Kobiety będącej w ciąży bardzo często skupiają się na kompletowaniu wyprawki. Bardzo dokładnie wybierają wózek, materacyk, czy kremy. Jednak spora część z nich zapomina o jednej podstawowej „części” wyprawki – osobie, która pomoże w razie problemów z karmieniem piersią.
Mało która przyszła mama szuka położnej, doradcy laktacyjnego, pediatry, lekarza, innej mamy czy douli co pomoże jej uporać się z problemami, które na pewno się pojawią. Mało która mama która oczekująca dziecka spotka się z taką osobą, porozmawia jeszcze przed porodem postara się znaleźć wspólny język (bo nie każdy lekarz wie jak karmić dziecko, nie każdy doradca laktacyjny jest profesjonalistą). Dlaczego jest to tak ważne?
Wpis powstał dzięki inspiracji Ani, wspaniałej i oddanej swojej profesji położnej. Ania, na co dzień walczy z wszechobecną ignorancją o godny poród jak i start w życiu wielu matek i ich nowo poczętych dzieci. Z jej opowiadań wiem, że nie jest to łatwe, bo historie, które często przytacza mrożą krew w żyłach. Matki domagające się odpoczynku od dziecka, dokarmiania dziecka mlekiem modyfikowanym, aby dłużej spało, są na porządku dziennym. Lekarze i spora część osób pracujących na oddziałach noworodkowych nie jest lepsza i sama bardzo często wychodzi z inicjatywą dokarmiania.
TAKIE DZIAŁANIE PERSONELU POWINNO BYĆ ZABRONIONE i KARANE!
Nie obawiam się tego głośno mówić, ponieważ badania pokazują, że mleko modyfikowane to bomba z opóźnionym zapłonem, szkodliwy wymysł człowieka, który chciał być ‘Bogiem’. Jestem świadoma, że moje słowa oburzą sporą część czytelników i wiem, że podniesie się wrzawa.
Karmienie piersią jest tematem tabu, tematem mniejszości. Wbrew powszechnej opinii mam, które karmią mlekiem modyfikowanym, to kobiety karmiące piersią częściej ‘podkulają ogon’ i nie wyrażają swoich przekonań. Bardzo często kobiety karmiące mlekiem modyfikowanym mówią o nagonce kobiet, które karmią piersią, o tym, że nazywają je gorszymi matkami, osobiście jednak nigdy nie spotkałam się z taką sytuacją. W czasach powszechnego i nieograniczonego dostępu do informacji, ignorancja to kwestia wyboru. W ‘poprawnym’ politycznie kraju, za jaki uchodzi Polska, mniejszość nie powinna się wypowiadać na temat tego, co robi większość społeczeństwa, ponieważ to zwyczajnie nie wypada. Należę do mniejszości, jestem mamą już niedługo trójki dzieciaczków. Pierwsze było karmione wyłącznie piersią, bez dopajania glukozą, czy formułą. Będąc w drugiej ciąży nie zrezygnowałam i karmiłam dalej. Drugie dziecko, o wadze 4100, przyszło na świat całkowicie zdrowe i do tej pory jest karmione piersią, pomimo, że noszę już pod sercem trzecie maleństwo.
Mleko modyfikowane powstało na potrzeby sierocińców, gdzie małe dzieci po prostu umierały z braku pokarmu matki. Idąc tym tokiem myślenia, obecnie większość dzieci zachodu to „sieroty”, zaś ich matki nie są w stanie wykarmić własnego potomstwa. W krajach ubogich, na przykład trzeciego świata wszystkie kobiety karmią swoje dzieci piersią (chyba, że jest epidemia głodu lub matka jest fizycznie niezdolna do karmienia piersią, a jest tak jedynie w przypadku 4% całej populacji kobiet na ziemi). Chcę przypomnieć głośną historię BABCI w podeszłym wieku, która musiała opiekować się swoim wnukiem/wnuczką, ponieważ jego mama umarła. Kobieta ta była w stanie wyprodukować pokarm dla dzieciątka, jednak z racji na jej podeszły wiek było go niewiele, i prosiła o pomoc w postaci mleka modyfikowanego, gdyż nie było jej na nie stać. Właśnie w takich sytuacjach mleko powinno być używane, kiedy nie ma wyjścia i tylko wtedy.
Żyjemy w czasach wygody i luksusu. Dziecko, które chce być przy mamie, na jej rękach, chce również być karmione piersią non stop w pierwszych miesiącach życia. Niestety, takie noszenie na rękach, ciągłe karmienie piersią, czy budzenie się w nocy do karmienia jest według społeczeństwa niewygodne, rozpieszczone i złe. O naturo złośliwa.
Teraz w kwestii wyjaśnienia, obarczam winą za ten stan rzeczy lekarzy mówiących, że ma Pani duże dziecko i trzeba je dokarmić, czy personel medyczny, który daje mleko modyfikowane, tylko po to, aby dzieci były cicho. Babcie, które na siłę chcą napoić dziecko herbatką podczas upału, tatusiów, którzy nie są w stanie zająć się domem, kiedy kobieta uczy się karmić swoje dziecko czy znajome, które w „pomocnych” dłoniach czy ustach niosą ‘jedyne’ rozwiązanie – mleko modyfikowane. Czy kiedy uczyłaś się chodzić, czytać czy jeździć na rowerze zrobiłaś to od razu? Ja nie żałuję żadnej blizny na kolanie i tygodni z siniakami, bo było warto. Tutaj mówimy o czymś poważniejszym, ceną jest zdrowie Twojego dziecka.
Przyszła mama powinna wiedzieć, że nie jest łatwo i że potrzebna jest ogromna determinacja i chęć, aby naturalnie wykarmić potomstwo. Poddanie się przy pierwszym czy drugim problemie nie jest tutaj wyjściem. Początkowo mała ilość mleka (dziecko ma żołądek wielkości paznokcia Twojego kciuka i potrzeba mu wyłącznie kilka kropli, za to bardzo często, ponieważ je szybko trawi), bolące brodawki, potem nawał mleka, ewentualne zapalenia piersi, które sama przechodziłam już kilkakrotnie, nie powinny zniechęcać młodej mamy, bo naprawdę warto. Pamiętajcie, że to tylko okresowe i przejściowe niedogodności a wpłyną na całe życie twojego dziecka.
Kiedyś karmienie piersią było naturalną wiedzą przekazywaną z pokolenia na pokolenie, obecnie spora część kobiet będąca teraz babciami nie posiada już takiej wiedzy, dlatego trzeba poszukać gdzieś indziej. W każdym szpitalu są DORADCY LAKTACYJNI, nie wstydźmy się do nich chodzić.
Mleko modyfikowane – bomba z opóźnionym zapłonem
Wiele osób twierdzi, że karmienie piersią podnosi iloraz inteligencji, że sprawia, iż dzieci są zdrowsze lub bardziej odporne na choroby, jednakże mało które badanie wspomina, że grupą kontrolną (normalną) takich badań są dzieci karmione mlekiem modyfikowanym. Przez takie badania fałszowana jest rzeczywistość. Powinno być na odwrót, to dzieci karmione piersią muszą być traktowane jak naturalna norma w takich badaniach. Wtedy w końcu ujawniono by, że dzieci na piersi wcale nie są inteligentniejsze czy zdrowsze. Takie badania by w końcu ukazały, że dzieci karmione mlekiem modyfikowanym są bardziej chorowite, zaś choroby „dziecięce”, na przykład biegunka, zapalenie płuc, zapalenie ucha wewnętrznego, kolki, zaparcia, infekcje górnych dróg oddechowych czy zapalenie jelit lub żołądka, traktowane, jako „normalne w tym wieku” wcale normalne nie są. W obecnych czasach, matki stają przed wyborem karmienie piersią lub butelką. To kobieta decyduje o tym, którą metodę wybierze i nikt nie powinien zmuszać jej do karmienia piersią. Jednakże, fakty o ryzykach związanych z niekarmieniem dziecka mlekiem matki nie powinny być zatajane. Każda mama powinna mieć prawo do świadomego wyboru.
W kwietniu 2007 roku grupa naukowców na zlecenie Amerykańskiej Agencji Badań i Jakości Opieki Zdrowotnej przeanalizowała 9000 różnych badań naukowych przeprowadzonych w latach od 1966 do 2006, traktujących temat karmienia dziecka mlekiem modyfikowanym jak i piersią. Badacze doszli do wniosków, że dzieci karmione formułą mają:
– 72% więcej szans na poważne infekcje dolnych dróg oddechowych, takich jak zapalenie oskrzeli czy zapalenie płuc,
– 64% więcej dzieci ma poważne problemy z układem pokarmowym,
– od 23-50% więcej dzieci na mleku modyfikowanym zachoruje na zapalenie ucha wewnętrznego,
– o 36% jest zwiększone ryzyko umieralności z powodu syndromu Nagłej Śmierci Łóżeczkowej,
– 40% większe ryzyko zachorowania na cukrzyce pierwszego stopnia (regulowaną zastrzykami insuliny),
– o 19% większe zagrożenie zachorowania na białaczkę
Dodatkowo inne badania wykazały, że:
– o 61% wzrasta śmiertelność dzieci karmionych wyłącznie mlekiem modyfikowanym w pierwszych trzech miesiącach życia (Chen i Rogan,, 2004),
– o 60% wrasta prawdopodobieństwo zachorowania na cukrzycę 2 typu (Steube, 2009),
– dzieci karmione mlekiem modyfikowanym mają o 50% więcej szansy, że zachorują na astmę (AsthmaUK, 2012),
– 30% więcej dzieci karmionych mlekiem modyfikowanym będzie otyłych (Steube, 2009),
– o 30% zwiększa się śmiertelność dzieci po wykluczeniu wypadków, chorób i SIDS (Steube, 2009),
– dzieci karmione mlekiem modyfikowanym częściej chorują i są bardzo często hospitalizowane (Cunnigham i inni 1991).
Co więcej Jones wraz z innymi naukowcami (2003) stwierdził, że jeśli matki karmiłyby swoje dzieci piersią, co roku ocalono by 13% dzieci na całym świecie, to jest 1.3 miliona dzieci rocznie! Ponadto, u mam nie karmiącym piersią wzrasta ryzyko zachorowania na raka piersi czy jajników (Steube, 2009).
(część powyższego tekstu mianowicie” Ukrywane fakty o mleku modyfikowanym” pochodzi z książki EKOnomiczne dziecko: oszczędnie i naturnie)
Bibliografi:
Steube, A. (2009) The Risks of Not Breastfeeding for Mothers and Infants. Review in Obstetrics&Gynecology. Vol. 2(4). pp.222-231. Dostępny online: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2812877/#B48
Cunningham, A.S. i inni (1991) Breast-feeding and health in the 1980s: A global epidemiologic review. The Journal of Pediatrics. Vol 118 (5). pp. 659-666. Dostępny Online: http://www.jpeds.com/article/S0022-3476(05)80023-X/abstract
AsthmaUK (2012) Breastfeeding could protect against asthma. Asthma UK. 14 Luty 2012. Dostępny online: http://www.asthma.org.uk/News/breastfeeding-could-protect-against-asthma
Chen, A. i Rogan, W,J (2004) Breastfeeding and the Risk of Postneonatal Death in the United States. Pediatrics. Vol. 113(5). pp. 435-9. Dostępny online: http://pediatrics.aappublications.org/content/113/5/e435.
[ulp id=’cTWXvVW93Hqh9wqs’]
264 odpowiedzi na “Mleko modyfikowane bomba z opóźnionym zapłonem”
Dlaczego uważam że statystyki czasem są kłamliwe? Jest to sprawa zbyt małej próby.
Weźmy powiedzmy białaczkę. Zapada na nią jedno na 20.000 dzieci. Jeśli weźmiemy próbę 10.000 kobiet karmiących i 10.000 niekarmiących piersią będzie wśród nich statystycznie 1 przypadek zachorowania na białaczkę. Jest to sprawa losowa, czy ten jeden przypadek pojawi się w grupie karmiących czy niekarmiących piersią. Czy to oznacza że karmienie mlekiem w proszku powoduje 100% wzrost zapadalności na białaczkę?
tylko że to się sprawdza w drugą stronę, czyli bierze się 10000 dzieci i sprawdza czym były karmione
poza tym sposób doboru próby do badań randomizowanych jest bardzo rygorystyczny i próby w nich są dobierane w taki sposób by wyniki można było uogólnić na całą populację
warto się dowiedzieć jak wyglądają takie analizy statystyczne, bo bynajmniej nie wygląda to tak jak cytowane w reklamach badania skuteczności kosmetyków na grupie 20 kobiet entuzjastek danej marki, ale jest o wiele bardziej skomplikowane
Witam,
Ja i mój brat żywiliśmy się mlekiem modyfikowanym. Były wtedy lata 80. Jakoś tak się udało, że oboje cieszymy się bardzo dobrym zdrowiem, jesteśmy po studiach, uprawiamy sporty, mamy różne sukcesy zawodowe, a ja mam właśnie małego chłopczyka i staram się karmić piersią. Myślę że nie ma co demonizować mleka w proszku, skoro już w latach 80 ten produkt spełniał swoje zadanie. Statystyki zaś często są zlecane przez określone grupy zainteresowanych i pokazują zaplanowane wcześniej założenia.
Ilez agresji ,frustracji ,wulgaryzmy w wypowiedziach kobiet atakujących artykuł, w którym nie ma przeciez ani słowa krytyki przeciw matkom karmiacym mlekiem modyfikowanym!
Mam niezlomne przekonanie, że duża część zgadza się z faktem ,że mleko naturalne jest dobrodziejstwem jednak nieuzasadniony żal i chęć zagluszenia tej racji powoduje u nich atak agresji oraz wyrzuceniu z siebie nagromadzonego jadu.
Powtarzam. Artykuł NIE LINCZUJE Was,które karmicie sztucznie.
Matki butelkowych dzieci. …pokażcie trochę klasy.
I bardzo proszę o nie pisanie mi żenujących odpowiedzi . Nie odpowiem. Będę zajęta czymś o wiele bardziej interesującym.
Ja nie miałam w ogóle pokarmu, z chęci karmienia miałam aż poobrywane sutki, próbowałam miesiąc ale pokarmu nie starczało nawet na jeden porządny posiłek – czy to oznacza że jestem gorszą matka??!!!
Nie! To oznacza, że zabrakło dobrego doradcy laktacyjnego w Twoim otoczeniu, a Twoje dziecko jest w grupie większego ryzyka wielu poważnych chorób. Tylko tyle i aż tyle wynika z artykułu.
To orka na ugorze. Prawdopodobnie jedynym powodem, dla którego większość oburzonych tutaj rodziców mm uznałaby mieszankę za szkodliwą dla zdrowia ich dzieci, były drgawki, odpadnięcie którejś kończyny, duszenie się po wypiciu tegoż cudu techniki farmaceutycznej. Bo to, że podawanie mm MOŻE zwiększyć ryzyko zachorowania na cukrzycę, otyłość, próchnicę, astmę itp to za mało dla nich. Tak, macie wybór, a Wasze dziecko je ma???? I jeszcze te teksty o braku pokarmu, bo laktator NIC NIE WYCIĄGNĄŁ! (laktator nie mierzy ile masz mleka kobieto, tylko mierzy ile jesteś w stanie odciągnąć, dziecko wyssie o wiele więcej – tyle ile trzeba); albo, że mleko matki może szkodzić bo za tłuste; albo, że muszę dokarmiać bo mam mało pokarmu – nie! masz mało pokarmu, bo dokarmiasz!!! ( po obu porodach czekałam na mleko właściwe 5-6dni! ale nie dokarmiałam, bo wiedziałam, że ono tam jest) Laktacja stabilizuje się ok 6-8tygodni, ale jeśli podajesz mieszankę, to wszystko trwa o wiele dłużej, jeśli w ogóle nie skończy się zarżnięciem laktacji. Wiedza o fizjologii laktacji na poziomie minus 100. Wasza ignorancja, wasza sprawa. Tylko dzieci żal…
idz zbadaj swoj pokarm i zobacz jakie g*** dajesz dziecku, same konserwanty i metale. powodzenia. jestem co jesz. mi zal twojego dziecka
idz zbadaj swoj pokarm 😀 buhahah
czytając takie głupkowate teksty kobiety takie jak ja mają jeszcze większe poczucie winy… Jestem młodą matką w wieku 23 lat urodziłam śliczna córeczkę, w tym okresie studiowałam również pedagogikę, gdzie nasłuchałam się o tym, jak ważne jest karmienie piersią (nie chodzi tu tylko i wyłącznie o zdrowie dziecka) dlatego przez całą ciąże mówiłam, że będę karmić piersią tak długo jak to będzie fizycznie możliwe… i co ? przyszedł ten piękny dzień, w którym dostałam córkę na ręce, kiedy przystawiłam ją do piersi, a ona zaczęła pić, uważam, że była to piękna chwila, wspominam ją do dziś… ale moje szczęscie nie trwało długo koło miesiąca moja córka zrezygnowała z mleka z piersi, zaczął się bunt, krzyk, wypluwanie piersi i okropny płacz z głodu… uspokajało ją tylko mleko podawane z butelki… oczywiście powiedziałam sobie, że nie odpuszczę będę próbować, ale z dnia na dzień było coraz gorzej… niech mi teraz powie ta matka która napisała te „mądre” słowa, że miałam katować dziecko zmuszając ją do picia z piersi, patrzeć jak się męczy i jak płacze z głodu… oczywiście kolejną myślą było odciąganie pokarmu piła z butelki moje mleko było super ale nie dawałam rady w tak szybkim tempie odciągnać pokarmu, zajamować się maludą i karmić ją nadal swoim.. pokar stopniowo zanikał… co mi pozostało ? nakarmienie jej mlekiem modyfikowanym… i wiecie co? do dnia dzisiejszego na wspomnienie tego coś kuje mnie w serce bardzo załuje, że nie karmiłam piersią dłużej, czuje się winna, że nie podołałam temu, czemu bardzo chciałam… i bardzo dobrze jedna mama tutaj powiedziała, może wiecej wsparcia i pomocy, a byłoby inaczej…. dlatego nie potrafie zrozumieć dlaczego ktoś ma czelności oceniać kobiety karmiące modyfikowanym mlekiem… wygoda?? postaw sie na naszym miejscu patrzac jak dziecko dusi Ci się płaczem z głodu a ty jestes bezradna kiedy chcesz karmić a nie możesz… wygoda?? wygodna jesteś dokładnie Ty autorko Ty głupich słów… podałaś pierś i dziecko piło miałaś spokoj.. nie martwiłaś się o nic..a to że w nocy wstawałaś ?taki los matki ja przy modyfikowanym tez wstawałam… oceniasz te co karmią od razu modyfikowanym, a znasz ich historie? nie… lepiej opluć i szykanować kogoś kto dokonał innego wyboru niż Ty…. a to że mleko jest szkodliwe dla dziecka… jakby to poiwedzieć.. stuknij się w glowe czy ktoś podałby małemu dziecku coś niezdrowego?? wiadomo mleko matki zawsze jest lepsze, ale na pewno nie jest szkodliwe mleko modyfikowane.. ja również byłam karmiona sztucznym mlekiem w dzieciństwie i nie dlatego, że moja mama była „wygodna” lecz dlatego, że cieżko po porodzie zachorowała i nie mogła karmić i żyje… nie choruje jakoś nadmiernie, nie umieram jeszcze i czuje się ok… dlatego takie głupie poglądy głoś w swoim gronie a nie dokładaj innym matką zmartwień !!! Amen !
