fbpx

STOP Samotności!

image_pdf
Pobierz pdf

Dziś międzynarodowy dzień noszenia dziecka, z tej racji mam dla was fragment książki EKOnomiczne dziecko: oszczędnie i naturalnie” 

Takie rady bardzo często słyszymy od wszystkich „życzliwych”:, „odłóż dziecko, bo się przyzwyczai”, „odłóż, bo je rozpieszczasz”, „odłóż, przecież powinno być samo” sama słyszałam takie rady tysiące razy, jednak ci ludzie nie mają racji.

Czy nosić dziecko na rękach?

Kultura zachodu i jej dziedzictwo doprowadziły do sytuacji, że wiele mam obawia się nosić dziecko na rękach. Nowoczesne mamy zaczęły używać wibrujących leżaczków, kołysek, stoliczków do karmienia i wielu innych technologicznych nowinek, ponieważ według społeczeństwa dziecko powinno być samo, nie na rękach. Ludzie, tak jak małpy, należą do „gatunku” noszącego swoje dziecko (Jackson, 2012). Badania naukowe potwierdzają ten fakt, mianowicie Dr James McKenna (1986) w swojej książce odnotował, że dziecko odseparowane od mamy, zmienia swoją temperaturę ciała, sposób oddychania, podwyższa poziom adrenaliny, zmienia ilość wydzielanych enzymów, czy hormonów oraz  zachodzi w nim wiele innych niekorzystnych dla jego rozwoju zjawisk. Ponadto, podczas noszenia dziecka zamiast „rozpuszczać” je, zwiększasz ilość połączeń neuronowych mózgu. Dr. George Wootan pisze „Dziecko może mieć ogromne ilości komórek w mózgu, jednak są one bezużyteczne, jeśli nie ma wytworzonych pomiędzy nimi połączeń. Włókna nerwowe, które łączą wspomniane komórki nazywają się dendrytami. A co rozwija dendryty? Dotyk. Noszenie, dotykanie czy głaskanie dziecka, wykonywane podświadomie przez karmiącą piersią matkę (piersi nie trzeba podtrzymywać, tak jak butelki) pomaga mu rozwinąć się w sposób jaki natura zamierzyła, zarówno fizycznie jak i emocjonalnie.

W ostatnich czasach, nastąpiła jednak całkowita zmiana nastawienia względem dziecka. Człowiek nowożytny, jako jeden z nielicznych ssaków, świadomie porzuca swoje dziecko, zostawia je, izoluje się od niego, pozostawiając je samemu sobie nawet podczas snu.”

Dlatego drodzy rodzice nosimy dzieci, przytulajmy je, masujmy, całujmy, śpijmy z nimi… po to są.

[ulp id=’cTWXvVW93Hqh9wqs’]

Autor tekstu:

Cześć, jestem Ewa, pasjonatka i ekspertka w dziedzinie zielarstwa! 🌿 Moja podróż zaczęła się od fascynacji naturą i przekształciła w głęboką wiedzę o ziołach i ich mocy. Autorka 9 książek, regularnie dzielę się swoimi odkryciami w TV. Dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o czymś wyjątkowym – leczniczych właściwościach soli. Ta prosta, ale potężna substancja kryje w sobie tajemnice zdrowia i dobrego samopoczucia. Zapraszam do odkrycia tej historii razem ze mną!

Odkryj Moc Ziół Dzięki DARMOWEJ

Bibliotece Ziołowej


16 odpowiedzi na “STOP Samotności!”

  1. Ja mam troje dzieci. Najstarszego syna karmiłam piersią 2,5 roku, młodszego – 3 lata, a najmłodsza córkę karmię nadal – w tej chwili ma prawie 21 miesięcy /Między moimi dziećmi są dosyć spore różnice wieku/. Są bardzo do mnie przywiązane, długo spały/ śpią w naszym łóżku. Są też bardzo mądre, wcześnie mówią, a plusów z naturalnego karmienia i przytulania jest dużo więcej. Pewnie że przez karmienie jest się niejako przywiązanym w domu, ale myślę, że warto wykorzystać ten dar, jaki dała nam natura. Poza tym można pracować /karmienia głównie nocne, a i poranne i wieczorne/, a jakieś wyjścia planować na weekend, niestety nie zawsze z mężem, ale dzieci rosną – przyjdzie czas – będzie nasz.

