjentów z klopotami skóry glowy, potrafia zadrapywac sie do krwi, kupują drogie szampony na które ledwo ich stac, ale jak mówie o sodzie, papce z ciecierzycy do mycia wlosów to nawet nie spróbuja tylko się smieją. Najbardziej mnie wkurza ze nawet nie spróbują. najczęściej mowię im, że niech nie kłamia ze nie mają kasy i są zdesperowani zdrowotna sytuacją, bo gdyby tak było w rzeczywistości to by chodziasz spróbowali – sode ma prawie każdy z nas.Kiedy słyszę,że eko takie drogie – to pytam sie -ile razy upiekłeś chleb, zrobiłeś jogurt?Litr mleka od krowy 3-4zł, gdzie dostaniesz litr jogurtu po tej cenie?Kończe by nie zalać goryczą Twojego bloga, bo on jest pełen nadzieji. Czekam niecierpliwie na informacje o roślinach, a jak bedziesz miała na zbyciu pare ziarenek to chetnie się piszę,bo tak gdzie sie zglosiłam do tej pory, zignorowano mnie. Dla ludzi eko – jestem za mało eko, dla „normalnych” jestem szurnetą nawiedzoną co to wymyśla cuda o nasionach F1.
Aama, jak ja Ciebie rozumiem, ludzie może w ten sposób szukają brakującej uwagi, w końcu teraz tak mało jest kontaktu międzyludzkiego. Korporacją się nie przejmuj, bo to nie o to chodzi, a życia w zgodzie i harmonii z sobą, życie się zmienia i na różnych etapach mamy chyba inne priorytety. Co do emerytury,.. mi już na studiach w powtarzano, że jak chcesz mieć emeryturę, miej swoje pieniądze bo i tak nie dostaniesz owej od systemu, jest to niemożliwe z przyczyn ekonomicznych i mowa tutaj o nie chorej ekonomii naszego kraju, a o całkiem prężnie działającym systemie Wielkiej Brytanii. Jeszcze jedno, nie bądź względem siebie aż tak krytyczna, nie jesteś korpoludkiem, bo korpoludek myśli w schematach, a Ty już dawno je pozostawiłaś w tyle. Co do nasion, póki możesz wiem, że ja dłuugo szukałam ogórka, który nie jest F1 i jest jedna odmiana można kupić ją w firmie Vilmorin czy jakoś tak sprzedaje go jako VERT PETIT DE PARIS „ZIELONY PARYSKI”. Kiedyś chciałam kupić podobny w firmie realseeds.co.uk. Jednak poczytałam legendę oznaczeń i okazało się, że oni te nasiona importują, poszukałam i w Polsce ta odmiana jest i nie jest F1. Można jeszcze kupić nasiona nie F1, ja ostatnio tak zrobiłam, po prostu troszkę więcej czasu zajmuje ich wybranie ale uważam, że mieszkając nawet w mieszkaniu powinniśmy je kolekcjonować i sadzić, choć po jednej roślince, bo nie ma lepszego zabezpieczenia przyszłości naszych rodzin. A ja mam kilka dziadkowych pomidorów, tylko, że one są to tunelu gdyż rosną ogromnie duże, w tamtym roku na oborniku jeden miał 0,8 kg minimum a i sztuki 1,2 kg się zdarzały. Jak ktoś chcesz to mogę oddać z 10 sztuk w dobre ręce 🙂 Ściskam Cię i Twoją rodzinę bardzo mocno. Ewa
Ostatnio czułam podobną bezradność, jak się dowiedziałam o tym cholernym GMO.
Dziękuję, że prowadzisz tego bloga. Pamiętaj, że są setki, a może nawet tysiące innych osób, wdzięcznych za takie miejsce jak Zielony Zagonek. 🙂
Rany, czuję to co Ty. Dziś się skarżyłam przyjaciółce, że już nie daję rady walczyć ze światem, nie mam siły przekonywać, tłumaczyć… Ja nikomu życia nie chcę zmienić, ale chcę mieć wpływ na to co np. jedzą moje dzieci, więc walczę z dziadkami, pradziadkami… Bo jak inaczej to nazwać.
I wiesz co (sorry , że tak bezpośrednio, ale naprawdę emocjonalnie do tych spraw podchodzę), że dawniej jak NIC nie wiedziałam i żyłam sobie w słodkiej nieświadomości to życie malowało się piękniej. Ale będę walczyć dalej, dla moich dzieci, gdyż mam nadzieję, że gdy wychowam świadomych ludzi to będzie im łatwiej. Będą mądrzejsi na starcie… A poza tym jak już się zacznie człowiek uświadamiać, to niestety chce więcej i więcej, a gdy już się pewne rzeczy wie to nie da się ich wymazać z głowy – trzeba je zmienić. Dziewczyno odwalasz mega-świetną robotę, zaglądam do Ciebie na bieżąco i chłonę 🙂 korzystam z pomysłów i małymi kroczkami zmieniam swój świat na lepsze. A gdy łapie mnie ten dołek i brak siły do walki to staram się myśleć o tym co już zmieniłam, nie znajdziesz u mnie komercyjnych środków takich jak: proszek do prania, płyn do płukania, spray do kurzu, płyn do podłogi, płyn do mycia ceramiki, płyn do rur, mleczko do czyszczenia itd itd. Wszystko zastąpione już domowymi środkami. No jest się z czego cieszyć??? JEST 🙂 I muszę tu dodać, że większość z tych zmian to Twoja zasługa 🙂
Dziękuje 🙂
Marto, chciałabym aby coraz mniej ludzi czuło to co my, naprawdę, chciałabym aby było nam łatwiej żyć tak po prostu. Jednak masz rację, powinnam zacząć się cieszyć tym co już osiągnęłam, albo prędzej tym co inni osiągnęli dzięki Zagonkowi, to naprawdę wspaniałe, że tak wiele osób z tak różnych środowisk łączy się by iść dalej pomimo wszystko. Cieszę się, że nie jestem sama, pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. Ewka
Popieram i czekam na wpis o roślinach. Pozdrawiam!
Beato będzie już jutro 😉 aby lepiej się oddychało 🙂