Przykro czytać takie historie jak pani. Czy miała pani pomoc doradcy laktacyjnego? Zastanawiam się co się wydarzyło, co mogło mieć wpływ na takie nienaturalne zachowanie pani córki? Autorka nie ocenia tylko podaje fakty odnośnie karmienia, jego rodzaju i wpływu na dziecko. Ocenia system opieki nad kobieta po porodzie i brak rzetelnej informacji i wsparcia. Karmienie piersią jest naturalne ale wcale nie zawsze jest łatwe, i w różnych momentach mogą wystąpić problemy. Ja pierworodną karmiłam 2 lata, mimo problemów – od początku źle chwytała pierś i nikt mi o tym nie powiedział, myślę że miała z tym problem przez moje znieczulenie przy porodzie, moją metodą na to okazały się silikonowe kapturki ochronki, przez nie jadła ładnie mimo że tak naprawdę nigdy nie nauczyła się prawidłowo ssać piersi… szkoda że nie było wtedy nikogo kto by pomógł, a ja nie wiedziałam nawet że jest ktoś taki jak doradca laktacyjny… przy drugiej córce konsultowałam się z doradcą ale poród był naturalny bez ingerencji medycznej, a i córka sama wiedziała jak jeść więc odetchnęłam z ulgą 😉 Ja również urodziłam się przez cesarkę i niestety byłam karmiona „proszkiem” jak tylko wyszłam spod kroplówki… i cóż jestem „trochę” starsza od pani, owszem żyję i mam się dobrze, ale jestem świadoma tego, że moje zdrowie mogło by być o wiele lepsze, a więź z moją mamą silniejsza 🙂
Ale jeszcze raz napiszę, zastanówcie się wszyscy, tu nie chodzi o ocenianie, tylko o rzetelną informację. Działanie lub jego brak powoduje reakcję, mówimy tu o faktach, o konsekwencjach wyboru, lub wypadku losowego, nie chodzi oto kto jest lepszy a kto gorszy ale o fakty. Najlepsze jest karmienie naturalne, jeśli reklamy mleka modyfikowanego wmówiły wam że jest inaczej to sami się nad sobą zastanówcie.
W 100% popieram wpis „matki nie mogącej karmić piersią..”. Mamy identyczny problem z naszą córcią. Na początku bardzo ładnie, chwytała pierś, niestety już tydzień po porodzie przestała. Przerabialiśmy wszystko, nakładki silikonowe, nakrapiacze, doradztwo pań laktacyjnych, cuda na kiju i nasza córeczka odrzuciła pierś, na rzecz karmienia z butelki. Druga sprawa, świat nie kończy się na karmieniu piersią, po to powstały laktatory aby można było podać naturalne mleko w razie problemów. U nas mleka naturalnego nie wystarcza więc musimy dokarmiać mlekiem modyfikowanym żeby nie zagłodzić córeczki. Najwięcej do powiedzenia zawsze mają te mamy które nigdy nie miały problemów. Pozdrawiam.
Popieram twój wpis
Nie przejmuj się. Niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego że na świecie nie jest tak różowo jak u nich w domu. Czasem kobiety muszą odciągać pokarm bo dzieci nie chcą ssać z piersi lub muszą dokarmiać sztucznym mlekiem bo mają za mało swojego.
Kiedy ludzie przestaną myśleć kategoriami swoich czterech ścian na rzecz logicznego globalnego myślenia zacznie się zrozumienie i tolerancja. Mam nadzieję że nastąpi to jeszcze w tym wieku.
Witam,
Nie zgodzę się, że najwięcej mają do powiedzenia matki, które nie mają problemów z karmieniem piersią. Sama karmiłam córkę 1 rok i 3 miesiące i uwierz mi nie było łatwo. Pierwszy miesiąc niesamowity ból popękanych brodawek-pod koniec miesiąca chciało mi się płakać na samą myśl o przystawianiu do piersi. Potem stan zapalny piersi z gorączką, piersi przepełnione bolesne wciąż trzeba było je opróżniać. Drugi miesiąc od porodu spędzałam wyłącznie przy piersi, córka potrzebowała bliskości, nieraz śniadanie jadłam koło południa. W 4 miesiącu córka nie chciała pić z jednej piersi. Domyślałam się, że kształt brodawki jeden piersi Jej nie odpowiadał. Był ryk i bunt. Nie poddałam się walczyłam około miesiąca, by karmić z dwóch piersi. Udało się, bo nigdy nie przyszło mi do głowy, że mam alternatywe w postaci sztucznej mieszanki! Im dłużej karmiłam tym było łatwiej, owszem wygodniej, ale na pewno nie przez pierwsze miesiące po porodzie. Przez cały czas karmienia piersią jedyną wiedzę czerpałam ze świetnej książki „Warto karmić piersią” M. Nehring-Gugulskiej, czasami pomagały fora internetowe, bo niestety okazało się, że ani moja mama ani teściowa nie posiadają podstawowej wiedzy w tym zakresie. Z moich obserwacji wynika, że sporo kobiet nie ma pojęcia o mechaniźmie wytwarzania mleka (im częściej przystawiasz dziecko do piersi tym więcej mleka). Osobiście uważam, że najważniejsze w karmieniu piersią jest upór i poszukiwanie wiedzy/pomocy gdy napotykasz przeszkody.
Dziękuję wszystkim za wsparcie i zrozumienie. Nie mogłam obojętnie przejść obok tego artykułu. Istnieją jeszcze ludzie, którzy mają w sobie empatię i za to dziękuję 🙂 co do nakładek na piersi oczywiście stosowałam i tylko dzięki nim moja córeczka przez miesiąc piła z piersi, ale w późniejszym etapie na nic się zdały. A co do lepszego zdrowia to skąd pewność, że byłoby lepsze gdyby była Pani Anno karmiona piersią? Nie wiadomo co by było, może mleko Pani mamy byłoby za tłuste dla Pani i tylko by szkodziło? Znam i taki przypadek. Nie można zakładać, że byłoby lepiej. A więź z matka… karmie mlekiem modyfikowanym a za swoją córkę oddałam bym życie i mam nadzieje, że z moją córką będę miała super wieź nawet jeśli okazałam się „wygodna i zła” karmiąc ją proszkiem 🙂 pozdrawiam
Witam,
Nie ma takiej możliwości, by mleko matki było za tłuste. Organizm kobiety sam doskonale „wie” ile i czego ma być w mleku. Mało tego zmienia się w miarę wzrostu dziecka. Dostosowuje swój skład w zależności od wieku dziecka i Jego zapotrzebowań. Poza tym, co jest mega niesamowite, w razie infekcji matki dziecko, w mleku matki pojawiają się naturalne składniki chroniące malucha przed infekcją. Nie wiem skąd wiedza, że mleko matki może być za tłuste? To tak jak wierzyć w to, że kawa zbożowa z mlekiem napędza laktację. Co jest powszechnie powielanym mitem, ale kompletną bzdurą. Pozdrawiam
być może to nie możliwe, że mleko było za tłuste, aczkolwiek takiej informacji udzielili jej lekarze, nie zamierzam rozwodzić się nad tym kto ma rację, czy lekarze kłamali.. To, że matki karmiące piersią przeżywają ból to zrozumiałe ja przez ten miesiąc też go odczuwałam, ale to nie było dla mnie ważne, chciałam karmić piersią i to był priorytet, jednak nie chciałam patrzeć na meczące się dziecko.. podałam się dla jego „dobra” i pełnego brzuszka! powtarzam gdybym otrzymała więcej wsparcia może było by inaczej.. Pozdrawiam !
Karmić piersią 2 lub 3 lata przesada to jest chore i nienormalne !!! Rozumiem 1 roku ale 2 , 3 lata !!!
Polecam zapoznanie się z zaleceniami WHO – karmienie piersią zalecane do 2 roku życia lub dłużej 🙂
Jezeli sprawia ci przyjemnosc siedzenie w domu zamiast rozwijanie to karm nawet do 5 lat … Eh …
Och, nie siedzę w domu, wbrew twoim wyobrażeniom. Rozwijam się codziennie jak każdy z nas. Studiuję, spotykam ciekawych ludzi, chodzę do teatru, podróżuję. Ale zdrowie mojej rodziny jest dla mnie priorytetem. A decydując się na dzieci zdecydowałam się w pełni zaangażować w bycie rodzicem. A karmienie piersią jest jednym z ważnych elementów tegoż, bo daje nie tylko zdrowie ale też relację bliskości i wiele innych korzyści. I jest zdrowe i normalne 🙂
Zdrowe nie koniecznie teraz we wszystkim jest chemia … Mm tak samo jest zdrowe i dziecia nic nie jest po nim i rowniez nie choruja teraz znacznie wiecej dzieci choruje po kp a i sa rowne swoim rowiesnikom … 2 lata uwiozana pewnie w lozku nawet z dzieckiem spisz … Bo dla męża czasu nie masz…
zgadzam sie, teraz w mleku matki jest samo gówn*, jecie gów* i to samo niestety przekazujecie dzieciom swoim ;] znam wiecej osób zdrowych po mm niż po kp, a z tym uwiązaniem to prawda. Proszę poczytać czemu na depresję poporodową choruje więcej matek karmiacych piersią. Niestety ale prawda jest taka ze siedzicie z tymi dzieciakami całe dnie w domu i tylko wymyślacie takie bzdurki 🙂
Gratuluję odwagi Ewo. Włożyć kij w takie mrowisko 😉 Ja karmiłam moje córki piersią – pierwszą 2 lata, druga 3 lata, oprócz tego staram się żyć naturalnie. Efekt? Nie odwiedzamy lekarzy i aptek 🙂
Przed pierwszą ciążą pracowałam w dużej firmie, w licznym babskim składzie, oprócz mnie tylko jedna koleżanka karmiła piersią, reszta najczęściej zaraz po wyjściu ze szpitala biegła po tabletki na zatrzymanie laktacji, bo butelką karmić im wygodniej … smutne 🙁
mój mąż ma 26 lat był całe życie na mm i tez nie odwiedza aptek i lekarzy, nigdy antybiotyku nie brał, wiec te Twoje, 2 i 3 lata są śmieszne w porównaniu z 26 latami 🙂
Jak czytam te głupoty to aż mi nie dobrze !!! Jakim prawem oceniasz innych jestes aż tak zdesperowana ? Każdy ma prawo decyzji. .. Jestesmy XXI wieku … Piszesz książkowe regułki , śmieci które położne z nają z książek … Pisząc o kp popatrz ile matek nie może kamrmić piersią z różnych powodów a nie je oceniasz że są złymi matkami … Skoro możesz karmić piersią to sobie karm ale nie krytykuj innych bo niewiesz co je do tego zmusiło … A pozatym kp wcale nie jest zdrowe.. Jesz wszystko co jest przetwozone chemicznie … Mm skoro by było takim świństwem nie podawano by dziecią !!! I nie pisz że mleko wpływa na rozwuj bo to jest sama nie prawda dzieci sie rozwijaja tak samo po mm jak i po kp !!
Och jasne, mleko modyfikowane jest zdrowe, i jeszcze – kaszka nestle, kubus water, kinder bueno, danonki itp. itd. wszystko samo zdrowie bez barwników i konserwantów bo tak mówi reklama ! a cola to w ogóle jest najzdrowsza i najnaturalniejsza na świecie ! Przepraszam za sarkazm, ale jeśli ktoś zamierza żywić się i dziecko zgodnie z reklamami to chyba rzeczywiście wszystko jedno czy karmi piersią czy nie 🙁
Sama to jesz i przesylasz z pokarmem wiec po co ten absurdalny wpis …. Nie powiesz ze odrzywiasz sie chyba ekologicznie … Chwytasz się kobieto wszystkiego aby siebie usprawiedliwić żałosne … Najpierw sie zastanow co matki zmusz to karmienia mm a nie oceniasz ? Czy dziecko ma byc glodne bo ty nie masz pokarmu lub gdy jestes powaznie chora ? Zastanow sie a noe krytykujesz !!!!
chciałabym zobaczyc jak wygląda ta „eko mama” hahahahaha. Pewnie nawet makijazu nie stosuje, bo jest nienaturalny!!:D:D
Przy pierwszym dziecku przyszedł kryzys, brak mleka + zapalenie piersi. Położna: „3-5 dni nie karmić”. Potem mała płakała z głodu, wypluwając pierś. Żałowałam… Przy drugiej córce myślałam, że będę mądrzejsza. Kryzys, brak mleka, ciągły krzyk – do dziś nie wiem, co to było: kolki? Jakiś ból niewiadomego pochodzenia??? A może po prostu przemęczenie??? Załamałam się. Dostała butelkę. Szybko zaczęła wypluwać pierś… Poddałam się. Do dziś żyję z cichym poczuciem porażki w sercu… Gdybym tylko zamiast ” złotych rad” otrzymała cierpliwe wsparcie…
Drogie Panie i Panowie, Temat nerwowy jak płaczący niemowlak na głodzie. Przerobiłam wszelkie kombinacje na moich dwóch synach i kp i mm z różnych powodów a na pewno nie z lenistwa. Gdyby zdarzył mi się cud trzeciego dzieciątka karmiłabym tak jak natura wybierze. Uważam, że podstawowe problemy pojawiają się już na poporodówce gdzie te paskudne, nieczułe baby obsługują świeże matki, które przy pierwszym dziecku nie wiedzą nic. One potrzebują wsparcia, ciągłej opiek i tłumaczenia z serca jak to może działać, jak poczuć pewność ten pierwszy raz karmiąc, tuląc, zmieniając pieluchę, wycierając pępek i pupkę. Te pierwsze dwie doby najczęściej są trudne i samotne dla matki. To, że teraz mamy taką zażartą dyskusję spowodowane jest brakiem serca, przychylności i wiedzy personelu (lekarzy i pielęgniarek) na oddziałach poporodowych. Zapewne są wyjątki jak wszędzie jednak uważam, że gdyby w tym miejscu i w tym momencie był przy matkach liczny, miły i współodczuwający zespół medyczny nie mielibyśmy takich problemów czym kiedy i jak karmić. Pozdrawiam serdecznie!
Witaj Reniu, zgadzam się z Tobą w 100%
Czytam te komentarze i nie mogę nadziwić się ignorancji mam niejednokrotnie wykształconych .Przecież RASA LUDZKA chodzi po tym ziemskim padole tysiące lat i wszystkie te pokolenia były karmione piersią,więc teoria o szkodliwości kp jest dalece błędna!!! bo inaczej dawno byśmy wyginęli.Właśnie brak wsparcia ,cierpliwości ,a także podejścia do samej czynności karmienia jako rzeczy naturalnej dla ssaków może stanowić barierę nie do przejścia .Wiele młodych mam przeżywa strach czy da sobie radę ,czy dziecko nie będzie głodne????A to nie sprzyja ani dziecku,ani laktacji.A lekarze .no cóż,kto się przyzna do nie wiedzy bo tak niestety jest.Nie tak dawno była debata o kp w miejscach publicznych,no właśnie nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego widoku,a przecież karmienie potomka jest rzeczą,. oczywistą takie potrzeby ma dziecko.Wielki szacunek za poruszenie tematu dla Pani EWO
proszę nie porównywać dzisiejszych czasach do wcześniejszych, żyjemy w czasach, chemi, brudu, smrodu spalin, rtęci, metali i innych gówien i pani twierdzi ze mleko i tak jest bez zmian? Większość kobiet karmi mm, ale sie nie przyznaje ze względu na własnie takie nawiedzone baby które twierdzą ze tylko kp jest właściwe ;]
Ech, kolejny przykład niewielkiej wiedzy z historii- wcześniej żyło się np. w czasach cholery, dezynterii, ton brudu nie mniejszych niż obecnie (domywanie się i w ogóle mycie nie było wcale na porządku dziennym), częstych chorób wenerycznych i tak można by wymieniać jeszcze pół dnia.
Inna rzecz, to co robić, jeśli pokarmu nie ma zbyt wiele. A to się nierzadko zdarza. Czasem można temu zaradzić, a czasem nie i cudów się nie zdziała.
Ostatnio obserwowałam dwoje niemowląt karmionych i piersią i dokarmianych. Od momentu wprowadzenia karmienia sztucznego jako wspomagacza (bardzo drogie mleka, co też jest zastanawiające), dzieci te zaczęły gwałtownie tyć.
To akurat niepokoi mnie najbardziej. Niemowlaki wyglądają, jakby składały się z małych wałków, czy oponek. Ni estetyczne, ni zdrowe. Co wtedy?
ma pani rację, lepiej jak dzieci wyglądają jak niedożywione patyczki 🙂 Niech sobie pani popiera karmienie piersią, ja mam żywe dowody na to,że karmienie mm jest równie zdrowe, znam więcej osób które nie chorują po mm niż po kp 🙂
Mileno po co tyle złości w artykule jak wół pisze, że obwiniam personel medyczny, który prawie zawsze ma gdzieś pomoc młodej mamie.
Nie przypominam sobie żeby personel nie chciał nam pomóc po porodzie. Pomagał nam w każdej chwili. Na wszystkie pytania mieliśmy zawsze odpowiedź.