  2. Chciałam wszystkim niezdecydowanym gorąco polecić chustę do noszenia. Naprawdę, myślę, ze jak ktoś spróbuje, to naprawdę nie zrezygnuje z niej nigdy. MOja siostra, która bardzo sceptycznie odnosiła się do chust (miała starsze dziecko od mojego, nie miała dla niego chusty), kiedy zobaczyła, jak moja córka świetnie czuje się w chuście, po urodzeniu następnego od razu nabyła chustę i sama mnie prosiła, żeby jej pokazać, jak ją wiązać, jak nosić dziecko…
    Ja mam takie doświadczenie, że gdy tylko moje dziecko zaczynało marudzić i widać było, że potrzebuje przytulenia, wkładane było do chusty i od razu był spokój, to było aż niewiarygodne, że bliskość rodzica tak wspaniale kojąco działa. Córka do tej pory lubi się bardzo przytulać. druga mniej lubiła chustę, ale wszystkie spacry nawet kilkugodzinne spędzała w chuście bez żadnego protestu. Naprawdę trzeba koniecznie spróbować.
    Co do karmienia piersią, to ja właśnie przestałam karmić moją 2-letnią córkę, zrobiłam to, bo w zasadzie zauważyłam, że ona nie potrzebuje już pokarmu, ale raczej przytulenia. Muszę jednak powiedzieć, że dopóki karmiłam dzieci piersią to w zasadzie nie było mowy o większych infekcjach czy chorobach. Do 6 miesiąca obie córki karmiłam tylko piersią, młodszą nawet dłużej, bo ona do ósmego miesiąca nawet nie myślała otworzyć ust, kiedy widziała kaszki czy inne potrawy… Nawet wody pić nie chciała.
    Moje dzieci nie są może szczególnie dorodne, ale zdrowe i bardzo energiczne. Też słyszałam komentarze, że dziecko trzeba szybko odstawić od piersi, ale to także jest ogromna wygoda, zasypianie…. zero problemów.
    I jeszcze spanie z rodzicami, też starszącórkę przz pół roku katowałam spaniem w łóżeczku, bo przecież dziecko musi spać samo, potem się przyzwyczai itp., na szczęście po 6 miesiącach nie dałam rady, spanie z dzieckiem sprawiło, że obie byłyśmy wyspane, bo mogłam ją karmić w zasadie nie wsptając złóżka tylko trochę się przebudzając.
    Potem spaliśmy z obiema córeczkami, teraz dziewczyny śpią już sam, bo było nam za ciasno, bardzo lubią się przytulić do siebie i myślę, że razem czują się dobrze. Kiedy jest coś nie tak idę do nich i chwilkę z nimi leżę, czasem trochę się z nimi zdrzemnę.
    Trzeba poprostu zobaczyć, bo najważniejsze, żeby i mama i dziecko dobrze się czuło z danym rozwiązaniem.

  3. Przytulanie jest problemem, jeżeli matka nie jest osobowościowo dojrzała i myślę, że porady o niektrzymaniu dziecka, biorą sie z faktu, że każdy ma w otoczeniu dysfunkcyjną matkę – zły przykład. W rodzinie mam dwie takie kobiety: pierwsza kuzynka osoba grubo po trzydziestce, wręcz pod czterdziestkę, która długo nie mogła mieć dziecka, nie pozwala odejść dziecku na krok /dosłownie/, chodzi z małą wszędzie, zrezygnowała z pracy, by móc całą dobę maleństwa „pilnować”. Dziecko ma trzy lata, chce sie bawić z dziećmi, chodzić samo po podłodze a kuzynka nie puszcza jej z rąk. Mała się wyrywa się z rąk matki, wielokrotnie byłam świadkiem, jak mała wręcz wali pięściami matkę po głowie, by ta ją puściła albo szarpie jej włosy. Kiedy ojciec próbuje wziąć małą na ręce, albo jakkolwiek interweniować, matka dostaje szału i krzyczy, że musi małą chronić /zdajemy sobie sprawę, że wymaga opieki psychiatrycznej, ale sama ma wykształcenie medyczne, dzięki czemu starannie unika prób wysłania jej na leczenie/. Jestem antropologiem z wykształcenia i obawiam się, że w przyszłości mała oprócz problemów psychicznych będzie mieć, też problemy ze stawami, przez ograniczanie możliwości swobodnego chodzenia.