Dodam, ze pokarmu nie mialam na 100% miala miekkie piersi, po 2 dobach po porodzie przyszla laktacyjna by pokazac kobietom opuszczajacym szpital czy wiedza jak odciagac pokarm recznie i ktora na sali ma problem z karmieniem naturalnym i ja sie zglosilam i doslownie na mnie chciala pokazac jak to sie robi bo czesto mowa o braku pokarmu a jednak rzeczywistosc jest inna i doslownie obsluzyla sie moja piersia i stwierdzila, ze nie mam pokarmu. Dodam ma 3ke starszego rodzenstwa i KAZDE z nich bylo karmione mm jak samo jak mnie karmiono. babcia karmila mame i ciocie tez sztucznie bo nie miala pokarmu natomiast moja siostra ma nawal pokarmu i karmila swoje dzieci po ponad 1,5 roku i ciagle miala problem z nawalami mleka, niestety tyle ludzi tyle przypadkow ile natura wymyslila, dodam co do inteligencji i wyksztalcenia posiadam o stopien wyzsze wyksztalcenie niz wyzsze;-) pracuje zawodowo oraz wykladam, mysle, ze brak inteligencji nie moge nazekac;-) rozumiem, ze nie nie mieszcze sie w ramy Pani procentow i szcunkow?;-)
Ten artykul to skandal, tak samo jak skandalem jest zachowanie 1 poloznej o dziwo najmlodszej siksy ledwo po studiach, ktora o karmieniu nie miala od strony praktycznej zielonego pojecia oraz kompletnie nie znala sytuacji ale nie stronila od uszczypliwosci. Najgorszym bledem tego artykulu jest generalizacja, podzial; matki karmione piersia – te ktore wg Pani doswiadczaja niedogodnosci z tego tytulu i te karmiace mm jako te sama tu porwe sie na generalizowanie „wygodne matki zachodu”. Otoz opisze swoja sytuacje: Urodzilam dziecko cesarskim cieciem ze wskazania, poniewaz obwod ramion wzgledem obwodu glowy byl wiekszy niz 5 cm wiec istnialo duze zagrozenie, ze podczas porodu naturalnego dojdzie do zwichniecia lub zlamania obreczy barkowej, po cesarce musialam lezec przez prawie 12 godzin potem niestety ale nie mialam pokarmu, POMIMO,ZE POMAGALA MI POLOZNA LAKTACYJNA! bylam w szpitalu ponad 7 dob, przez te 7 dob laktacyjna i inne polozne probowaly wlacznie ze mna doslownie zmusic dziecko do mleka naturalnego. nie mialam mleka przez 4 doby pomimo, ze wtym czasie powinien byc nawal pokarmu… dziecko musialo jesc cokolwiek, w szpitalu bylam tyle czasu z powodu infekcji dziecka, cora urodzila sie zdrowa ale podczas porodu ja bylam zainfekowana i niestety Madzia podlapala i byla na antybiotyku. Podczas tego czasu polozne zmusiali sila dziecko do piersi, laktacyjna tez!! sila trzymala glowke mimo, ze mloda sie odwracala,i darla w nieboglosy trwalo to po 40 min spazm NOWORODKA i slysze „takiego diabla nigdy nie widzialam, zeby dziecko nie chcialo nawet na piers patrzec” ta skonczyla dyzur przyszla kolejna i slysze „jestem pielegniarka 20 lat nie jedo dziecko naklonilam do piersi to i z pani corka dam rade, ona mala ja duza spokojnie wygramy, to samo 40 minut darcia zero jedzenia nic dziecko nawet nie chcaialo chwycic sutka… nastepnego dnia kolejna ktora chciala „podjac to wyzwanie bo przeciez da rade” w 4 dobie powiedzialam pasta stop koniec tego… oczywiscie nie chcialy mi dawac modyfikowanego tylko przystawiac do piersi w koncu przeciez zalapie efekt… dziecko nie jadlo nic robilam juz awantury w tym szpitalu w tym momencie bo MUSI jest MUSI miec dostarczane substancje odzywcze i chyba jest to niepodwazalne… efekt stracila ponad 27% masy urodzeniowej i przez to kolejne doby w szpitalu. Wybralam rozwoj dziecka, to by jadlo a nie niebezpiecznie tracilo na wadze… nawiazujac do poloznej malolaty, poszlam po mleko a kobieta do mnie” co wygodna mamusia sie trafila” skandal nie skomentowalam, zwyczajnie poszlam do odrynatora i szefowej poloznej. Rozumiem, ze Pani tez zalicza mnie do tych „zachodnich wygodnych mamusiek” bo tak WYBRALAM mm bo mialam powazne podstawy ku temu, probiwalam karmic piersia a potem podac butelke bo zamiast tych PARU KROPEL jak to Pani zachciala zabrac na ten temat glos to uswiadomie, dziecko naturalnie karmione musi sjesc w pierwszej dobie 10ml drugiej 20ml trzeciej 30ml itd. by prawidlowo sie rozwijac…. tyle energii jest potrzebne tak jak doroslemu czlowiekowi ok 1800-2000 udowodnione naukowo,,,, dziecko karmione naturalnie zje tyle tylko przy wielokrotnych przystawianiach a te na modyfikowanym jedza raz na 3h w jednej porcji spozywajac ta ilosc….. uzywa Pani jednostronnej literatury na poparcie swoich tez ignirujac tte cudowne wg Pani badania na temat mleka modyfikowanego…. nie znosze generalizowania i jednostronnosci…. dodam, ze uwazam, ze naturalny spokob karmienia dziecka jest NATURALNY i nic nie moze byc lepszego ale istneja sytuacje ze musi byc inaczej i osobiscie nie mam wyrzutow z tego powodu corka ma 2 lata 0 chorob krzywicy jak na razie nie ma rozwija sie ksiazkowo i idealnie i oby tak dalej a wszystkie dzieci juz dawno po jakis chorobowych historiach….. zycze wiecej umiaru i dystansu, a co do babci karmiacej piersia… genialnie cud natury jako osoba wierzaca wierze rowniez w cuda i Boskie objawienia jednak przypadek babci pod wzgledem czestotliwosci wystapienia mozna porownac do ilosci osob, ktore doswiadczyly zjawisk naukowo niewytlumaczalnych.
Skandal, To co pani wypisuje to skandal… To artykuł, który nie wnosi nic a powoduje jedynie utwierdzenie głupich ludzi w przekonaniu, że karmiąc mlekiem modyfikowanym robimy krzywdę. Co mają powiedzieć kobiety, które pokarmu nie mają – czy uważa Pani, że matki nie chcę katmić własnym mlekiem bo tak wygodniej – czy PPani jest kompletną idiotką?
Proszę dodać jeszcze, że szczepienia są złe i w ogóle korzystanie z nwoczesnej medycyny zabija nasze dzieci.
Zupełnie inne spojrzenie by Pani miała gdyby miała Pani problemy z karmieniem.
Skandal, niech Pani spojrzy w oczy kobiecie, która nie może karmić piersią (przyczyn mogą być być dziesiątki) i powie, że Pani dziecko bedzie chore.
Chora jest Pani, pisząc takie artykuły. Koniec.
BRAWO!!!!
chciałabym uzyskać odpowiedz, czemu ja, która byłam karmiona piersią choruje co roku na bardzo silne przeziębienia, a mąż i znajomi karmieni butlą mimo wieku powyżej 20 lat nie brali nigdy antybiotyku? skończyli bardzo dobre uczelnie, nie maja uczuleń alergii, przeziębień itd?
Zawsze w społeczeństwie są jakieś słabe jednostki..
ehh ja byłam karmiona wyłącznie piersią i co roku przechodze straszne przeziebienia, wręcz przeokropne, mój mąż karmiony wyłącznie mm ( ma 26 lat) nigdy nawet nie miał przeziębienia,nigdy nie brał antybiotyków, zero alergii. Mój brat również był karmiony mm i również nigdy nie brał antybiotyków ani nie chorował.W czasach kiedy jemy same świństwa, pryskane, na antybiotykach, to samo przekazujemy naszym dzieciom w mleku. Może kiedys mleko matki było zdrowe, ale nie dziś, nie w czasach chemii 🙂 Ja wybrałam mm , czy dobrze zrobiłam? zobaczymy, aczkolwiek takie pouczanie pani i gloryfikacja mleka matki, jest troszke śmieszne , bo jesli mieszkałaby pani na wsi, miała swoje warzywka, swoje zwierzątka, to moze było mleko zdrowe..aczkolwiek nawet deszcze już nie są takie jak kiedyś, także..
Mileno, to zależy od wielu czynników, to co jesz na co dzień, czy używasz chemii gospodarczej, dużej ilości kosmetyków, ilości konsumowanych leków itd. Karmienie piersią to nie jest złote lekarstwo na wszystko, jednak bez wątpienia jest najlepszym sposobem karmienia niemowlęcia.
pani ewo mm jest farmakologiczne, jeśli boli pani głowa , tudzież inne rzeczy, jest pani chora, to rozumiem leczy się pani tylko naturalnie? bo mam nadzieje ze nie stosuje pani żadnych leków, bo to chemia i nie ma prawa nam pomóc, bo tylko naturalne specyfiki pomagają prawda? prosze mi wierzyc ze mm nie jest produkowane na śmietniku tylko pod okiem ludzi dążących do tego aby przypominało mleko matki. Tak samo pewnie pani powie że jedzenie ryb w ciąży jest własciwe, ale wiele kobiet nie wie,że tak własnie nie jest. Zanieczyszczenia które niosą ze sobą i które spożywamy są bardzo szkodliwe, ale o tym nikt nie mówi. Pani daje teraz swój pokarm a za kilka lat jestem pewna ze zgodzi sie pani aby pani dziecko jadło słodycze, chipsy i inne fast foody. Mam swoje zdanie na ten temat i mogę ocenić panią skoro ocenia pani mnie tylko dlatego ze wybrałam mm. Jest pani osobą zdesperowaną z dzieckiem przy cycku i zazdrosci pani matkom, które mogą chociaz na godzinke zostawic dziecko babci i odpocząć, zająć się sobą, zadbać o siebie, bo szczęsliwa matka to dobra matka, a nie zdesperowana patrząca z zazdrością na kobiety które mają chociaż trochę czasu dla siebie i siedzi pani z tym dzieckiem i mysli sobie,że musi pani napisać że mleko matki jest najlepsze i jest pani taaka wspaniałą matką, bo karmi piersią i wcale pani nikomu nie zazdrości . To czy mleko matki jest dobre czy mm to pani się nigdy nie dowie tak naprawdę i pisanie kobietom które przy karmieniu piersią mają chorowite dzieci że gdyby nie karmiły piersią to dzieci byłyby bardziej chorowite, jest śmieszne. Bo nie ma pani pojęcia jakby było, da pani sobie ręke obciąć,że przy mm by częsciej chorowalo? Da pani sobie ręke obciąć czy pani dziecko by się nie rozwijało lepiej przy mm? na oba pytania nie jest pani w stanie odpowiedzieć, wiec proszę nie zgrywać naukowca i wszechwiedzącą osobę. PRoszę sobie przeczytac jak często występuje depresja poporodowa przy karmieniu piersią, uważa pani,że choroba matki wtedy wpływa dobrze na dziecko?
czekam ciągle na odpowiedz, ale widzę,że panią to przerosło :))
Co za bzdury! Producenci mleka modyfikowanego powinni pozwać Panią za te oszczerstwa! Widzę moherowy beret i pierwszą ławkę w kościele. Ciemnogród i totalna ignorancja!!! To co gdy matka nie moze karmic to ma sobie w łeb strzelić i dziecku tez? Bo będzie brzydkie, głupie, upośledzone bo je mleko modyfikowane?!
ale czemu od razu pojazd po kościele?
Patrycjo wątpię, ponieważ, to nie jest wyssany z palca wpis, a poparty badaniami artykuł, z pełną bibliografią,..
Proszę, jedynie zauwazyć jaka to bibliografia. Dziękuję dobranoc. Śmiech
O jak bardzo mnie denerwują tego typu artykuły….Będąc w ciąży było dla mnie oczywiste że będę karmić piersią, na sali po porodzie leżałam z młodziutka dziewczyną która prosiła o dokarmianie o niedolo ja oczywiści dumna nie!!!! i co po powrocie do domu mój słodziak zaczął oddawać mocz raz na dobę, bardzo Nas to zaniepokoiło i pojechaliśmy od razu na oddział patologii noworodka: diagnoza odwodnienie i niedożywienie!!! więc pierwsze co dokarmianie sztuczne co 3 godziny i sama bym mu wkładała butelkę do buzi żeby nie musieć patrzeć na takiego maluszka pod kroplówką i siedzieć 3 doby w szpitalu!!!!!
Droga DB! Obowiązkiem personelu w szpitalu było wyłapanie, że dziecko nie pije z piersi. To jest skandal, że o Ciebie i Twoje Dziecko nie zadbali. Od razu powinnaś dostać doradczynię laktacyjną, która nauczyłaby Ci karmić piersią, a dziecko pić. Początki są trudne ale warto. Sama to przerabiałam. W szpitalu zerowa pomoc. Ściągnęłam do domu doradczynie laktacyjną, 2 godziny uczyła mnie karmić i karmiłam córkę przez rok. Nikt nie pisze o tym, jakie zniszczenie dla jelit dziecka sieje pokarm modyfikowany. Jelita dziecka potrzebują miesiąca tylko na mleku mamy aby się odbudować. Jednak po podaniu mleka modyfikowanego wzrasta ryzyko wystąpienia alergii u dzieci. Po pierwsze empatia personelu w szpitalu i pomoc matce.
a to ciekawe…bo w przypadku nietolerancji laktozy nie można dziecka karmić piersią, bo właśnie pojawia się ból wielki żołądka i zniszczenia w jelitach…
Niekoniecznie – zależy od rodzaju nietolerancji, to po pierwsze, a po drugie – jeśli nie jest to ostra wrodzona, lepiej karmić piersią i podawać laktazę dla niemowląt, bo mleko matki i tak jest 100 razy lepsze niż mm.
http://www.lllpolska.org/index.php/rzetelllne-informacje/117-nietolerancja-laktozy-a-karmienie-piersi
karmiłam córkę piersią chociaż miała stwierdzoną nietolerancje laktozy, trafiłam na dobrą lekarkę gastrolog dziecięca, która stwierdziła, że korzyści z karmienia jest więcej niż chwilowe niedogodności związane z nietolerancją np kolka, córka ma 2 latka i nietolerancja to przeszłość, nic złego się nie stało, trzeba tylko trafić na dobrych lekarzy 🙂
Masakra… poczytaj sobie kobieto o szkodliwych substancjach w mleku matki i dopiero zachwalaj jakie kp jest fantastyczne… swiat jest zdewastowany, zapchany chemia, wszystko co zjesz zawiera jakies metale ciezkie itp. Nawet jak zjesz eko to i tak Twoja eko krowa jadla trawe na ktora spadl juz nie eko deszcz… to jest XXI wiek a nie sredniowiecze gdzie czlowiek nie wiedzial co to konserwanty. Jesz prawda? Bo wszystko co zjesz przenika do Twojego cudownego mleka i juz na starcie fundujesz niezla dietke maluchowi. MM to jeszcze wieksze g… podsumowujac KP to mniejsze zlo.
Masakra.. już na starcie ta „niezła dietka” to także tysiące naturalnych substancji o których MM może tylko pomarzyć 😉 a które są niezwykle ważne w rozwoju dziecka.. nie będę ich tutaj wymieniać, bo wystarczy POCZYTAĆ KOBIETO 🙂 Dzieci karmione MM nie maja styczności ze szkodliwymi substancjami, tak? Biorąc pod uwagę fakt, ze dzieci karmione MM mają rozszerzaną dietę często już w 4-6 miesiącu życia super słoiczkami to wydaje mi się, że dość szybko mają jednak z nimi styczność (nawet jak to są SUPER EKO słoiczki to jednak marchewka rosła na trawie na którą wcale nie spadł eko deszcz……. ) Reasumując. Jedne i drugie dzieci mają styczność ze szkodliwymi substancjami, które są obecne choćby w powietrzu, wodzie.. Jednak te na mleku matki otrzymują jeszcze coś EXTRA DOBREGO wiec wygrywają na starcie 🙂
Ja stoczyłam walkę o pokarm. Nie było łatwo, ale wiem, że było warto. Ale nie tylko sobie to zawdzięczam a całej rzeszy ludzi: położnym, doradcom laktacyjnym, pielęgniarkom opiekującym się moim synkiem. Wiem, że nie wszyscy mają takie szczęście.
Matko, jaka fala krytyki. Ja próbował am karmić piersią, ale nie wyszło mimo pomocy specjalisty. Dziecko wychowało się na mm, choć pierwsze 2 m-ce dostawało niewielkie ilości mojego mleka w celu zwiększenia odporności. Nie czuje się gorszą matką. Teraz jestem w drugiej ciąży. Zamierzam karmić piersią, ale jeśli nie wyjdzie to trudno. Uważam karmienie piersią za cos naturalnego, cos czemu przynajmniej należy dac szansę i na prawdę nie rozumiem skąd taka agresją wobec autorki tekstu, skoro napisała prawdę. Troszkę obiektywizmu!
Co mam zrobić żeby moja córeczka chciała jeść z piersi.?Po cc (odklejające się przedwcześnie łożysko) musiała być pod kroplówką i była dokarmiana mm. Kiedy w końcu mogła być ze mną ze względu na tą kroplówkę kazali mi w szpitalu także dokarmiać ją butelką. Próbowałam także przystawiać do piersi, ale malutka była słaba i nie chciała ssać, wisiała tylko na piersi nawet dwie godziny ale dalej była nie dojedzona. Po wyjściu ze szpitala zakupiłam laktator – dwie godziny zajmuje odciągnięcie 40 ml. Przystawiam małą do piersi za każdym razem jak jest głodna – chwile possie na początku, a później odrzuca pierś i nie da się znowu przystawić – płacze tak strasznie, dalej jest głodna ciamka, bierze rączki do buzi, ale piersi nie chce jedynie butelkę, a niestety te 40 ml jej nie wystarcza muszę dokarmić mm, choć bardzo nie chce, mam wyrzuty sumienia, boje się, że ją krzywdzę tym mm, ale nie mam pomysłu co zrobić żeby chciała jeść z piersi. Próbowałam ją przystawiać co chwile, ale wtedy w ogóle nie chce chwytać piersi. Ona musi być głodna, a piersi pełne, wtedy udaje się nam chociaż na chwile. Jeśli odciągnę laktatorem, to nawet po 1,5 piersi nie są pełne i wtedy nawet jak jest głodna to nie chce ssać. Ona płacze a ja razem z nią. Wszędzie czytam jakie złe jest dokarmianie mm, jak szkodzi i tak bardzo chce żeby jadła tylko z mojej piersi – te minuty kiedy się udaje są dla mnie najpiękniejszymi. Położna próbowała pomóc przystawiać mi ją w różnych pozycjach, ale było to samo, a ilość mojego pokarmu to jakaś porażka, nie doświadczyłam czegoś takiego takiego jak „nawał”, stoję na tych 40 ml. Nie ma znaczenia czy odciągam pokarm co chwile czy robię dłuższe przerwy. Proszę poradźcie mi co mogę jeszcze zrobić tak bardzo chce ją karmić tylko piersią
Asiu, napisz do Ośrodka Wspierania Rozwoju „Bliżej”, zuzanna@osrodek-blizej.pl i/lub zadzwoń do Julity Hypki lub Magdy Karpienia z La Leche League, jedyne w Polsce liderki LLL, pomogły wielu mamom. http://www.lllpolska.org/index.php/liderki
Asiu, napisz do Ośrodka Wspierania Rozwoju „Bliżej” zuzanna@osrodek-blizej.pl i/lub zadzwoń do Julity Hypki lub Magdy Karpienia z La Leche League, jedyne w Polsce liderki LLL, pomogły wielu mamom: http://www.lllpolska.org/index.php/liderki
Asiu, napisz do Ośrodka Wspierania Rozwoju „Bliżej” zuzanna@osrodek-blizej.pl i/lub zadzwoń do Julity Hypki lub Magdy Karpienia z La Leche League, jedyne w Polsce liderki LLL, pomogły wielu mamom: Julita Hypki
e-mail: julita.hypki@gmail.com
tel. 888 460 343
e-mail: karpienia.magda@gmail.com
tel. 604 275 906
proponuję przeczytać książkę Stefanii Korżawskiej „wybrałam zdrowie dla dziecka”.
ciekawy artykuł. karmię piersią dwulatkę. zastanawia mnie jak z tą odpornością, bo odżywiam się w miarę zdrowo (poza słodyczami i kawą;), ale nawet pytałam, właśnie LLL o to i dowiedziałam się, że to, co je matka wcale nie ma aż takiego znaczenia), staramy się żyć zdrowo i nie faszerować żadną chemią, a mimo to córka choruje sporo – ma już za sobą 3 zapalenia płuc, paskudną grypę, rotawirusa, anginę, i przeziębienia (te znosi lekko na razie, poza megawodnistym katarem:(
problemem jest też, że nie chce pić specjalnie nic poza mlekiem (troszkę wody i herbatki zielonej, ale malutkie ilości), a MM podane raz niedawno w większej ilości – spowodowało biegunkę:(((
nikt nigdy nie namawiał mnie na MM, ale córcia go nie tolerowała a teraz chce, ale chyba organizm nie toleruje. w szpitalu lekarze uznawali, że już czas odstawić, ginekolodzy (w tym jedna kobieta) nawet mnie od patologii wyzwali:(((
i też były rożne problemy po drodze, m.inn. walka o pokarm itp…
chciałam karmić do roku…wyszło inaczej;) ale mam koleżanki, które od dawna nie karmią piersią, a ich dzieciaki chorują mniej intensywnie (tzn. łapią np. 3dniówki czy przeziębienia, a nie zaraz zapalenia płuc czy grypę:((((
co do rozwoju – myślę, że większy wpływ ma to, jak zajmujemy się dzieciaczkami, ile czasu im poświęcamy, a wydaje mi się, że zwykle dłużej karmią KP te mamy, które siedzą z dziećmi w domu (może się mylę?) a wtedy też autoamtycznie mają dla nich więcej czasu.
A jakimi szczepionkami szczepiłaś? W jakim czasie po szczepieniu następowała choroba?
Każde dziecko jest inne i inne ma predyspozycje do zachorowań. Pomyśl, co by było, gdyby Twoja córka nie była karmiona piersią. Prawdopodobnie chorowałaby jeszcze częściej. Karmienie piersią w jej przypadku i tak to łagodzi. Co do Twojego sposobu odżywiania – czasem wydaje nam się, że jemy zdrowo, więc skąd choroby? Cukier jest jednym z głównych przyczyn częstych zachorowań, sprzyja pasożytom w organizmie (nawet gdy o nich nie wiemy; pasożyty powodują m.in. rozdrażnienie, kłopoty z koncentracją i uwalniają neurotoksyny do naszego mózgu), rozwojowi grzybów Candida, powoduje nerwowość, obniża sprawność układu immunologicznego/odpornościowego, kradnie witaminy i minerały z naszych zapasów (żeby cukier został strawiony, zabiera wapń i magnez z zębów i kości).
Witam, jestem w 4 miesiącu ciąży i czytam różne publikacje (głównie w sieci, ale staram się wybierać te „mądre”) na temat karmienia naturalnego. Nikt nie musi mnie przekonywać o jego wyższości zdrowotnej nad MM. Moje obawy wynikające z niedostatecznej wiedzy jak przypuszczam obracają się wokół jednego tematu, na który o dziwo jeszcze nikt wyczerpująco mi nie odpowiedział: co jak dziecko jest głodne ?? ono jest głodne tu i teraz i chcę je jakoś nakarmić. A tu na przykład kryzys laktacyjny kilkudniowy, kilkutygodniowy, zapalenie piersi, jakieś ropnie brodawek itp. I co wtedy? Czym je nakarmić – podpowiedzcie mądre doświadczone mamy, jak się zachować ??
Moniko poszukaj doradcy laktacyjnego, mamy która już karmi więcej niż jedno dziecko, położnej one Ci pomogą, co więcej fachowa pomoc sprawi, że kryzys laktacyjny może nie nadejść. Z drugiej strony jeśli ten się pojawia to często na początku, ja z pierwszym dzieckiem przystawiałam je do piersi jak tylko zaczynała płakać (później drogą eliminacji zgadywałam co jest grane), aby pobudzić je do działania. Na początku im częściej tym lepiej, zero regulacji typu co 3h lub inne mądrości, a najlepiej mieć kogoś doświadczonego na miejscu. Podczas własnego zapalenia piersi karmienie piersią trzeba kontynuować aby odciągnąć mleko dziecko nie nadąża to laktator, boli jak cholera ale nic lepiej Ci nie pomorze, przeszłam je już kilka razy więc wiem o czym mówię. Bolące brodawki miałam nawet przy trzecim dziecku,.. nie ma na to reguły, wtedy zęby w ścianę i po tygodniu ból ustał, choć wiem, że czasami miałam łzy w oczach. Determinacja to było chyba słowo klucz i nie branie innej opcji za akceptowalną. Jednak jeszcze raz, znajdź kogoś kto się zna czy czytałaś o La Leche League, oni mają sieć kobiet w Polsce które pomagają, są też doule i inne kobietki które wiedzą jak pomóc. Gratuluję i pozdrawiam, Ewka
Dziękuję za odpowiedź.
..miłość Matki płynie z serca a nie z piersi!! Sama miałam problem z karmieniem piersią..chociaż tak bardzo chciałam karmić..syn urodził się w ost. dniu 35 tyg. ciąży…urodził się zdrowiutki ale nie rozumiał jak ma ciągnąć pierś..placz, płacz i jeszcze raz płacz… trafiłam na super doradcę w szpitalu..przyniosła mi laktator…wypożyczyłam..potem swój kupiłam i tak przez 3 mies. odciagalam i dawałam..co 3 h…również dokarmiałam raz dziennie mm-nie uważałam ze to zło. po mies. Syn złapal pierś ale po dwóch ja odrzucił i chociaż przystawiałam-bez szans..wiec dalej sciagałam. Teraz Mały ma pół roku..ja dalej ściągam ale max 2x dziennie..reszta mm…i tak tylko mojego mleka starcza mu na rano bo mieszam z wieczornym. powoli wycofuje się z tego-chociaż to uzależniające:) w sumie wolę zająć się Synem niż wisieć na laktatorze..Mały potrzebuje Mamy szczęśliwej a nie liczącej każdą krople mleka z piersi:)U nas kp sie sprawdzilo..kiedy mąż był chory i teściowa…Syn nic nie podlapał
( lecz już wtedy dokarmiałam mm) Nie neguje Mam które karmią mm..naprawdę uważam,że takie kobiety są bardzo silne..absolutnie nie jesteśmy gorszymi Mamami,ze podajemy dziecku butle z mm..jesteśmy super Mamami…ja sama przeżywałam ogromna traume,że gdyby nie laktator to nie wykarmiłabym swojego dziecka-tak myślałam. Znam dzieci które były od początku na mm i nie chorują a i takie znam które były od początku na piersi i łapia infekcje za infekcja….a może część tajemnicy odporności kryje się również w tym jak kobieta bedaca w ciązy o siebie dba..jak sie odżywia….o tym nikt nie pisze…wątpię czy kobieta wypalając paczke dziennie papierosów-ba w ogole palaca! , pijąca alkohol lub co zgrozo odchudzająca sie w ciąży(też takie znam)a karmiąca potem nawet rok piersią jest gwarancją zdrowego dziecka któremu choroby nie straszne. Pozdrawiam wszystkie Mamy i te butelkowe i te piersiowe i te laktatorowe jesteśmy wszystkie super Mamami dla naszych dzieci-reszta świata sie nie liczy:):)
Basiu nigdy nie powiedziałam, że mamy karmiące mm są gorsze o czym mówię to fakt braku profesjonalnego wsparcia dla koniet które.chcą karmić kp
A skąd wiadomo, że dziecko płakało właśnie z głodu? Może była jakaś inna przyczyna? Gazy, ból brzucha, itd. Osobiście znam kilka mam, dla których każde kwilenie dziecka oznaczało … głód, bo … wiadomo, dziecko najedzone nie płacze i co najważniejsze śpi. Niektóre mamy zadają sobie niewiele trudu, żeby poznać faktyczne potrzeby swojego dziecka i … niestety dotyczy to dzieci w każdym wieku. Wierzę, że każda zdrowa mama jest w stanie wykamić swoje zdrowe dziecko (jesteśmy ssakami i wynika to z naszej natury), tylko potrzebuje wsparcia i cierpliwości. Każda mama ma także prawo zrezygnować z naturalnego karmienia i nie musi się z tego nikomu tłumaczyć. Nie oznacza to również, że jest gorszą mamą. Dla każdego dziecka jego mama jest najlepsza, najwłaściwsza. Osobiście uważam, że powinniśmy starać się żyć bliżej natury … Przecież to jakaś aberracja, że współczesny człowiek co najmniej 8 godzin w ciągu dnia (maks.12 godz.) spędza w zamkniętym pomieszczeniu bez dostępu światła słonecznego czekając z utęsknieniem na śmieszne 2 tyg. urlopu. Prowadzimy niezdrowy tryb życia i przekazujemy go naszym dzieciom … od samego początku …
Jolas podpisuję się pod Twoim komentarzem obiema rękami!
Pani autorka czuje się lepsza, bo karmiła naturalnie. Ja dokarmiałam mm, bo dziecko płakało z głodu. Ukrywałam dokarmianie przed lekarzami, bo wszyscy krzyczeli, że jestem potworem i widocznie nie dość się staram. Nagonka na matki karmiące mm jest olbrzymia! A gadka o wygodzie- co za brednie- każde małe dziecko je co 3 godziny – karmione naturalnie czy sztucznie. Przez takie właśnie baby miałam potworne poczucie winy, bałam się , że dziecko będzie się słabo rozwijać, że nie nawiąże ze mną więzi. Teraz ma 2,5 roku, pięknie mówi zdaniami złożonymi, liczy do 10, fizyczną sprawnością przewyższa rówieśników, 3 razy miał katar i tyle. Oczywiście, wolałabym, żeby karmienie naturalne mi wyszło, ale nie wyszło. To nie mleko determinuje przyszłość tego małego człowieka , tylko ilość poświęcanej mu uwagi, całuski, przytulanie, tłumaczenie świata.
Anno ja mówię o sytuacji gdzie kobiety same wybierają taką formę karmienia, z niewiedzy i zakłamania faktów które przedstawiają producenci mm. Nie czuję się lepsza od nikogo, ale uważam że wsparcie kobiet powinno być większe, brak jest pomocy i zrozumienia mało kto tak naprawdę potrafi pomóc z problemami laktacyjnymi za to z łatwością potrafią lekarze i rodzina wcisnąć mm. MM jest złe jednak jest jakimś tam wyjściem kiedy nie ma wyjścia.
Nie będę oceniać wyborów matek, bo mam w swoim otoczeniu i takie i takie. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że nie mogę sobie wyobrazić, że nie karmię piersią. Uwielbiam to robić, patrzeć na uśmiechającą się twarz mojej córeczki. Niestety dokarmiam MM od skończenia 5 mż. Córka uczulona jest na białko mleka, które znajduje się i w moim pokarmie. Nikt nie wie, ile łez wylałam przed wizytą u alergologa, mając przed sobą wynik. Na szczęście, żaden z naszych lekarzy nie zalecił odstawienia od piersi, więc stosujemy karmienie mieszane, myślę, że do ok. roczku.
Karmienie piersią – do tego nas kobiety powołała natura – i co tutaj więcej pisać.
100% popieram! autorka mówi o wyborze a nie stanach patologicznych gdy dziecko nie może być karmione piersią.. autorko nie przejmuj się takimi durnymi komentarzami ludzi bez poziomu i kultury którzy potrafią mieszac i wyzywać! Nie przejmuj sie, rób to co robisz ! Powodzenia!
Jak zwykle – artykuł o zaletach karmienia piersią, a pod nim komentarze od sfrustrowanych matek, którym się to nie udało / nie chciały i teraz są obrażone na to, że ktokolwiek śmie twierdzić, że mleko modyfikowane jest gorsze od mleka kobiecego.
To są fakty.
Nie karmisz piersią – Twój wybór.
Tylko po co czytasz artykuły o zaletach karmienia piersią zamiast znaleźć jakiś o tym, jak cudownie karmić dziecko mieszanką. I wtedy zamiast wylewać pełne jadu komentarze napisałabyś, że też karmisz dziecko mm i tez jesteś szczęśliwa.
i jeszcze się dowiedz , że karmiłam dziecko 6 tygodni dzien i noc bo jadla po 10 ml gdyż dzieci chore na serce szybciej się męczą . W szpitalu już była tak słab a,że nawet butelka nie wchodziła w grę tylko sonda , myślisz że mi sie na to łatwo patzryło, ściągałam pokarm na 8 karmień , siedząc nie na kanapie w domu tylko w kucki za szpitalnymi drzwiami i tak przez 20 dni wiesz i niestety nie utrzymałam laktacji . Myślisz że bym sie tak męczyła gdybym szukała wygody ?
Jestem dietetykiem i doskonale znam temat odżywiania na każdym etapie życia i jego uwarunkowaniach. Wiem również, że model karmienia piersią jest najlepszym, optymalnym sposobem żywienia małych dzieci. Natomiast z wieloma informacjami się nie zgodzę, zarówno ściśle medycznymi/merytorycznymi jak i wypływającymi z mentalności i możliwości autorki. Ja przeżyłam osobisty koszmar/porażkę jeśli chodzi o karmienie piersią. Moja córeczka była przy piersi niemal non stop z wyłączeniem jej snu, a i tak nie udało mi się zostać przy piersi. Ciągły głód malutkiej, zero pokarmu mimo intensywnego ssania piersi i dodatkowego ściągania mleka laktatorem. Jakie to było mleko? To jakis syf zmieszany z krwią w ilościach mega śmiesznych. Po miesiącu spływało mi może 15ml mleka z obydwu piersi podczas gdy córka jednorazowo wypijała spokojnie 60ml. Skąd ja niby miałam to wytrzasnąć? Siedziałam zdeterminowana, nie spałam, snułam się jak wrak. Dziecko i tak lądowało na butli bo tego przeraźliwego płaczu już nie mogłam słuchać. I jeszcze ta nagonka, że koniecznie tylko pierś, że to zbawienne i takie tam pierdolety…. Jak mogę spokojnie i wytrwale udawać, że jest okay, że się coś poprawi skoro ja po miesiącu nie mogłam temu dziecku mimo ogromnych staram nic zaoferować? Jak mam patrzeć na rozdrażnienie własnego maleństwa dla swoich, chorych już moim zdaniem ambicji? I niby jestem wygodna, nieodpowiedzialna? Niestety po 2 miesiącach walki o pokarm przeszłam na butelkę. Tydzień po decyzji jeszcze codziennie płakałam mężowi w ramię, że co ze mnie za matka…. Jaka to trauma dla mnie była to tylko ja wiem. Na szczęście szybko zauważyłam, że dziecko w końcu jest spokojne, najedzone i w wieku 3 lat ma się rewelacyjnie. Nie zauważyłam jakiś dysfunkcji, które mogły by wynikać z karmienia MM. Nie choruje, wręcz przeciwnie- jej odporność czasem mnie zaskakuje, jak np.my z mężem jesteśmy podziębieni, a jej nic się nie dzieje…. Moje zdanie jest jednoznaczne. Karmienie piersią jak najbardziej, najlepiej by było, ale nie za wszelką cenę. Wolę mieć szczęśliwie, spokojne, najedzone i czujące się bezpiecznie dziecko niż przeżywać taki koszmar i widzieć wszędzie totalną dezorganizację i rozsypkę. Ciekawe czy tak samo by Pani siedziała z jednym dzieckiem non stop przy cycku mając np.jeszcze jedno małe dziecko i bez pomocy dziadków, ciotek czy opiekunek musiałaby Pańi ze wszystkim dać radę…. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jeśli masz pokarm, z dnia na dzień laktacja się rozkręca i widać, że Twoje starania przynoszą efekty to okay. Proszę uwierzyć, że są też na tyle skrajnie trudne syt., gdzie naprawdę mimo świadomości i najszczerszych chęci jest całe g…. 🙁 Dlatego popieram również te matki, które naprawdę nie mogąc karmić piersią, muszą wybrać mniejsze zło jakim jest MM…. W innym przypadku byłby to przejaw swego rodzaju barbarzyństwa-przyglądać się i świadomie głodzić swoje dziecko…. A z 2 strony jeszcze dodam, że są też matki które karmią piersią, a jedzą takie rzeczy, że chyba czasami naprawdę lepiej by było gdyby to dziecko dostawało pokarm w postaci MM….. Taka sytuacja. Pozdrawiam wszystkie mamy niezależnie od tego w jaki sposób karmią i życzę Wam wszystkim cudownych chwil z Waszymi pociechami oraz szczęścia rodzinnego na cały 2015 rok! Adios! 🙂
Autorka tekstu nie atakuje matki karmiące mm,tylko lekarzy i położne,osoby które powinny pomóc matce,które chce karmić swoje dziecko. I niestety w Polsce rzadko taka pomoc dotrzymamy,mówię tu o profesjonalnym podejściu.Karmię mm ze względów medycznych,historia mocno skomplikowana,ale gdybym otrzymała fachową pomoc może inaczej by się to zakończyło.Niestety moje miasto cierpi na deficyt specjalistów o doradcach laktacyjnych nie wspominając.Już nie mogę sie doczekać,aż odstawie mm:)pozdrawiam!
Aniu bardzo dziękuję bo już nie wiem jak odpisywać na komentarze cZytelników mylnie odbierających ten wpis. Ty przeczytalaś że to wina braku wsparcia i sama jego doświadczyłaś czego ogromnie Ci współczuję bo doskonale wiem czym jest taka bezsilność. Życzę wszystkiego dobrego.ewa
A ja zgodze sie z „Zniesmaczona”, bylam w jej butach i wiem. Bardzo chcialam karmic, nie wyszlo, a powiem ze rodzialam w USA, w pieknym szpitalu z fachowa pomoca i z wieloma specialistami od laktacji. Choc przyznam, ze pielegniarki namawialy do MM. ale od drugiego dnia, kiedy zauwazylam ze cos nie tak, odwiedzaly mnie specjalistki, pomagaly karmic. Po wyjsciu ze szpitala jezdzilam jeszcze prywanie do specjalistow od laktacji. Pediatra tez nalegal. Wiec powiem, ze czasami ogromne checi i fachowa pomoc nie pomoze. Czego mi zabraklo to pomocy od bliskich.
To niesamowite jaki poziom niewiedzy reprezentują niektóre matki. I nie rozumiem o co chodzi, przecież one SĄ GORSZYMI matkami, bo uważają że ich szczęście to gwarancja szczęścia dziecka… idąc za tą logiką – jestem szczęśliwa gdy ujarana i pijana wracam nad ranem z klubu, więc jestem dobrą matką…
A czemu nie?
To czym karmić jak sie nie ma pokarmu ? Fajny blog ! Obserwuję !
Dochodzę do wniosku,że wypisujesz bzdury.Ja wiem,że jest promocja karmienia piersią ale co powiesz na sytuację,gdzie pewna pani X miała problem i po prostu od samych narodzin,przy przystawianiu dziecka niemalże 24h mleka było aż maksymalnie 5 ml? I to przy dwójce dzieci urodzonych w odstępie 2 lat. Gwarantuję Ci,że gdybyś Ty miała taki problem to by nie bylo jęczenia,że mm jest takie złe,bo osobiście znam przypadek,gdzie dzieciak karmiony piersią co miesiąc jest chory a dzieciak karmiony mieszanką jest zdrowy i nawet nie sięgnął go katar. Tu nie ma reguły,jak ma zachorować to i tak zachoruje nawet jak będzie karmiony piersią i zaszczepiony szczepionkami na każdą istniejącą i nieistniejąca chorobę 🙂 ale wkurza mnie ten terror laktacyjny… Sama chciałam karmić ale winę mogę zwalić tylko na system szpitalny,gdzie z inkubatora nie pozwolili mi wyjąć dziecka mimo,że rurek i innych taki nie miał juz na sobie no i sięgnął już słusznego wieku,bo aktualnie był już na etapie dziecka,które urodziłoby się w terminie.I oczywiście wciskanie dzieciakowi butelki z moim mlekiem i z mm na zmianę,bo przecież nie mogłam być z dzieckiem 24h i o 19 drzwi dla matek już zamknięte. Taka była promocja karmienia piersią Oddziału Intensywnej Opieki Noworodka 🙂 a w domu płacz,bo dziecko głodne przy piersi mało się nie połamało tak się wyginał,co chwycił to puszczał i płakał w głos. Ryczał całą noc dopóki mój mąż nie poszedł po mm,bo i ja ze stresu nie mogłam nic ściągnąć a jak ściągnęłam to z tych nerwów było maksymalnie 30 ml z całego ściągania i dziecko było całą noc głodne tak na prawdę. I tak miesiąc się męczyliśmy i przystawiane było co chwilę i walczyliśmy o laktację ale on tak ukochał butelki że koniec.