    Drugi przypadek jeste mniej ekstremalny, ale nie mniej przykry. Również kuzynka, która również starała się wiele lat o dziecko. Kiedy jej czteroletni syn zachowuje sie żle /a jest dzieckiem nadpobudliwym i agresywnym/ i ktoś zwróci jej lub dziecku uwagę /grzecznie, zdajemy sobie sprawę jako rodzina, że dziecko jest człowiekiem i staramy sie okazywać szacunek, nawet w sytuacjach trudnych/ łapie syna i zaczyna go bujać na rękach jak niemowlę. Chłopiec w delikatną nadpobudliwością około roku życia, zaczyna być poważnie agresywny, podejrzewam, że katuje po kryjomu zwierzęta a matka za każdym razem gdy mały okazuje agresję zamiast jakoś reagować bierze go na ręce.

    Jestem świadomą osobą i wiem, że branie na ręce, braniu nierówne. Chciałabym tylko zwrócić uwagę, że branie na ręcę ma drugą stronę medalu, trzeba wiedzieć, gdzie samemu sobie postawić granicę. Ja swoje dziecko też biorę gdy sie na przykład uderzy, tulę je przez chwilę gdy mówię, że je kocham, ale nie trzymam dziecka przy sobie non stop. Wiem, że jest autonomiczną jednostką.

    • Witaj Magdaleno,masz rację, nie ma co wpadać w skrajności. Sama mam teraz prawie trzyletnią córkę która nie waży 2kg, o nie. Czasem chce jeszcze iść na ręce do mamy by się „pomiśkować” ale zdarza się to bardzo sporadycznie. Jest bardzo samodzielną, troskliwą i pewną siebie dziewczynką. Z drugiej strony synek,.. oj ten to by całymi dniami na rękach mógł, ale pozwalam mu na to, bo skoro potrzebuje. Najlepiej kiedy rodzice starają się odczytać sygnały dziecka i nie robić nic na siłę jak to mówią „go with the flow” (iść z prądem). Wbrew pozorom, dzieci dokładnie wiedzą czego potrzebują zwłaszcza jeśli chodzi o potrzeby związane z kwestią bliskości. Druga strona medalu występuje, tak jak zauważyłaś, kiedy rodzice poprzez branie na ręce zaspakajają w sposób niekontrolowany swoje potrzeby, np. bliskości, bezpieczeństwa (swojego, dziecka jak i otoczenia) wbrew woli dziecka. Ostatnio słyszałam o mamie która za każdym razem, gdy dziecko było w do domu, brała je na ręce, aby to nie zepsuło niczego. Wraz z rozwojem dziecka, ten mały człowiek wyrobił w sobie odruch, że na polu można biegać, zaś w domu wyłącznie być u rodzica. Teraz mama złości się na dziecko, bo to chce ciągle na ręce i wpada w histerię, kiedy jest zostawione samo sobie, a ta nie może nic zrobić. Tak jak mówisz ze wszystkim umiar i pamiętajmy rodzic jest jednostką autonomiczną tak samo jak dziecko.
      Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam serdecznie,
      Ewa

  4. Czytam te komentarze i już sama nie wiem. Jeszcze niedawno potępiałam koleżankę, która wciąż karmi piersią swojego dwuletniego synka, i ten dalej śpi z rodzicami. Mi samej zdawało się, że branie dziecka do własnego łóżka, pomiędzy rodziców jakoś nie jest właściwe, a już na pewno rujnuje w jakimś stopniu relacje mąż-żona (ja śpię z moim mężem ściśle do niego przytulona, czasem śmiejemy się, że nam wystarczyłoby łóżko 90/200 cm).
    Za kilka tygodni sama zostanę mamą i bardzo chcę dla mojego dziecka i mojej rodziny jak najlepiej. Dzięki Bogu trafiłam na tego bloga jakiś czas temu i zaczynam zupełnie inaczej patrzeć na wiele rzeczy w życiu i widzę, że MOŻNA INACZEJ.
    Mam szereg pytań i wątpliwości odnośnie takiego wychowania dzieci jak tu piszecie w komentarzach.
    Po pierwsze, jak to jest z relacjami małżeńskimi kiedy dziecko cały czas śpi z rodzicami w łóżku? No i technicznie, co, jak dziecko moczy łóżko rodziców, przecież to może się przytrafić? I jak potem dziecko przyzwyczaić do własnego łóżka?
    Co do karmienia piersią. Wczoraj rozmawiałam z pediatrą o szczepieniach dzieci, (mam to szczęście, że ten lekarz ma bardzo odmienne poglądy niż sanepid) i jakoś wspomniał, że najlepiej karmić dziecko piersią tak długo, jak tylko się da, i najlepiej TYLKO piersią aż do pół roku! Jakoś nie wyobrażam sobie tego. Synek wspomnianej koleżanki nie raz potrafi zawołać o cyca przy gościach. Wiem, że powinno to być naturalne, ale jednak budzi jakiś niesmak (przynajmniej we mnie wzbudził). Jak Wy to robicie, że dla Was karmienie nie jest niczym krępującym?
    Może jeszcze muszę przejść przez wiele tematów zanim zacznę naturalnie myśleć jak Wy i Ewa, ale bardzo chcę i jestem otwarta. Jednak pamiętam, że jeszcze niedawno uważałam, że absolutnie dziecko nie będzie z nami spało i będę je karmić piersią najwyżej do szóstego miesiąca życia, a stałe pokarmy wprowadzać już w czwartym!
    Może znajdzie się tu ktoś, kto będzie chciał mi coś poradzić?

    • Tasia. Polecam Ci książkę „Polityka karmienia piersią” Gabrielle Palmer, oraz „Śpimy z dzieckiem” Claude Didierjean-Jouveau. W doskonały sposób, wytłumaczone tam, jest dlaczego dwulatek karmiony piersią wzbudza u Ciebie niechęć. Niestety korporacje, media etc, robią nam „wodę z mózgów” i tym właśnie się to przejawia. Uwierz mi, że jak byłam w ciąży również myślałam, że będę karmić najwyżej pół roku, bo dziecko przecież nie będzie mnie ograniczać (tak też powtarzałam, ten popularny slogan). Wszystko jednak się zmieniło, kiedy synek już był razem z nami. Na początku oczywiście, nie brałam go łóżka, bo większość moich koleżanek matek, poleciło mi książkę „Język niemowląt” i starałam się robić wszystko zgodnie z nią. Czułam się jednak z tym źle (i całe szczęście)! Zaczęłam szukać informacji, interesować się tym, co jednak jest najlepsze i słuchać przede wszystkim swojego serca. I tak mój syn ma prawie dwa lata, karmię go piersią, kiedy tylko ma na to ochotę, oraz śpi z nami. Nie ma nic wspanialszego, jak nasze wspólne zasypianie i pobudki 🙂 Sex, zyskał nowy wymiar, bo kto powiedział, że w domu jest tylko łóżko, do tego typu spraw hehheheheh Jesteśmy szczęśliwymi rodzicami, szczęśliwego dziecka, cieszymy się każdą chwilą razem. Oczywiście wszyscy dookoła nas krytykują, bo my nie mamy w domu nawet łóżeczka. Nie obchodzi nas to jednak, bo żyjemy w zgodzie ze sobą, nikomu nie robimy przecież krzywdy. Wyzbyliśmy się całej chemii z domu, pierzemy orzechami, pasta do zębów z sody, całe sprzątanie odbywa się na bazie sody, cytryny, octu i jesteśmy najszczęśliwsi na świecie heeheh Żałuję tylko, że tak późno zaczęłam się interesować tym tematem, bo podczas ciąży interesowały mnie, rzeczy typowo komercyjne, ale to też wpływ mediów, który odwraca naszą uwagę, od tych ważnych i istotnych rzeczy. Jak to jednak mówią, lepiej późno, niż wcale.

    • Moja niunia ma już 8,5 mca a nadla karmię piersią. Do 6 mca dostawała tylko i wyłącznie cyc. Ciężko było mi cokolwiek wprowadzić i nadal najchętniej je cycusia. Podje kaszę, ale zagląda mi w dekolt i próbuje jeść przez bluzkę, bo już wie, gdzie chowa się cyc z mleczkiem.