Posłuchaj Marto: rozumiem Twoje rozgoryczenie i poczucie frustracji. Sama czuję frustrację i niemałego „agresora”, gdy czytam Twój wpis i chętnie bym komuś przyłożyła. Prawdziwym barbarzyństwem i (w moim odczuciu) przemocą jest to, w jaki sposób szpital potraktował Ciebie i Twoje dzieciątko. Nie zazdroszczę, ale też nie współczuję – NIE jesteś „gorsza”. Cieszę się, że mnie to nie spotkało.
Miałam za to inną sytuację: gdy urodziłam swoje pierwsze dzieciątko, dwa dni po powrocie ze szpitala, do domu wparowała mi teściowa z całym zestawem butelek, podgrzewaczy, wyparzaczy, szczoteczek do tychże butelek i mlekiem modyfikowanym oraz kategorycznym oznajmieniem, że koniec z karmieniem piersią. Przez pierwszych kilka miesięcy byłam napastowana, terroryzowana i zastraszana, że zagłodzę swoje dziecko, że mam zły pokarm… za mało tłusty… nie wystarczająco pożywny… Jednym słowem: robię dziecku krzywdę. Przy każdej wizycie słyszałam okrzyki oburzenia „To ty jeszcze karmisz??!!”. Moja mama miała mnie gdzieś, teściowie z bratową-lekarzem robili „jazdę”, a mąż trzymał ich stronę.
Mniej więcej w drugim miesiącu życia moje maleństwo zaczęło mi się wyginać nerwowo przy piersi i po kilku dniach miałam wrażenie, że dzidziuś jest jakby lżejszy. Więc pobiegłam do pediatry, która przepisała mi mleko modyfikowane (i słusznie w zaistniałej sytuacji). Wychodziło na to, że pod wpływem nerwów i stresu straciłam mleko. Tak bardzo chciałam karmić… tak bardzo… Po powrocie od lekarza usiadłam z laktatorem: po 4-ch godzinach (NAPRAWDĘ!!!) nieprzerwanego odciągania z obolałej piersi uzyskałam 1 kroplę mleka. Dokładnie.
Kolejne 2 tygodnie wyglądały tak: za dnia non stop przystawiałam malutką, kładłam ją spać przy sobie w łóżku i dostawiałam laktator, przystawiałam malutką… Nocą moje dzieciątko spało po 8-10 h bez przebudzania, więc przez cały ten czas siedziałam z laktatorem. Piersi miałam masakrycznie obolałe i zmęczone, dłonie zdrętwiałe od odciągania (ręczny laktator), oczy same mi się zamykały, a ogólna kondycja fizyczna i psychiczna w nie najlepszym stanie. Dowiedziałam się wtedy, że człowiekowi mogą skończyć się łzy. Okazuje się, że po kilku godzinach nieustannego płaczu łzy przestają lecieć, pomimo że człowiek płacze nadal.
Maleńka budziła się ok. 8 rano: przystawiałam ją, kładłam spać przy sobie w łóżku i dostawiałam laktator… Z płaczem podawałam dziecku butelkę 8 razy na dobę.
Skrajnie wyczerpana i znerwicowana, po 2-ch tygodniach walki, potrafiłam już odciągnąć 60 ml mleka na dobę. Później było już tylko lepiej. Ostatecznie mogłam odstawić butelkę całkowicie (chociaż ze strachu nadal biegałam do pediatry ważyć dzieciątko raz na dwa tygodnie – przestałam dopiero po skończeniu 6 miesiąca, gdy zaczęłam wprowadzać stałe posiłki).
I tak to było.
Nie mówię, że to źle ani że dobrze. Każdy ma jakąś historię.
Dodam tylko, że ostatecznie karmiłam córeczkę 2 lata. Dokładnie 2 lata i 1 miesiąc (sama nie wiem, komu było trudniej zrezygnować z piersi: mi czy jej). A odstawiłam tylko dlatego, że podobno niezbyt korzystnie jest karmić dłużej, ze względu na nadmiar hormonów żeńskich w organizmie dziecka – chociaż nie wiem, czy to do końca prawda.
Zapalenie piersi przeszłam dwa razy, przy jednej i drugiej córeczce. Moja druga dziewczynka sama się odstawiła po 1,5 roku. Trzecie dzieciątko (syn dla odmiany) ma obecnie 7 miesięcy i przy nim nie miałam żadnych problemów. Zamierzam karmić go również 2 lata, chyba że wcześniej sam zrezygnuje.
To wszystko.
Opisałam co przeżyłam. Jeśli ktoś nie chce, niech nie wierzy. Ale proszę nie szydzić i nie wyzłośliwiać się, bo są w tym moje żywe uczucia. Nigdy nie byłam żadną ideologiczną zwolenniczką ani przeciwniczką karmienia piersią czy też mm, ale mam w sobie głębokie przekonanie, że ta pierś, to coś najcenniejszego co mogę swoim dzieciom dać w życiu.
Pozdr
Jest taka książka: „Piersi. Historia naturalna i nienaturalna” Florence Williams. Przytoczona jest w niej wypowiedź matki, która oddała swoje mleko do analizy w laboratorium. Było w nim wszystko (wapń, żelazo, białko, aminokwasy, przeciwciała etc.) w ściśle określonych (dobrych) proporcjach. Słowem- jedzenie idealne dla malucha. Poza jednym faktem. W mleku znaleziono wysokie stężenia metali ciężkich i innych świństw, które przekraczały normy (ustalone dla dorosłego) o kilka/ kilkadziesiąt razy. W końcu żyjemy w bardzo zanieczyszczonym środowisku. Ponoć piersi są takim filtrem i „ściągają” zanieczyszczenia z organizmu.
Moje dziecko chorowało bo mu w tym „cudnym mleczku” klebsielle sprzedawałam. Nigdy więcej kp!
Cuuuudownie się czytało 🙂 Mam dokładnie takie samo zdanie jak Ty, Ewo. Dziś moja córka ma 6 lat. Nasze początki były bardzo trudne. Już w 33 miesiącu ciąży, gdy omal nie straciłam córki. Jakimś cudem, gdyż był to cud- udało mi się ciążę do 37 tygodnia. Wszystko co zaplanowane- gdzieś mi w gruzach legło. Po porodzie miałam bardzo silną anemię, kazali mi odpoczywać i zaproponowali dokarmienie mm. Nie zgodziłam się, obiecałam sobie, że dam radę, że zaufam Matce Naturze. Wykarmiłam moją corkę jedną piersią, przez 2 i pół roku 🙂 Drugą karmić nie mogłam. Było mi bardzo ciężko i miałam momenty, gdy chciałam wyjść i nie wrócić. Dziś obie wspominamy ten cudowny czas, warto było, warto było zaprzeć się i uprzeć, zrobiłam to dla dziecka. Te, które się oburzacie- skoro wyjścia nie miałyście, po cóż się tłumaczycie? Są skrajne przypadki, gdzie tę formułę podać można i Wy wszystkie takie miałyście… No dobrze 🙂 Najważniejsze, że wszystkie macie zdrowe dzieci, które w ogóle nie chorują. Możecie mnie tu zlinczować ale ja uważam, że chcieć to móc. Czekam autorko na kolejne, bardzo ciekawe artykuły. Pozdrawiam serdecznie wszystkie mamuśki- te od mm i te od kp 🙂
Oczywiście miałam na myśli 33 tydzień 😉
To niezmiernie ciekawe, że za 90% chorób ma zdaniem autorki (i jej źródeł, których merytoryka jest zdaje się na poziomie wSieci, wPolityce, wD**ie itp.) początek w roku-dwóch jedzenia mleka modyfikowanego, a nie pozostałych latach wcinania pryskanych warzywek i mięska z hormonami.
Ja rozumiem, że można być zakręconym na punkcie karmienia piersią, ale tu się chyba ktoś od tego zakręcenia mocno zderzył ze ścianą.
Co za kretyński tekst. Niepotrzebnie to czytałam, bo tylko mi się ciśnienie podniosło!
Napisać go mogła tylko i wyłącznie osoba, która miała to szczęście, że przy mniejszym lub większym wysiłku była w stanie sama wykarmić swoje dzieci. I przy okazji jest zupełnie pozbawiona empatii wobec innych matek. Tego typu osoby tworzą terror laktacyjny. Sprawiają, że kobiety, która nie mogą lub nie chcą karmić naturalnie czują się gorszymi matkami lub męczą się całymi dniami zamiast skupić się na opiece nad swoim dzieckiem. Niby pisze o prawie do wybory, a w każdym akapicie traktuje mm jak cyjanek. Co za niekonsekwencja! A teraz wyprostuje kilka bzdur napisanych przez autorkę bloga.
Kobietom karmiącym mm w nocy nie jest łatwiej. Nie mogą dostawić na leżąco i pójść dalej spać. Muszą zrobić jedzenie, a potem jeszcze utulić malucha.
Nie znam żadnej mamy karmiącej z wyboru mm. Zwykle po dniach lub tygodniach męczarni decydują się na butelkę.
Mnie nikt nie namawiał w szpitalu do mm. Ale chyba autorka nie słyszała krzyku głodnego dziecka, którego matka nie może nakarmić.
Co to z tekst o „bombie z opóźnionym zapłonem”? Tak to jest ta tolerancja? To jest najniższych lotów krytyka ubrana w pseudonaukowe słowa. Moje dziecko było karmione przez cztery miesiące w sposób mieszany i jest mega zdrowe. Ja też po trzech miesiącach byłam karmiona mm i też mam bardzo dobrą odporność i w ogóle nie chorowałam i nie choruję.
Jeżeli zdobycze cywilizacji jak mm się tak autorce nie podobają to radzę nie korzystać ze szczepień, antybiotyków i ogólnie ze współczesnej medycyny. Najlepiej wrócić do lepianki, kupić kozę i zacząć uprawiać pole.
A na koniec dodam, że jestem jak najbardziej za karmieniem naturalnym, bo jest najlepsze, ale nie za wszelką cenę. Nie za cenę łez, stresu, kłótni z ojcem i krzyku głodnego dziecka.
Bardzo fajny artykuł. Zgadzam się, że kobiety karmią MM z wygody. Po urodzeniu Janka miałam straszne problemy z KP. Nie mówię o bólu i krwawiących brodawkach, bo to normalne. Młody od urodzenia je góra co 2 godziny-niestety dotyczy to również nocy. Był taki czas kiedy jadł 50 minut, robił 30 minut przerwy i znowu jadł, a do tego za mało przybierał. Nie poddałam się i przetrwałam, chociaż kryzys trwał dwa miesiące i wszyscy mnie namawiali na MM. Nie wolno się poddawać, ale tego nauczyli mnie w szkole rodzenia. Wszystkie moje koleżanki z tej szkoły karmią tak jak ja (nasze dzieci mają po pół roku), a każda z nas miała większe lub mniejsze problemy po których inne mamy podałyby MM. Jest nawet dziewczyna, której synek nie chciał ssać piersi, pchodziła do doradców laktacyjnych, w końcu po dwóch miesiącach walki zaczęła ściągać mleko laktatorem i podawać mu butelką. Trwa to już 4 miesiące i zamierza karmić co najmniej do roku!!! Można? Można :)!
Wychowałam czworo dzieci (najmłodsza ma 20 lat , więc to dawno było ), jak karmić informowały położne , dzieci były zabierane po karmieniu (jak płakało nakarmili je z butelki ). Po powrocie do domu nie powiem było ciężko -najgorsze, że kazali karmić co 3 godz. a między czasie przepajać. Pierwszego syna udało mi się karmić tylko 5 tyg, drugiego 18 tyg. Dwoje najmłodszych raczej karmiłam po swojemu ( a i czasy się zmieniły ) karmiłam ponad 2 lata .Teraz młode matki jakoś we wszystkim widzą problem – a karmienie piersią to nie problem to instynkt macierzyński.
Bardzo proszę autorkę artykułu o kontakt na priv
optymistkazawszelkaa@wp.pl
super artykuł!!! ja też miałam problemy z karmieniem, zastoje itp. ale nigdy nie poszłam na łatwiznę i nie dałam flaszki, prawie do końca 6tego mca życia tylko u Synka pierś bez herbatek, glukozy i innych płynów 🙂 A śmiech mnie ogarnia jak słyszę tłumaczenia mam dlaczego nie karmią. A odp jest jedna: bo jest im tak wygodnie!
Również zgadzam się z autorką, ja karmiłam córkę 2 lata a synka 2,5 roku, po macierzyńskich zaraz wracałam do pracy i z doświadczenia wiem, że początki są trudne, moja mała po porodzie w szpitalu nie potrafiła ssać i i była dokarmiana załapała dopiero po 7 dniach, nauka ssania była straszna, miałam dosyć i jeszcze komentarze, że męczę dziecko i na pewno mam za słaby pokarm bo nie chce jeść i jeszcze obolałe i pogryzione do krwi sutki. Ważna jest wytrwałość i cierpliwość, bo dziecko na piersi domaga się częstego karmienia co 1,5 godziny lub co godzinę w dzień i w nocy. Weźmy pod lupę starsze pokolenia, moja babcia kilkoro dzieci wykarmiła, krótko po porodzie musiała w polu pracować itd. Możecie to sobie wyobrazić 1,2,3,4,5,6,7,8 dziecko, każde karmisz piersią w dzień i w nocy, wychowujesz pozostałą gromadkę, pracujesz w polu i dbasz o świnie, konie, kury i gęsi, bo mąż jest w pracy, jedno dziecko ci umiera a ty musisz się trzymać. Dla większości dzisiejszych kobiet nie wykonalne, gdzie pierwsze wyzwanie – karmienie piersią jest za ciężkie do zrobienia. Obserwowałam trzy kobiety, które poddały się w pierwszym tygodniu karmienia. Pierwsza bo dziecko dużo płacze i ciągle by przy piersi siedziało, bo pewnie mleko ma za chude (co za bzdura) i położna poradziła, że jak rzuci się na butelkę, to musi zrezygnować z karmienia i podobno dzieciak rzucił się na butelkę i spał po 3 godziny. Druga, bo mleko ma za słabe, bo dziecko budzi się co 1,5 godz. i w nocy tak samo, dała butelkę – przespało całą noc. Trzecia niby to karmiła ale co drugie karmienie oszukiwała dzieciaka wodą z glukozą, bo to niby nie zdrowo tak ciągle jeść i sutki ją bolały. Dzieciak nie przybierał na wadze, więc lekarz kazał wprowadzić mleko m. Wszystkie nie chciały nawet słuchać, że trzeba być wytrwałym, że na początku jest ciężko i jak mantrę powtarzały swoje racje. Spotkałam jeszcze dwie kobiety w szpitalu po porodzie. Pierwsza z drugim dzieckiem kategorycznie odmówiła nakarmienia swojego dziecka, bo jak mówiła od razu przechodzi na butelkę, postawi się podgrzewacz obok łóżka i jest prościej. Druga poddała się, bo dziecko często domagało się ssania a po mleku podanym przez położną długo spało a ona zmęczona po porodzie odpoczywała. Z moich obserwacji wynika, że dużo kobiet rezygnuje z karmienia piersią, pomimo możliwości, jakimi obdarzyła nas natura do naturalnego karmienia i bez zastanawiania się nad zawartością mleka modyfikowanego podaje je swojemu dziecku.
Cudowny artykuł!!!. Ludzie którzy są już na innym poziomie wiedzy, szybko potrafią odróżnić prawdę i nie dać się oszukać lobbingowi przemysłu który produkuje mm. Mój lekarz pediatra tez odradził mi karmienie piersią a tylko dlatego że nie dawałam mojej córce witaminy D. Okazało się później że nie tylko mi odradzono karmienie piersią, że w tej przychodni jest więcej takich kobiet i zaświeciła mi się czerwona lampka okazało się że pan doktor często przyjmował miedzy pacjentami przedstawicielkę handlową z Opolskiej Nutricia gdzie jest produkowane MLEKO MODYFIKOWANE, za coś takiego pan dr. powinien stracić licencje do wykonywanie swojego zawodu, chyba zapomniał o przysiędze Hipokratesa. Pani Ewo dziękuj i proszę się nie martwić tymi negatywnymi wpisami, takie osoby jeszcze się nie obudziły.Pozdrawiam
ja też nie daję dziecku wit. d. od tego w lecie jest słońce;) wit. k też nie dostało. podziel się proszę wiedzą, skąd czerpałaś info o podawaniu dzieciom witamin. tez chętnie poczytam
Po pierwsze – artykuł nikogo nie atakuje (w tym mam karmiących mm), jedynie wskazuje na zalety karmienia naturalnego i wady mm.
Po drugie – komentarze mam karmiących mm atakują autorkę. Za co? Za to, że napisała prawdę? Nie możesz/ nie chcesz karmić piersią – ok. Ale nie musisz z tego powodu najeżdżać na kogoś, kto mówi, że mleko matki jest bardziej wartościowe niż chemia z pudełka. A przynajmniej przeczytaj skład tego syfu, zanim dasz to dziecku. Co można w zamian? Np. mleko roślinne czy kozie (dla większych dzieci). Albo znaleźć w okolicy mamę, która może się swoim mleczkiem podzielić.
Ja wszystko rozumiem – mam 2 dzieci (typ „active baby”) i starszą osobę, którą się zajmuję, i nikt mi nie pomagał po porodach (2 razy cc). W dodatku za każdym razem walczyłam o pokarm (po cc mój organizm tak zareagował, że nie było laktacji). Udało się, ale rozumiem mamy, które na tym etapie rezygnują, bo to ciężkie przeżycie. Nie rozumiem natomiast wmawiania sobie i innym, że sztuczne mleko jest lepsze. Czasem jest konieczne – ok, ale nie oszukujmy się, że zastąpi mleko mamy.
Mleko obcej kobiety? Chyba kpisz!
sorki, kretyński artykuł napisany chyba przez kogoś lekko walniętego umysłowo, dawno nie czytałam takiego steku bzdur
Czy któraś z was pomyślała że większa pomoc i zaangażowanie personelu szpitali oraz większa edukacja w kwestii karmienia piersią oraz wsparcie matek które chcą karmić piersią to 90% tą piersią by karmiła zamiast mm. I o tym ten artykuł między innymi mówi. Ja miałam podobny problem. Cesarka (niewspółmierność porodowa) po operacji leżenie plackiem a dziecko karmili mm. Pokarm przyszedł w 3 dobie i co z tego jak mały ani myślał ssać. Położne próbowały mi pomóc ale patrząc dziś na to było to raczej tak bo muszą. W domu było jeszcze gorzej nocne wstawanie odciąganie pokarmu, niedospanie byłam kłębkiem nerwów, chudłam w oczach i ogólnie czułam się fatalnie fizycznie i psychicznie. Nie poddałam sie jednak, prawie miesiąc uczyłam małego ssać i nauczyłam. Karmiłam 3 miesiące po czym znowu odmówił ssania a ja znowu zaczęłam ściągać mleko i tak 2 miesiące i mały znowu zaczął ssać. Odciągałam pokarm do końca 11 miesiąca i mroziłam na chude czasy. Mały je cyca do dziś 14 miesięcy i wiem ze daje mu to najlepsze. Aby go zachęcić do ssania śpiewałam wydawałam śmieszne dźwięki trzymałam przy piersi huśtając jednocześnie itp a jak był większy podawałam zabawki i tak do dziś on je z zabawką przy piersi i jeszcze go zagaduje. Było fatalnie chwilami, kryzysy laktacyjne (wtedy dokarmiałam mm), 4 razy byłam chora (raz grypa żołądkowa wylądowałam w szpitalu) a później leżąc jak Łazarz w domu karmiłam w masce żeby go nie zarazić miał 2.5 miesiaca). Wiem że jak się chce to można (są oczywiście sytuacje kiedy kobiety nie maja ani kropli pokarmu). Należy kobiety edukować ,w karmieniu piersią, wspierać zachęcać ile tylko się da.