      Ale nie zamierzam karmić dłużej, niż rok. Zresztą i tak mam coraz mniej pokarmu, a niestety, ale trzeba urozmaicać dietę i uczyć dziecko jeść innych rzeczy. Przecież ono rośnie i samo mleko to już za mało.

      Właściwie uważam, że to decyzja matki. Nie sugerowałabym się otoczeniem. Dla mnie karmienie 3-4 letniego dziecka piersią to przesada. Ktoś będzie mi wciskał, że to naturalne- ja uważam, że nie. Po to dziecko ma uzębienie, żeby gryźć a nie ssać, dlatego ja nie mam zamiaru aż tak długo dawać pierś.
      Oczywiście nie neguję decyzji innych matek. Ja po prostu nie widzę w tym sensu.

      Natura tak a nie inaczej nas skonstruowała w jakimś celu. Może fakt, że mam wykształcenie medyczne, znam pewne mechanizmy, wiem coś niecoś o ewolucji itp. itd. powoduje, że patrzę na pewne sprawy inaczej.

      Natomiast co do trzymania na rękach- u mnie to samo, wszyscy udzielają mi „dobrych” rad. Tylko, że ci „wszyscy” mieli kilkoro dzieci, pracowali na wsi np. i nie było mowy, żeby mogli się poświęcić tylko i wyłącznie opiece nad dzieckiem. Stąd takie podejście.
      Natomiast ja jestem na rodzicielskim, nie mam dużego domu i gospodarstwa, tylko mieszkam w małym mieszkaniu. Mam czas na to, żeby dziecko brać często na ręce i praktycznie spędzam z nim cały czas.
      Ale również staram się nie przesadzać i nie trzymać jej nonstop (nabawiłam się po 2 mcach od porodu stanu zapalnego stawów siodełkowych kciuków i mam do tej pory). Nie jestem w stanie.
      W nocy zasypia przy cycu, ale przekładamy ją do łóżeczka, które stoi przy naszym łóżku. Jak tylko obudzi się w nocy z płaczem, mąż od razu bierze ją na ręce.

      Wydaje mi się, że każdy ma jakiś instynkt i wie, co należy zrobić.

    • Tesio nic na siłę! Dziecko wie czego potrzebuje, chce być karmione piersią to je karm, nie chce jeść posiłków wychodzi na to że nie jest gotowe. U mnie córa już w szóstym miesiącu zjadała kotlety mielone (takie jak my) zaś synek dopiero niedawno się przełamał. Twoje mleko nigdy nie będzie niepożywne dla Twojego dziecka, chyba, że sama będziesz głodować. Najlepszym przykładem jest Adaś (13kg wyłącznie na mleku, zero chorób, infekcji bez żadnych suplementów). Ja też myślałam na początku, sześć miesięcy i koniec. Nadszedł szósty miesiąc i co, mam pozwolić dziecku głodować i tak przeciągło się. Czy żałuję, absolutnie nie! Jak karmie 1,5 rocznego synka słyszę, że on już taki duży, a wciąż na piersi, tak na piersi, widocznie jej potrzebuje (przeważnie od kobiet, które nie karmiły piersią). Natura przy porodzie dała nam nogi, ręce i wszelkie inne atrybuty, co nie oznacza, że jesteśmy w dniu narodzin gotowi do ich użycia (chodzenia, mówienia czy łapania przedmiotów). Tak samo z zębami, są, ale nasz organizm może jeszcze nie trawić pokarmów. Pozwólmy dziecku wybierać. Co mogę polecić to słuchaj siebie, swojego instynktu (bo jest on naprawdę bardzo potężny u każdej mamy, nie mówię tutaj o dysfunkcjach) i swojego dziecka, a nie porad osób życzliwych. Bo bardzo często one tak naprawdę udzielają ich, aby zaspokoić swoje egoistyczne potrzeby samorealizacji. Jeśli chcesz słuchać porad, najpierw popatrz na dziecko rodzica i zobacz czy jest szczęśliwe, czy mama jest szczęśliwa. Jak świat stary szczęśliwe dziecko którego potrzeby są zaspakajane (wspólny sen, karmienie piersią, noszenie, bliskość) = szczęśliwa mama. Niewyspana, przemęczona mama świadczy o tym, że dziecko wcale takie szczęśliwe nie jest (na marginesie, znów nie mówię o sytuacjach, kiedy dziecko choruje, czy innych problemach). Pozdrawiam serdecznie i zapraszam ponownie, Ewa