Ale bzdury powinni zamknąć Twojego bloga za rozpowiadanie takich głupot
No tak, tylko jednak nie każdy może karmić piersią! Ja byłam u 2 doradców laktacyjnych i 2 położnych, mleka było za mało, jednak może być za mało, uwierzcie mi, dziecko zaczęłam dokarmiać w szpitalu, bo bardzo chudło, w momencie gdy ważyło już 2400 (nie mogliśmy wyjść ze szpitala, bo wciąż chudło, a wciąż ssało), próbowało pić, ciągle płakało, nie miało co, walczyłam. Po 4 tygodniach męczarni wybrało butelkę. Przez ten czas płakało pijąc, w końcu piło z butelki, ja odciągałam przez pół roku mleko laktatorem, kilka razy dziennie, nawet w nocy, po godzinie i co… było go tylko na 1/3 potrzeb. Jak miałam nie dokarmiać MM? Miało się zapłakać, paść z wycieczenia i z głodu?!? I gdzie tu wygoda, o której pisze autorka?!? Pewnie też wolałabym po prostu podać pierś i iść spać, a nie karmić butelką, myć butelki, sterylizować, wydawać pieniądze na MM i przez godzinę w nocy i 4 razy w dzień spędzać wieczności z laktatorem, wtedy gdy dziecko akurat spało i mogłabym chwilę coś zrobić czy odpocząć. No i pomimo tych wszystkich starań widzieć, że tego mleka jest tak mało. No i jeszcze czytać tego typu artykuły piszące jak to jestem wygodą, nieodpowiedzialną matką! Nie zawsze jest tak pięknie jak piszesz. To MM jednak nie jest chyba takie złe, bo jeżeli chodzi o wywołanie wyrzutów sumienia, to Ci się udało, bo podawałam dziecku „truciznę”, ale chyba lepiej podać tą „truciznę” niż zagłodzić dziecko. 4 specjalistów sobie nie poradziło z moim problemem, a chodziłam do super warszawskiego szpitala. Czyli nie zawsze się da. No, ale co o tym Ty możesz wiedzieć? Tobie karmieni było dane, uwierz mi, nie miałaś takich problemów jak ja.
witaj „zła” matko, w pełni Cię rozumiem bo miałam identyczne przejścia i problemy, ale oczywiście najłatwiej wszystkie niekarmiące piersią matki wrzucić do jednego worka. Aż się popłakałam czytając ten tekst bo naszły mnie wspomnienia jak marzyłam by mój syn mógł ssać pierś. Aż w gardle mnie ściskało kiedy widziałam zdjęcia karmiących matek… a ja co?? pół roku przy laktatorze jak dzień tak i noc, walka o każdą kroplę mleka. Tak, to było „super wygodne” i psychicznie i fizycznie. Wkurzają mnie takie przemądrzałe baby, które widzą wszystkich tylko przez własny pryzmat, nie biorąc pod uwagę różnych okoliczności i scenariuszy jakie niesie życie.
Droga DOBRA Matko,
smutno mi się zrobiło, (autorowi też mogło), że tak odebrałaś ten wpis. Mogę się tylko domyślać, jak trudne dla Ciebie były wspominane chwile i pewnie dlatego poczułaś się dotknięta tym wpisem.
Jednocześnie wpis ten rzetelnie pisze o mm, nie ocenia Mam, a tylko wskazuje na postrzeganie tematu przez społeczeństwo (bo wiele mam i tatusiów uważa mm za wygodę i cud współczesności, są mamy, dla których karmienie piersią jest „obrzydliwe”), krytykuje personel medyczny i politykę producentów. Autorka sama pisze, że mm jest właśnie po to, kiedy „nie zawsze się da”. Mama karmiąca, czy dokarmiająca mm nie ma się co biczować za to, że podaje dziecku produkt wysoko przetworzony, który niesie ryzyko problemów zdrowotnych. Tak jest, statystyki to potwierdzają, a jednocześnie to nie jest powód do poczucia winy u mamy karmiącej mm. Bo lepiej wykarmić tak, niż w ogóle.
Autorka pisze o swoich doświadczeniach, co może dodać otuchy i wesprzeć mamy długo karmiące piersią, które są notorycznie mobbingowane przez rodzinę, lekarzy, społeczeństwo. To ważne, żebyśmy wszyscy mieli świadomość, że KP jest naturalne, a MM nie. I tyle. Każdy wybiera sam zgodnie ze swoją wiedzą i przekonaniami.
Ja pierwszego syna karmiłam 13 m-cy. Gdybym mogła cofnąć czas, to karmiłabym dłużej. Ale nie żałuję tego, bo wybrałam to, co na tamtą chwilę wydawało mi się najlepsze dla nas obojga. Potem pił mm przez jeszcze rok i tego też bym nie powtórzyła, ale też nie żałuję. Tak samo, nosiłabym więcej w chuście, gdybym mogła cofnąć czas. Jestem dobrą matką, bo staram się wybierać najlepiej dla mojego dziecka! Poczucie winy jest tu zbędne. Kiedy urodził się młodszy, to starszemu zaczęłam podawać porcję mojego mleka dziennie. Znacząco poprawiły się wtedy jego problemy z wypróżnianiem (które, teraz sobie uświadomiłam, pojawiły się 2-3m po odstawieniu od cycula i piciu mm!)! Teraz pija albo roślinne (z kupnych owsiane góruje w naszej kuchni), albo moje. Planuję, jak autorka, karmić drugie dziecię podczas przyszłej 3-ciej ciąży i potem karmić oboje, albo nawet całą trójkę, choćby najstarsze miało dostać tego mleka np. pół filiżanki. To w końcu zawsze porcja przeciwciał, witamin.
Polecam mleka roślinne (owsiane, z komosy ryżowej, z amarantusem, szybko się robi samemu) i odzwierzęce (z jakiś eko źródeł) zamiast mm. To jest znacznie zdrowsze niż wysoko przetworzone puszki. A witaminy można przecież dodać, gdyby ktoś się bał, że jest za mało.
Na koniec, droga Mamo!
Jesteś dobrą matką, bo starasz się wybierać najlepiej dla swojego dziecka!
Mam pytanie…przez ponad rok karmiłam piersią od tamtej pory podaję dziecku mleko modyfikowane. Czy ono w ogóle jest złe??
Witaj Moniko, z informacji które przeczytałam na temat mleka modyfikowanego i które gromadziłam z różnych źródeł nie jest to dobre rozwiązanie. Pozdrawiam, Ewa
To co w takim razie podawać dziecku???- żeby uzupełnić wapń w organizmie?? danonki tez nie są dobre…
Mleko jest dla cielaków a nie dla człowieka i w ogóle nie powinno się go podawać po zakończeniu karmienia.. a z tym wapniem to jakaś bzdura jest..Mleko i gluten to przyczyny wszystkich chorób autoimmunologicznych i innych..ale kampania w mediach robi swoje..pij mleko będziesz kaleką…już predzej zamiast modyfikowanego dałabym samodzielnie zrobione kokosowe…
amarantus, sezam niełuskany, figi suszone, migdały, zielone warzywa (brokuły, jarmuż itp.), orzechy, fasola biała, szczypiorek, otręby pszenne
Najgorszy-Najgłupszy tekst jaki czytałam! To co Twoje dzieci jedzą jak nie karmisz piersią . Biedne matki teraz się tłumacza a naprawdę nie mają z czego. To jak modyfikowane mleko jest zlem totalnym to co powiesz na chipsy, cukierki, cole , itp. ???
jasne, ale najnowsze badania naukowe dotyczace np. smierci lozeczkowek udowodnily, ze to nie ma nic wspolnego ze sposobem karmienia, to jest jakis defekt w mozgu i albo dziecko z tym sie juz rodzi, albo nie. wiadomo, ze mleko matki jest najlepsze i chroni ale mleko modyfikowane nie powoduje chorob, po prostu nie tych wlasciwosci ochronnych. Astma spowodowana jest zanieczyszczonym srodowiskiem, mleko matki daje jakas ochrone, ale szczerze mowiac za kilka lat nawet ono juz nie pomoze. Trzeba wziasc pod uwage chemie w zywnosci, nasze jedzenie to juz prawie trucizna. I Coraz wiecej dzieci karmionych piersia cierpia na skaze bialkowa czy AZS, mimo, ze wlasnie naturalne karmienie ma przed tym chronic. po prostu uwazam, ze mleko matki mimo, ze nadal dla dziecka najlepsze powoli przestaje byc takie cudowne
Robin odnośnie śmierci łóżeczkowej istnieje bardzo wiele różnych badań, np. dla mnie najbardziej przekonujące jest to analizujące występowanie śmierci łóżeczkowej w krajach zachodu oraz w krajach nierozwiniętych chociażby w Indiach. Różnica pomiędzy tymi krajami opiera się na tym, że dzieci w krajach III świata śpią razem z rodzicami zaś na zachodzie osobno, do tego dochodzą niepożądane odczyny poszczepienne itp. Nie spotkałam się jednak z tezą którą wyciągasz, że mleko matki ma jakikolwiek wpływ na śmierć łóżeczkową. Ponadto zgadzam się odnośnie zanieczyszczeń, mój syn karmiony włącznie mlekiem, żywiony nieprzetworzonymi produktami i w miarę własnymi ma AZS, jednak idzie to również z genetyką. Ponieważ AZS występuje w mojej rodzinie, chociaż patrząc na przebieg samego AZS muszę powiedzieć, że jest naprawdę bardz łagodne i objawia się jedynie przesuszoną skórą. Niemniej jednak mleko modyfikowane jak dowodzą te badania prowadzi do wielu chorób i tak długo jak nie zobaczę innych badań, które będą prawdziwie przeprowadzone i nie sponsorowane przez producenta mm, uważać będę że mm to zwykła trucizna dla dziecka. Mleko matki nie jest cudowne, lecz jest optymalne dla dziecka, dla jego rozwoju. Często w komentarzach do tego wpisu istnieją opinie, 'moja znajoma karmiła, a dziecko non stop chore’ tutaj wchodzą w grę różne inne wspomniane również przez Ciebie czynniki. Mleko z piersi nie gwarantuje, że dziecko będzie zdrowe, co jednak gwarantuje, to na pewno to że będzie mu lepiej na mleku mamy niż na mm. Ostatnio miałam ciekawą rozmowę, z pewną Panią, ona właśnie żaliła się, że karmi piersią, a dziecko już 2 razy w szpitalu było. Ja jej na to, może dzięki temu, że karmisz właśnie piersią wylądowało w tym szpitalu tylko dwa razy. Pozdrawiam, Ewa
nie porownujmy mm z 1966 do mm pre z 2014!jesten ciekawa jaki procent tych chorob wystapil w latach 60, 70, 80 a jaki teraz, w roku 2014.
Robin badania przeprowadzone przez naukowców rozciągają się w czasie i obejmują wiele badań na przestrzeni czasu. Pozdrawiam Ewa
Dokładnie! Łatwo się ocenie matki karmiące mm, jak się ma jedno dziecko i pomoc. Ja przy bliźniakach miałam wsparcie tylko męża, a jak zostawałam sama to nie byłam w stanie nakarmić piersią dwójki jednocześnie, dlatego karmiłam je piersią tylko do 3 miesiąca. Czy przez to jestem złą matka? Nie można oceniać tak kobiet i spisywać na straty te, które karmią mieszanką, bo na pewno każda matka chce dla swoich dzieci jak najlepiej. Przez takie podejście do tematu Zielony zagonek i jego autor stracił wiele na wartości, myślę, że nie tylko w moich oczach
Tutaj nie chodzi o ocenę matek karmiącym mm, a o to że mm jest szkodliwe dla dziecka i tyle. Ja mam dwójkę dzieci i to rok po roku. Musiałam też radzić sobie z samotnym dbaniem o nie, kiedy mąż wyjeżdżał. Ja się cieszę, że wpis powstał, ponieważ mamy powinny wiedzieć, że karmienie piersią nie jest proste, że trzeba się do niego przygotować, że tak naprawdę mało która kobieta nie jest w stanie wykarmić swojego dziecka, ale równocześnie że kp jest najlepsze dla dziecka. Zaś mm jest szkodliwe i powinno być stosowane wyłącznie kiedy karmienie piersią naprawdę jest nieosiągalne. Pozdrawiam serdecznie autorka Zielonego Zagonka 🙂 Ewa
Nie można wszystkich oceniać jednakowo. Niektóre kobiety poprostu nie mogą karmić piersią i co jest to złe! BZDURA!
Ja także jestem mamą bliźniaków, karmiłam piersią 2 miesiące, jednak nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Mąż poszedł do pracy a ja zostałam sama w domu, byłam całymi dniami i nocami kłębkiem nerwów, stresowałam się podczas karmienia. Poza tym chłopcy nie najadali się moim mlekiem i cały czas płakali. W końcu wprowadziłam całkowicie mleko modyfikowane i jesteśmy szczęśliwą rodziną.
Nie wierze w te artykuły o chorobach dzieci karmionych mlekiem modyfikowanym. Są gorsze rzeczy które zjadamy niż mleko.
Jeśli autorka wiele straciła w czyiś oczach, to stracić mogą tylko te oczy. Rozumiem, że nie łatwo czyta się poglądy, z którymi się nie zgadzamy. Ale autorka pisze o swoich poszukiwaniach, poglądach i nikt nie zmusza ludzi do czytania. Wolność słowa mamy przecież 🙂
A mm to tak samo trucizna, jak konserwanty, chipsy i inne fast foody. Jak pszenica, słodycze, nabiał.
No i… tu nikt nie oceniał kobiet..
Czuje się również bardzo pokrzywdzona jako matka, która karmi swoje dziecko mm. Jednak to nie mój wybór. Poród naturalny syn urodził się z waga 3800g, miał bardzo dużą głowę i przez nią pękła mi szyjka macicy straciłam bardzo dużo krwi. Chciałam wstać do toalety czułam się dobrze, ale chwile po tym jak wstałam obudziłam się na ziemi, dokoła mnie były pielęgniarki pytały czy jestem już z nimi? Czy dobrze się czuje? powiedziałam, że tak położyli mnie na łóżku, było m i bardzo słabo, spalam dużo spalam syna dokarmialy mm, bo nie miałam sił go trzymać na rekach chciałam bardzo karmić piersią i robiłam to przez 2 tyg. W szpitalu pielęgniarki nie robiły żadnych problemow kiedy po nie dzwoniłam za każdym razem kiedy chciałam przystawic syna do piersi, pomagały mi nie mogę powiedzieć, tym bardziej ze kolejnym moim problemem były za małe sutki, było ciężko ale cieszyłam się ze daje rade:)czułam się wyjątkowo kiedy syn pil moje mleczko, byłam szczęśliwa. Po powrocie do domu dalej karmiłam piersią, płakałam za każdym razem kiedy dostawialam syna, gryzl mi do krwi moje sutki. Byłam blada wszyscy mówili ze coś chyba nie tak… kiedy poszłam do lekarza zrobić badania krwi okazało się ze mam bardzo poważna anemie. Pokarm zaczął zanikac z 4 piersi odciagnelam tyle co syn powinien wypić na raz. Pani dr powiedziała, ze nie da się karmić piersią i równocześnie leczyć anemii. Zaczęłam podawać synowi mleko mm i jest na tym mleczku do dnia dzisiejszego ma 9 miesięcy i jeszcze ani razu (odpukać) nie był chory. Jest zdrowy i bardzo silny zaczyna powoli stawiać swoje pierwsze kroki. Nie uważam ze wyrządziłam mu krzywdę podając mu mm. To nasz wybór, a każda mama chce jak najlepiej dla swojego dziecka. Pozdrawiam wszystkie mamy zarówno te karmiące mm i te naturalnie 🙂
Agnieszka, kurcze, ja miałam poważną anemię i karmiłam piersią. Co za lekarz gada takei rzeczy?!
Ja choruje na przewlekła chorobę ogólnorozwojowa, przyjmuje leki i karmie juz 20 m-cy. Organizm kobiety jest stworzony do karmienia.
Ja także miałam anemię i karmiłam piersią. Moje dziecko miało 4300 g gdy się urodziło i również pękła mi szyjka macicy. A pogryzione brodawki to chyba norma w wspólnej nauce karmienia i ssania. Na marginesie – karmiłam 15 miesięcy. Wybacz autorko komentarza – to kiepska wymówka. Najważniejszy jest upór, determinacja i pragnienie (oraz świadomość) dania dziecku tego, co dla niego najlepsze.
Ja już sama nie jestem pewna co do kp. Myślałam, że robie coś super dla mojej córki, że uchronię ją przed chorobami. Ma 7 miesięcy a już 2 razy leżała w szpitalu z zapaleniem płuc 🙁 kolki miała do 4 miesiąca 🙁 Jak czytam o przeciwciałach w moim mleku które chronią moją córkę to mnie wściekłość ogarnia bo albo to brednie albo moje mleko jest jakieś inne 🙁
Witaj Mamabiziu, hm,.. ja zawsze powtarzam, że człowiek to organizm, system, jedna rzecz nie sprawi cudu. Bardzo istotne jest to co ty jesz i skąd to pochodzi, czy dziecko było szczepione, czy używasz komercyjnych kosmetykó. Tak się wydaje, że to nieistotne ale razem w połączeniu ma ogromny wpływ na nas. Robisz wspaniałą, rzecz karmiąc piersią. Kto wie może dzięki Twojemu mleku dziecko wylądowało w szpitalu tylko 2 razy, a mogło być o wiele gorzej. Dlatego naprawdę nie bądź taka krytyczna względem siebie i swojego pokarmu, często czynniki zewnętrzna mają tak duży wpływ na nas, że pomimo twoich najlepszych chęci nie jesteś w stanie ich kontrolować. Pozdrawiam Cię serdecznie i Twoje mleko jest najlepszym pokarmem dla Twojej córeczki.
P.S. kolki do 4 miesiąca to całkowicie normalna sprawa, układ trawienny dzieck nie jest jeszcze rozwinięty i dlatego one występują. Mi pomagało częste noszeni dzieciaków w chuście i odstawienie wszelkich kropelek na kolki 😀
Mój synek tez karmiony piersią ( z resztą do tej pory, ma 9 miesiecy-z butelki nie chce pić…)2 razy byliśmy w szpitalu z zapaleniem płuc, kolek nie miał akurat, to samo miałam jak czytałam o przeciwciałach w moim mleku, które miały chronić a tu proszę-dodam,że mały na piersi przybierał dużo ponad normę-pokarm miałam tresciwy, mały się najadał więc nie dokarmiałam mm, a jednak 2 infekcje w pierwszym półroczu nas złapały..myslelismy ze to s=astma, alergia, ale narazie maly nie choruje uff oby jak najdluzej
Karolino, karmienie piersią to nie wszystko, ale jest najlepsze dla Twojego dziecka. Bardzo dużo do powiedzenia ma Twoja dieta, czy dziecko było szczepione, oraz wiele innych czynników jak chociażby ilość kosmetyków używanych na dziecko i w jego środowisku. Do zdrowia trzeba podchodzić całościowo, karmienie piersią nigdy nie szkodzi i zawsze pomaga, może dlatego że Twoje dziecko jest karmione piersią nie wylądowało w szpitalu 5 razy? Alergia i inne infekcje to temat rzeka, tak jak wspomniałam warto zadać sobie pytanie co może być przyczyną takiego stanu rzeczy, a na pewno nie obwiniać karmienia piersią. Pozdrawiam bardzo serdecznie, Ewa
Jakie to chore co tu wypisujesz. …
W moim przypadku karmienie piersią szkodziło dziecku. Synek urodził się z nietolerancją laktozy. Kiedy zaczynał ssać po chwili już płakał, zaczął tracić na wadze, był niespokojny, miał zielone, luźne kupki. Wytrzymaliśmy 2 miesiące (podając krople aby rozłożyć laktozę w moim mleku, potem karmienie mieszane) i musiałam przestać karmić, bo i ja się męczyłam i on.
I dopóki nie poszedł do przedszkola nie chorował. Niestety nie zawsze jest wybór. Tak samo jak nie zawsze można urodzić naturalnie.
A gdzie jest wsparcie dla kobiet, które z jakiegoś powodu chcą karmić m.m?? Śmieszy mnie mówienie o wsparciu dla kobiet karmiących piersią///Przecież dla nich wsparcie i zrozumienie jest z każdej strony. KArmisz piersią- jesteś dobrą matką.
O kobietach podających m.m dziecku mówi się, ze są wyrodne i egoistyczne. Nie zawsze jednak robią to z powodu własnej wygody. Są różne sytuacje… I gdzie jest wsparcie dla nich???Takie matki są piętnowane!!!
Witaj Elu, artykuł mówi o tym, że mm nie jest takie dobre dla dziecka oraz o tym, że bardzo dużej ilości kobiet wydaje się, że karmienie piersią jest proste bo naturalne, opisuje również brak wsparcia oraz wmawianie kobietom że te nie mają odpowiedniej ilości pokarmu już na starcie. Bardzo dużo kobiet skupia się na kupowaniu wyprawki jeszcze będąc w ciązy, a nie szukaniu kogoś kto pomoże, kiedy nie będziemy w stanie karmić piersią, bo coś będzie szło nie tak. Każdy robi to co uważa za słuszne, dla mnie mm jest złe, moim celem jest wspierać kobiety karmiące piersią bo takie mleko jest dla dziecka najlepsze i nie przez pierwsze 6 miesięcy a conajmniej rok lub dłużej, wiem jak jest ciężko być mamą któa nie ma wsparcia z nikąd, bo sama tam byłam. Uważam, że mm powinno być jedynie ostatecznością a nie kwestią wyboru, ale to jest każdego decyzja. Ja nie piętnuje kobiet którym wmawiało się, że nie mają pokarmu, którym na siłę podkłądao dziecko do karmienia bez jakiejkolwiek empatii, którym mówiono, że każda to potrafi, aż w końcu każdy proponował mm. Bardzo szkoda mi tych wszystkich kobiet, bo wiem jak jest im ciężko, zwłaszcza, że bardzo dużo kobiet starało się bez rezultatu, gdyż nigdzie nie było pomocy. To powinno być zmienione zarówno w naszej służbie zdrowia jak i społeczeństwie. Pozdrawiam serdecznie, Ewa
Powiem, że poczułam się troszeczkę pokrzywdzona takim przedstawieniem tematu. Ja przez całą ciążę słyszałam, że na pewno karmić piersią móc nie będę dlatego, że mam wzw b.Mój poród odbył się poprzez cesarskie cięcie, tu znów jestem pokrzywdzona, bo ktoś powie, ze to nie poród i pewnie to moje widzimisie było. Tak się składa, że po oxy nie miałam żadnego skurczu, brzuszek wysoko pod piersiami, rozwarcie pół centymetra i zielone wody 3 dni po terminie, więc nie z mojego wyboru lekarz nakazał cesarkę, stwierdzając przy okazji dystocję szyjki macicy. Po tym porodzie nie dostałam dziecka, wzięły je pielęgniarki i karmiły mlekiem modyfikowanym i glukozą. Cierpiałam potrójnie, bo gdy inne matki po porodzie naturalnym nosiły na rękach swoje dzieci, przykładając je do piersi i karmiąc swoim mleczkiem- co obserwowałam z bólem serca- ja ledwo mogłam dojść do toalety(tutaj był ten fizyczny ból, który już inne mamy miały za sobą)i zadawałam sobie pytanie co ze mnie za matka, ze nie mogę nakarmić swojego dziecka swoim mlekiem, że nie mogę go tulić jak inne mamy swoje dzieci i że nie urodziłam dziecka tylko mi je wyjęto.W 3 dobie przychodzi PAni dr i oświadcza mi, ze jednak przy tym schorzeniu można karmić dziecko piersią… szlag człowieka może trafić. Pyta się :czy Pani chce w ten sposób karmić dziecko? ja na to: oczywiscie. Pielęgniarki w tym momencie przestały dawać mojej córeczce mleko modyfikowane. Żadna pielęgniarka nie przyszła mi pomóc a ja byłam kompletnie nie przygotowana. sutki małe, przy nawale zrównały się z piersią. Moja córa nie mogła chwycić usteczkami, nawet z nakładkami aventa było ciężko. Zresztą siara jest gęsta i nie leci tak jak mleko z butelki.Mama i teściowa 300 km dalej- nikt mi nie pomógł, byłam sama z mężem bardziej zielonym niż ja. Nieudany start zakończył się niepowodzeniem. Za każdym razem kiedy już w domu byłyśmy córcia się strasznie frustrowała, bo po 1,5 godzinnym siedzeniu przy piersi ja cała obolała, a ona zmęczona płakała bo mało co wypiła mleczka. Zaczęłam odciągać laktatorem. Była to już jakaś metoda, niestety to moje mleko było mizerne…pierwsze 100 ml lekko zabielona woda, często z krwią, a później troszkę takiego gęstego mleczka tak z 5 ml. Ale odciągałam dawałam jej tyle ile się dało. Więc proszę mi uwierzyć, że niektóre mamy nie mają właściwie wyboru co do metody karmienia czy porodu i niestety mogą się czuć źle czytając takie artykuły. Oczywiście przy drugim dziecku od razu im zaznaczę, że nawet mimo cesarki nie ma możliwości aby moje dziecko dostało mm czy glukozę. Trudno! niech latają do mnie za każdym razem jak zapłacze.No chyba, ze sie uda naturalnie, to nie będzie już żadnego problemu.Chciałam jeszcze dodać, ze z tą odpornością to chyba nie do końca ma wpływ mleko. Pewnie też, ale w małym stopniu. Moja Julcia przez pierwsze półtora roku życia miał 2 dni katarku- infekcje zaczęły się w żłobku- podczas gdy dzieci koleżanek rodzone naturalnie i karmione piersią, w większości do roku miały podawany już antybiotyk i co chwilę są przeziębione(swoją drogą to też kwestia przegrzewania)
jeszcze dodam, ze to moje mizerne mleko skończyło sie po 4 msc, ale przez ten czas musiałam czasami dokarmić mm , bo po prostu było go za mało.
Ja na przykład czuje się gorszą mamą – nie mogłam karmić piersią. Po urodzeniu wbrew mojej woli córka dostała MM. Cały czas w szpitalu walczyłam by ssała pierś, w końcu mała nie przybierała na wadze, płakała … Dostała MM. W domu znów batalia, okazało się, że mleko jest, dobrze przystawiam, walka, walka i nic. Mała się zawzięła i nie chciała piersi. 3 miesiące odciągałam jej pokarm – tyle wytrzymałam. Jadła w nocy po kilka razy więc albo ją karmiłam, albo przewijałam, albo akurat odciągałam pokarm. Nie miałam pomocy, nie miałam kiedy jeść, myc się, w końcu pokarm też skądś musi się wziąć. I mleko się skończyło. To nie jest tak, że mamy są głupie i karmią MM mając cyca pod ręką. Jesteśmy świadome, że nasze mleko jest zdrowsze. Czasem po prostu są sytuacje gdy podawanie piersi jest fizycznie nie możliwe. I w szpitalu zapowiadajcie, że nie życzycie sobie by dziecko dostało butelkę. Byłam pierworódką więc nie wiedziałam o tych praktykach.
Witaj Lidko, bardzo mi przykro, że tak rozwiązała się sprawa z Twoim karmieniem piersią, ja nie uważam, że mamy karmiące mm są gorsze, mówię jedynie, że obecnie brakuje wsparcia dla kobiet które chcą karmić piersią. Zdaję sobię sprawę z tego, że wiele mam karmi mm ponieważ nie miały nikogo kto mógłby im pomóc, atykuł ma na celu pokazanie że karmienie piersią nie jest proste, ba jest ciężkie, zwłaszcza jeśli jesteś mamą po raz pierwszy. Dodatkowo ma na celu pokazać, że mm naprawdę powinno być ostatecznością, gdyż nie jest tak idealne, jak to mówią reklamy. Jeszcze raz bardzo mi przykro i nie czuj się gorszą mamą! JESTEŚ WSPANIAŁĄ MAMĄ, O CZYM NAWET MÓWI TWÓJ KOMENTARZ! Pozdrawiam, Ewa
Sory, ale głupoty pleciesz. Jest wiele grup wsparcia dla matek karmiących piersią. Na facebooku chociażby, czy na forach internetowych. Wystarczy poszukać. A pokaż mi grupy wsparcia dla kobiet, które karmią mm? Nie ma, a to właśnie one czują się gorzej.
Są poradnie laktacyjne, jest tak wiele możliwość uzyskania pomocy… Sama korzystałam z pomocy położnej laktacyjnej w szpitalu i dzięki temu w ogóle karmiłam piersią. Zresztą, karmię do dzisiaj (Młody skończył rok)… Uważam po prostu, że ta nagonka na kobiety karmiące mm jest straszny…
co innego grupy wsparcie a co innego wizyty u specjalistów, dla których metodą na wszelkie problemy jest podanie butelki z mlekiem modyf. Byłam u kilku lekarzy, zarówno w mojej miejscowości leżącej daleko od dużych miast, jak i w mieście wojewódzkim, więc wiem co mówię
Do karmienia piersią trzeba mieć naprawdę silną motywację, przekonanie i ważne jest wsparcie chociażby jednej osoby (mamy, męża, siostry) kiedy cały świat zaczyna stać przeciw Tobie. To dziwne jak wokół tego tematu narosło wiele mitów i jak wiele jest niewiedzy. Moja mama nie karmiła mnie wcale bo nie miała pokarmu (!!!) – a przecież po porodzie trzeba 'nakręcić laktację’; moja babcia synów karmiła 3 m-ce (bo zaniknął pokarm!) – czyli miała kryzys laktacyjny związany ze zwiększonym zapotrzebowaniem dziecka na pokarm; mama mojego męża karmiła 4 m-ce bo miała za słaby pokarm – czyli dziecko miało zapewne fizjologiczną anemię; itd, itd. Trzeba walczyć z tym że przez pierwsze 6 m-cy dziecka nie trzeba poić, dokarmiać. Moja obecnie 14-miesięczna córeczka (ciągle karmiona) słabo przybierała na wadze mając 3 miesiące, lekarka doradzała dokarmiać sztucznym mlekiem, ale ja się uparłam. Po kontakcie z doradcą laktacyjnym dowiedziałam się że wystarczy wprowadzić nocne karmienia (Mała za długo w nocy spała) i wystarczyło! Były też inne problemy, ale to naprawdę przejściowe i da się z tego wyjść pozostając przy karmieniu. No i dziecko da się wychować bez butelki, ja sobie tak założyłam i to realizuję.
Serdecznie dla przyszłych mam polecam książkę Grażyny Rybak „Chcę karmić piersią”, a dla wszystkich mieć zawsze w pogotowiu namiar na konsultanta laktacyjnego, np stąd: http://mlekomamy.pl/index.php?page=poradnie-laktacyjne.
Życzę powodzenia, ufajcie swojemu instynktowi macierzyńskiemu i wspierajcie się profesjonalną wiedzą.
Ania
jaki szajs! wiekszych bzdur kobieto nie moglas nawypisywac? wez sie zajmij czyms pozytecznym a nie poruszasz temat ktory dla wielu jest bardzo delikatny w sposob… ze tak powiem posiadasz wrażliwość tępej siekiery.
W końcu doczekałam się poezji i dziękuję Ci za to.
U nas początki były trudne, ale nie poddałam się. Urodziłam syna przez cesarskie cięcie, w szpitalu go dokarmiano, bo płakał a ja nie umiałam przyłożyć dziecka do piersi. Żadna położna mi nie pomogła, choć prosiłam o pomoc. W domu przykładałam synka do piersi, choć wyłam z bólu. Poprosiłam o pomoc Panią z poradni laktacyjnej. Za wizytę zapłaciłam 100zł, ale nie żałowałam tych pieniędzy. Cierpliwość i dobra technika spowodowały, że karmienie stało się przyjemnością. Potem syn dostał kolki. Kolejny cios, bo namawiano mnie na odstawienie synka od piersi. Karmiłam dalej. Jak syn skończył 3 m-ce okazało się, że ma alergię pokarmową. Kolejny cios i redukcja mojej diety. I tak do 1 roku życia karmiłam dziecko piersią, choć byłam na diecie redukcyjnej. Syn wyrósł z alergii, nie chorował na zapalenie oskrzeli, płuc, ucha. Druga ciąża zakończona też cesarką. Zaraz po przewiezieniu do sali pooperacyjnej zaczęłam karmić. Moja córeczka ma 3 miesiące i nadal karmię ją piersią. I mam zamiar karmić do 1 roku. Nie miałam łatwo, wręcz przeciwnie. Moje koleżanki nie karmiły piersią i tłumaczą się z uśmiechem na twarzy, że miały mało pokarmu. Moje dzieci owszem przechodziły lekkie infekcje gardłowo-kataralne, nawet będąc karmione piersią. Natomiast dzieci moich koleżanek przechodzą ciężkie infekcje dróg oddechowych, biegunki, przepukliny. Śmiały się ze mnie i namawiały, żeby odstawić karmienie piersią. Smutne to i prawdziwe.
A niektóre złośliwe komentarze świadczą tylko o patologii umysłowej autorek. Trzymam kciuki za wytrwałe mamy, bo karmienie piersią nie jest łatwe, ale ciąża i poród też nie – wymagają wewnętrznej siły. Teraz jestem dumna z siebie, że karmiłam i karmię piersią 🙂
Witam….bardzo mi przykro, że czytam takie rzeczy…. sama jestm mamą 2 – karmionych przez pewne okresy piersia nastepnie mlekiem modyfikowanym, ale tu nie o mnie… zastanawiam się czy takie „fanatyczne” podejscie niczemu nie słuzy. – mleko matki jest najlpeszym tym co dziecko moze jeść- to fakt i nkt temu nie przeczy…ale na litość boską jak można pisać że mm to samo zło??? czy niektore „cyckowe fanatyczki” potrafią wyjść swoim zalaktacjowanym rozumkiem troche poza schemat? czy mogły by pomyśleć że istnieje duża grupa kobiet która mimo najszczerszych chęci piersią karmić nie moze? nie dla wlasnego widzimisie- a z powaznych medycznych uwarunkowań! są chore przewlekle i biorą leki ktore przneikają do pokarmu??? są po masketomii piersi??? są w trakcie chemii i naświetlania??? albo ich dzieci są np. skrajnymi wcześniakami? co takie matki mają zrobić?? zagłodzic dzieci na śmierć bo – wymysł który był przeznaczony na sieroty w sierocincu to bomba zegraowa??? zachwalajmy kamrienie piersią zachwalajc jego dobroczynny wpływ- to nie wymaga by wypisywac farmazony nt. mleka modyfikowanego- podajc rzekome fakty nt. badan nad nim- bo dla rownowagi jestem wstanie znaleźć dokladnie tyle samo faktów świadczących o tym że mleko modyfikowane jest zdrowe i bezpieczne dla dzieci.
pamiętajmy ze macierzyństwo to coś więcej niż karmienie cyckiem.
gratuluje maluszka
Wpis jest totalna porażką. Jak kobieta 3 dzieci może pisać takie rzeczy?
Jako położna dziwie się że karmisz dziecko piersią, będąc w ciąży. Przedwczesne skurcze to jeden ze skutków właśnie karmienia piersią podczas ciąży.
Co do karmienia piersią, Jestem również mamą 2 dzieci. Córkę karmiłam piersią pół roku natomiast syna tylko miesiąc. Nie czuję się gorsza, nie czuję żę bym mniej kochała syna tylko dlatego że nie dałam rady go wykarmić. Są sytuacje w których kobieta nie ma wyjścia i musi karmić mm. To nie trucizna a dzieci nim karmione nie są sierotami!!! Mój syn miał miesiąc jak trafił do szpitala. Przez okres pobytu w szpitalu, mój organizm przestał produkować mleko. . . na dobre. Walczyłam, płakałam, walczyłam i nic, nie udało się mimo że jestem położna!!! mam doświadczenie, pracuję z kobietami karmiącymi, matkami.. W takim razie powiedz mi co miałam zrobić? Zagłodzić syna bo mm to trucizna?!
Jeśli syn trafił do szpitala, to na pewno warto było utrzymać naturalne karmienie, aby wzmocnić jego odporność. Jeśli nie mógł ssać piersi, trzeba było odciągać i dawać mu w butelce. Ja bym tak zrobiła. Mimo tego, że lekarze w szpitalu pewnie stukali by się w głowę, że po co sobie tyle trudu zadaję, skoro jest mm. Lekarze to ignoranci. A ja właśnie zadawałabym sobie trud, bo wiedziałabym, że to dla mojego dziecka jest najlepsze. Jeśli próbowałaś odciągać, a mleko i tak zniknęło, to może po prostu byłaś za bardzo zestresowana, nie miałaś odpowiedniego wsparcia? O tym też pisze autorka artykułu, że kobiety wsparcia nie mają.
A karmienie piersią w ciąży nie jest zagrożeniem, jeśli ciąża przebiega prawidłowo. Ja zamierzam niedługo znów zajść w ciążę i planuję utrzymać karmienie pierwszego dziecka.
Pozdrawiam
ciekawa
Pierdzielisz glupoty. Karmie piersia ale ten fanatyzm jest smieszny. Dziecko w szpitalu wspomina o walce a Ty dalej gadka ze to co ze stres i walka powinna odciagac… Smiech mnie ogarnia. Jesli kobieta mimo walki nie ma mleka to ma sie zajechac bo jakies fanatyczki widza tylko cyca? Dziecko w szpitalu a ona ma z laktatorem popierdzielac nawet jak juz na gebe pada…. Zreszta nie ucz ojca dzieci robic. Kobieta jest polozna i to widac z glowa wiec smieszne jest pouczanie takiejosoby przez pryzmat mamuski patrzacej na swoje madrosci i doswiadczenia. Rozne sa sytuacje i nie widze powodu dla ktorego kobieta ma sie zajechac bo musi piersia nawet kosztem zdrowia bo jakas nawiedzona ma jakies ale ze karmi tylko kwartal lub dwa i wg niej jest zla
Nie rozumiem jak można traktować naukowe fakty dotyczące karmienia naturalnego kontra sztucznego, jako opinie autorki artykułu… To są fakty, wioski z badań. Z tym nie można dyskutować. A to, że istnieją zdrowe dzieci karmione mm? To tez pokazują te badania, bo podatność na choroby u dzieci karmionych sztucznie nigdy nie jest 100%, tylko po prostu wyższa, niż u dzieci karmionych naturalnie. Nie rozumiem też dlaczego oburzają się mamy, które naprawdę nie mogły karmić swoich dzieci piersią. Właśnie dla nich wymyślono mm! A te które mogły karmić, ale nie chciały i wybrały mm? Cóż, ich sprawa… Ale fakty są jakie są i mamy te muszą liczyć się z tym, że ich dzieci będą bardziej narażone na choroby. Mnie ten artykuł utwierdził w tym, że dobrze robię, karmiąc swoje dziecko piersią już 12 miesiąc. I będę te robić dalej. I nie podam mm. To jest mój wybór. Też nie ominęły mnie problemy, ale czułam, że karmienie piersią to najważniejsza rzecz, którą mogę zrobić dla swojego dziecka. Zachęcam wszystkie do walki o karmienie 🙂 I współczuję bardzo tym mamom, które swoich dzieci karmić nie mogły. Nie wiem co zrobiłabym na Waszym miejscu, może podałabym mm, może szukałabym innych rozwiązań… Nie wiem. Na pewno jeśli zrobiłyście wszystko co można, to nie warto sobie tego wyrzucać, bo stres szkodzi i matce i dziecku. Pozdrawiam, ciekawa
Nie rozumiem tych napastliwych komentarzy kobiet, które karmiły mlekiem modyfikowanym, w szczegolności jeśli miały mozliwośc karmienia piersią.