  5. Drogie Panie,
    mój syn ma już 5 lat – karmiony piersią ponad dwa lata, noszony w chuście do 3 roku życia, teraz już zasypia u siebie ale jeśli chce, przychodzi w nocy do naszego łóżka. Wytulony od urodzenia 🙂 W efekcie mam dziecko samodzielne, śmiałe, pogodne, ciekawe świata, zdrowe, bez alergii i z apetytem. Nigdy nie poczułam się „niewolnicą” dziecka, Bolek chętnie chodzi do przedszkola, zostaje nawet na kilka dni z dziadkami. Jednym słowem – takie wychowanie przynosi naprawdę dobre efekty, bo nie ma lepszej rzeczy którą można dać swojemu dziecku niż miłość. Chociaż może jest …. jeszcze więcej miłości 🙂

    • Ponownie ja. Jak pisałam poniżej mam synka 16 miesięcznego ale mam też córkę, która ma 9 lat i wychowywana jest w podobny sposób jak jej brat. I co mogę powiedzieć: to samo co Marta i jeszcze coś: jak np. znajomi widzą relacje jakie panują pomiędzy moimi dziećmi są mile zaskoczeni, że córka potrafi się tak zajmować małym, że potrafi być taka opiekuńcza i troskliwa. Sama jestem zaskoczona jak córka sama przewiduje sytuacje, w których mały może sobie zrobić krzywdę i reaguje na nie. Więc jeszcze raz jak pisze Ewa: nośmy swoje dzieci, przytulajmy je, masujmy, całujmy , śpijmy z nimi… wyjdzie im to tylko na dobre.

  6. Mój synek ma 16 miesięcy, śpię z nim od urodzenia jak i karmię go piersią. Oczywiście, gdy ktoś z otoczenia dowiaduje się o tym, od razu słyszę głosy: kto to widział, żeby taki duży chłopczyk spał jeszcze z mamą albo: za moich czasów itd. … To samo tyczy się karmenia piersią: czemu go nie odstawisz?!, albo jak kiedyś powiedział mi lekarz, gdy poprosiłam go o zaświadczenie do pracy potwierdzające karmienie piersią (mały miał wtedy 8 miesięcy): niech go pani odstawi bo popsują mu się zęby i że to wina matki, że dziecko jest tak długo na piersi – od razu zmieniłam lekarza.
    Również nie zauważyłam, żeby mojemu synkowi coś dolegało, a wręcz odwrotnie!!!

    • Ola. Mam bardzo podobne odczucia i doświadczenia. Mój synek ma 22 miesiące, również karmię go piersią i śpi oczywiście z nami. Oczywiście prawie wszyscy uważają, że zwariowaliśmy etc. Ciągle słyszę tylko : Jeszcze karmisz?”, „Takich dużych dzieci się już nie karmi”, „Odstaw go” etc. Najdziwniejsze jest, to ,że dla ludzi bardziej naturalne, jest w tych czasach karmienie dziecka butelką, jak piersią. Smutne to, ale tak właśnie jest.

  7. Tak, ile razy ja słyszałam takie wspaniałe rady… A tu proszę, do teraz śpię z córą 😉 Do teraz ją noszę i nie widzę żeby coś z nią nie tak było. Wręcz przeciwnie!
    Publikuj tu rady książkowe 🙂 Mądre i chętnie się w nie zgłębię 🙂 Pozdrawiam!

    • Dobre dla dziecka = dobre dla mamy. Ja od początku śpię z małym i ma to też dobry wpływ na mnie bo się wysypiam. Co do noszenia – chusta, w której syn czuje się świetnie, jest dla mnie zbawieniem.

Dodaj komentarz

Uwolnij moc ziół! Uzyskaj ekskluzywny dostęp do darmowych ziołowych publikacji!

X

Pin It on Pinterest