Wystarczy odwolać się do faktów i wyciągnąc wnioski.
Czym jest mleko modyfikowane? Jest to zdewitalizowany (pozbawiony życia) produkt, w którym mleko innego ssaka, krowy, nie nadające się do spozycia przez niemowlę ludzkie (niemowlęta karmione w przeszłości świeżym krowim mlekiem zazwyczaj umierały) zostaje poddane działaniu wysokiej temperatury, która zabija wszystkie zywe składniki mleka, następnie pozbawione części składników, odwodnione do konsystencji proszku a nastepnie uzupełnione sztucznymi witaminami i minerałami, w większości słaboprzyswajalnymi.
Czym jest mleko matki? Mleko matki jest żywym pokarmem, praktycznie tkanką matki, biologicznie zywą, pełną żywych enzymów, bakterii, ciał odpornościowych, energią matki, dodatkowo poprzez kontakt z cialem matki za pomocą ust dziecka wytwarza się niezwykła więź, niemozliwa przy karmieniu smoczkiem.
Gdyby natura przewidziała inny sposób karmienia ludzkich niemowląt, z pewnością kobiety nie wytwarzałyby mleka. Skoro tak przewidziala natura, to znaczy , ze taki sposób karmienia jest najlepszy.
W większości przypadków, jak pisze autorka, brak pokarmu wynika z braku wsparcia matki, kluczowe znaczenie ma tu nauczenie niemowlecia prawidłowego przysysania się do sutka. jest to mozliwe, zapewniam, mam trójke dzieci i jedno tuz po narodzeniu nie potrafiło prawidłowo ssać, nauczyłam je w dwie doby, cierpliwie wywijając wargi palcem.
Podobnie matki po cesarkach, jest możliwe normalne karmienie, jednak potrzeba trochę wiedzy i samozaparcia. Należy wiedzieć, że tak zwane dopojenie praktycznie kończy się tym, że dziecko nie będzie chciało ssac piersi.
Jest tez grupa matek, która z wygody nie chce karmic dzieci piersią i naprawdę, uważam to za krańcowy egoizm.
Lepszym wyjsciem byłoby dogadać się z mamką.
Nie zgadzam się że karmienie MM jest wygodniejsze. Dzieco budzi się w nocy – wyciągasz cyca i po kłopocie. Bez gotowania wody, studzenia i cudowania. I słuchania przy tym głodnego dziecka czekającego na jedzenie, które potem trzeba na nowo usypiać. Nikt z głową nie uważa że MM jest wygodniejsze.
Uśmiałam się jak norka. A potem pomyślałam, że padłaś biedna kobieto ofiarą terroru laktacyjnego. Czyli okłamano Cię. Nie ma żadnych wiarygodnych badań o bombie z opóźnionym zapłonem. Przeciwnie, najnowsze badania mówią, że prawie nie ma różnic między rozwojem dzieci karmionych piersią a sztucznie. Gdybyś nie wierzyła, podaję link do artykułu po polsku:
http://butelkowy.blox.pl/2009/11/Garsc-dygresji-czyli-male-podsumowanie.html
Za to są wyniki badań potwierdzające, że dzieci kiarmione piersią są bardziej kapryśne i częściej płaczą.
http://www.bbc.co.uk/news/health-16492490
To co robisz, to jest kampania strachu i służy ona zniechęcaniu kobiet do karmienia piersią. Co też wyszło w badaniach. To znaczy, że takie wpisy jak powyższy, w niczym nie zachęcają do kp. W krajach skandynawskich o wysokich współczynnikach kp nikt nie mówi, że mm jest złe ani trujące. Więcej, jeśli kobieta chce mieć cesarkę na życzenie, dostaje ją za darmo. A jeśli chce karmić butelką, też nikt nie ma do niej pretensji, ani nie nawraca jej na jedyną słuszną drogę.
http://butelkowy.blox.pl/html/1310721,262146,14,15.html?9,2010
Oj miło mi że Ciebie rozbawiłam, chociaż wydaje mi się że wcale do śmiechu Ci nie jest,… Proszę przeczytaj bibliografię do artykułu są tam badania analizujące wszelakie konsekwencje podawania mm na przestrzeni kilkunastu lat, ludzi poważnch i znających temat. Są one bardziej wiarygodne niż informacje z bloga butelkowego 🙂 Tu nie chodzi o rozwój dzieci, nie piszę na ten temat, piszę że dzieci są na mm są narażone na szereg chorób w późniejszych latach swojego życia. Proszę również abyś przeczytała tekst bbc ze zrozumieniem, bo właśnie on mówi o problemach związanych z MM. Dzieci na mm są zadowolone, ponieważ są przejedzone, ich żołądek się rozciąga przez co mają tendencję do przybierania na wadze i to o czym piszę w artykule do otyłości. Płacz jest naturalnym sygnałem jaki dziecko wysyła kiedy jest głodne, przecież nie powie mamie daj jeść, z drugiej strony ja nie zauważyłam aby moje dzieci kiedykolwiek płakały. Dodatkowo mleko matki jest szybciej trawione i przywajalne dlatego karmi się dzieci częściej. Czy to jest złe, że organizm całkowicie przyswaja pokarm? Bardzo ciekawe podsumowanie artykułu „Mothers and babies may experience starting to breastfeed as demanding or stressful in this society where bottle-feeding is seen as the norm and breastfeeding is unfamiliar to many new parents”. Życzę wesołego dnia. Ewa
P.S. coś mi się wydaje że Pani Monika pracuje dla jednej z firm sprzedających mm 🙂
Ha ha zgadzam sie 🙂
A tak na marginesie, rowniez karmie piersia 17ms synka bedac w 23tyg ciazy, nie ma przeciwskazan jesli nie bylo wczesniej poronien, 3eba obserwowac cialo. To jest dopiero wyzwanie! Musze przyznac. Wiele pan w usa karmi piersia bedac w ciazy. Polecam fp breastfeeding/mama talk 🙂
O rzesz to znaczy ze ja bedaca od urodzenia karmiona tylko mm powinnam juz byc na lozu smierci a przynajmniej bardzo chorowac na cukrzyce nowotwory itd. Mam 30 lat i jestem okazem zdrowia przeziebiona bylam ostatni raz 5 lat temu. Tak wiem jestem wyjatkiem. Szkoda tylko ze taich wyjatkow jest mnostwo. Ktos chyba pania bardzo skrzywdzil w dziecinstwie ze takie glupoty pani wypisuje.
Ja na mm od 3ms zycia: nadwaga, zapalenia ucha do 18rz itd. Moja sios dluzej karmiona piersia, chyba do 5ms zdrowy okaz 🙂 o tej karmionej do 2 lat juz nie wspomne 🙂 jak ze wszystkum! Jestesmy inni! Rozni! A poza tym… lepiej pogadac jeszcze za kilka lat 🙂
Na mm sa pieniadze na kp nie. Proste. Tez bym sypnela tu czy tam, by sprzedac produkt. Dziwne, ze wiele panstw z mm ma kase, a mimo to propaguja kp!! Widocznie sa ku temu powody. Albo, iz w kolejnym kraku kobiety. Kp sa wspierane finansowo. Proste!:)
z byka spadłaś? nie ma różnicy po między naturalnym sposobem żywienia nowordoka a tankowani go sztucznym gównem? gratuluje inteligencij na prawdę…… pozdrawiam autorkę cudownego tekstu. i CZEKA AŻ KOBIETY SIE OGARNĄ I UŚWIADOMIĄ SOBIE ZE JEST TYLKO JEDEN WYBÓR……….. KARMIENIE PIERSIA
„są bardziej kapryśne i częściej płaczą..”
Z racji mojego zainteresowania rodzicielstwem bliskości i porozumieniem bez przemocy, odebrałabym „kapryśność” i „płaczliwość” dziecka za świadectwo bardzo bliskiej i szczerej relacji z rodzicem (której występowania nie odmawiam dzieciom na mm). Bo płacz i „grymaszenie” czy „bycie niegrzecznym” jest formą zakomunikowania o potrzebach!
Poza tym, taka moja myśl, jak ktoś jest przejedzony, to mu się nic nie chce, jest bardziej ospały, mniej skory do silnego przeżywania. Więc może dlatego dzieci karmione piersią wypadają statystycznie bardziej „rozgrymaszone”?
Chciałam bardzo podziękować z ten wpis. Uważam, że jest on potrzebny i bardzo warto wartościowy. Dziękuję za przytoczone badania i fakty naukowe. Moim zdaniem, wśród społeczeństwa panuje ogólne wiedza, o tym, że mleko mamy jest lepsze dla dziecka, ale w rzeczywistości bardzo mało wiemy na ten temat różnic między MM, a KP, a ten artykuł nam tą wiedzę przybliża. Całym sercem zgadzam się ze stwierdzeniem, że wiedza bardzo wielu lekarzy i położnych w kwestii karmienia piersią jest bardzo mała i brakuje odpowiedniego wsparcia matek w tej kwestii i przynajmniej tak wygląda to w moim mieście. Cieszę się, że na zielonym zagonku stawia się kwestię karmienia piersią prawdziwie; które w skrócie można określić „karmienia piersią jest wartościowe, ale nie jest łatwe”, bo przy ogólnej społecznej tendencji do promowania karmienia piersią zapomina się, że wymaga to odpowiedniego nastawienia i wiedzy, których już w społeczeństwie brak.
Zastanawiam się czy pisać coś o sobie, trochę ze strachu przed niektórymi komentarzami, ale stwierdziłam, że napiszę – jako podziękowanie dla tych wszystkich osób, dzięki którym jestem tym kim jestem. Sama byłam karmiona piersią ponad 1,5 roku, do momentu gdy mama była w ciąży z siostrą. Moi rodzice, ponad 25 lat temu chodzili do szkoły rodzenia (co było ewenementem), by świadomie i naturalnie podejść do porodu, tam też było promowane karmienie piersią. Po odstawieniu mnie od piersi zaczęłam chorować, byłam niejadkiem, w przeciągu roku przeszłam 3 ciężkie zapalenia płuc, byłam w sanatorium. Z pewnością tu wychodzą błędy rodziców np. przegrzewanie, czy nieodpowiednie podeście i brak wolności w początkowym rozszerzaniu diety, ale ewidentnie widać, że karmienie piersią chroniło mnie przed zachorowaniami w pierwszym półtoraroczu życia. Później byłam chorowitym dzieckiem, właściwe każde przeziębienia kończyło się zapalaniem oskrzeli lub płuc. Trwało to do czasu, gdy trafiłam do mądrego lekarza, który odstawił silne leki, w tym sterydy (!), którymi do tamtej byłam leczona, a wprowadził leki działające miejscowo i przywrócił mi naturalną odporność.
Teraz jestem mamą, dzięki moim rodzicom miałam świadomość, że poród jest czymś naturalnym, że nie trzeba go się bać, tylko trzeba się do niego dobrze przygotować. Poród nastąpił szybciej niż się spodziewałam, i tak się stało, że wyprawki właściwie nie miałam (po odejściu wód płodowych pakowałam się w biegu, dziecko ubrałam w pożyczone od kuzynki ubranka i kocyk z mojego dzieciństwa, po porodzie dziadkowie kupili pieluchy, a mąż pożyczył fotelik samochodowy od kolegi, a wszytko inne później dokupiliśmy) ale był wybrany dobry szpital, wypełniona karta porodu i ukończona szkoła rodzenia. I tu chciałam podziękować za świetne położne, które prowadziły kurs i za wielką wiedzę i serce, które nam przekazały. Dzięki nim do tej pory (1,5 roku) bezproblemowo karmię piersią. Na szkole rodzenia położne na powiedziały, że praktycznie wszytko jest możliwe jeśli się chce: np. że ich koleżanka wykarmiła piersiami trojaczki, że wklęsłe brodawki nie są żadnym przeciwwskazaniem do karmienia piersią, że znają przypadek w kobieta zaadoptowała dziecko i wykarmiła je piersią (ale wymagało to długotrwałego wcześniejszego przygotowania), że prócz rzadkich przypadków – np jak przecie kanalików mlecznych podczas operacji plastycznej, karmienie piersią jest możliwe. Dzięki nim wiedziałam też, że dieta matki karmiącej nie może być normalną dietą – ja sama od porodu jadłam kapustę, cebulę, gruszki i śliwki, ogórki kiszone i wszystkie inne produkty ignorując wszelkie „wskazówki” dotyczące tego co powinnam jeść. Moje dziecko jest zdrowe, ma jedynie „katarki”, co w otoczeniu jest rzadkością. Dlatego z serca popieram idę dobrego przygotowania do porodu, które powinno wyglądać na zebraniu rzetelnej wiedzy i dotarciu do mądrych osób.
Propagujmy karmienie piersią, bo to najlepszy pokarm dla dziecka, ale nie deprecjonujmy karmienia butelkowego. Jeśli kobieta świadomie podejmuje decyzję o karmieniu odżywką, robi to z jakiejś przyczyny. Wybiera rozwiązanie najlepsze dla swojej rodziny. Dajmy kobietom wiedzę, wsparcie, pokażmy zalety. Niech sposób karmienia będzie prawdziwym wyborem, a nie sumą różnorakich uprzedzeń, mitów, przejściowej mody, presji. Nie wpędzajmy w kompleksy i wreszcie, nie walczmy między sobą. Dobra matka, to ta, która podejmuje decyzje najlepsze dla swojej rodziny i siebie. Nawet jeśli nie rozumiemy tych wyborów, odnajdźmy w sobie tolerancję i poszanowanie – w końcu tego też pragniemy nauczyć nasze dzieci.
To wszystko nie jest takie proste. Walczyłam o mleko przez trzy miesiące, guzik mi z tego wyszło, prawie zagłodziłam dziecko. W końcu posłałam cycki do diabła, przeszłam na butle i…… ODŻYŁAM!!!!!!!!!!!!!!!! Dziecko także – skończyły się nieustanne płacze (z głodu), zaczęło się ładnie rozwijać. O, tyle pożytku miałam z przereklamowanego karmienia cycem – trzy miesiące nerwów, stresu, depresji i głodzenia dziecka. Gdybym nie dała się wrobić w ten koszmar i nie słuchała durnej cyckowej propagandy – oszczędziłabym wiele cierpienia zarówno sobie jak i dziecku. Drugiego dziecka juz nawet nie próbowałam przystawiać do cyca.
Aniu jedynie potwierdzasz to o czym piszę, o całkowitym braku wsparcia dla mamy karmiącej i chcącej karmić. To smutne, ale taka jest nasza rzeczywistość i warto aby mamy wiedziały o tym że kp nie jest proste i trzeba szukać pomocy zanim wystąpią problemy, jednak o tym też się nie mówi. Pozdrawiam serdecznie, Ewa
Uderzyło mnie stwierdzenie,,matki domagające się odpoczynku od dziecka” stawiające owe matki w negatywnym świetle.
Jestem położną,matką czworga dzieci z których najmłodsze ma 2 lata. I jak najbardziej uważam,iż kobieta po porodzie przebywając na oddziale położniczym powinna mieć możliwość takowego odpoczynku, jeśli oczywiście ma taką potrzebę.Skoro odwołuje się Pani do natury to przypominam,że kiedyś kobiety rodziły w domach,w których żyły rodziny wielopokoleniowe i zawsze była pod ręką matka,babcia czy starsza siostra ,które nie tylko służyły doświadczeniem ale i pomocą w opiece nad dzieckiem.Dziś często młode mamy wracają do domów,w których nie mogą liczyć na niczyją pomoc bo rodzina odwiedza aby napić się kawy,ocenić jak sobie radzą ,ewentualnie potrzymać przez chwilę dzidziusia wprowadzając więcej zamieszania niż niosąc pomoc.Tym bardziej na oddziałach położniczych powinno się matki nie tylko edukować ale stworzyć im warunki do odpoczynku. Niestety z przykrością stwierdzam,że personel często nie staje na wysokości zadania i zamiast wychodzić kobietom naprzeciw stawia jedynie wymagania i ocenia.
Nie polemizuję w kwestii karmienia bo nie podlega dyskusji fakt ,iż karmienie naturalne jest nieocenionym dobrodziejstwem zarówno dla dziecka jak i matki. Jednak zdaję sobie sprawę,że okoliczności nie zawsze na to pozwalają . Każde z dzieci rodziłam będąc w zupełnie innej sytuacji życiowej ,dźwigając inny bagaż problemów i doświadczeń. Najkrócej karmiłam piersią tydzień,najdłużej 2,5 roku. Zdecydowanie polecam jako położna i doświadczona mama,jednakże zawsze pozostawiam prawo wyboru i szanuję każdą podjętą w tej sprawie decyzję.
Dokładnie. Zgadzam się z Pani wypowiedzią. Nie każda mama nie chce karmić piersią, czasem po prostu nie ma pokarmu i dziecko zaczyna się źle rozwijać. Czasem rozwija się takie zapalenie piersi, że człowiek „hajcuje” do 40 stopni i naprawdę wówczas nie ma się ani siły ani ochoty przystawiać maluszka do piersi. Chciałam karmić- dwukrotnie- i dwukrotnie mi się nie udało. Czy z tego powodu mam czuć się gorsza? A moje dzieci? Są zdrowe , mądre, w dzieciństwie nie miały kolek ani alergii, rozwijały się zgodnie ze wszystkimi normami. Dzieci koleżanek, które karmiły piersią płakały po nocach z powodu kolek i były na WSZYSTKO uczulone… Nie demonizujmy z tym sztucznym mlekiem… Ja też nie jestem zwolenniczką odstawiania dziecka szybko od piersi, ale czasem po prostu nie da się inaczej. I niech to pozostanie decyzją każdej mamy…. Pozdrawiam
Moj kolek nie mial, wybudzalam go nie raz, bo spal wiecej niz 4 godz a juz w wieku 2,5 ms przesypial noce 🙂 karmilam dlugo i jadlam wszystko! Obylo sie bez kolek i poki co alergii. Wg mnie te ogranuczenia dla kobiet w ciazy i mam karmiacych w diecie sa niepotrzebne! Dziecko , wszystkiego probuje, przyzwyczaja sie do roznych smakow, najada sie 🙂 3eba tylko obserwowac i jakby cos sie dzialo z malenstwem to wtedy eliminowac z diety 🙂
wcześniej nie miałam czasu ale teraz mam chwilkę przerwy i podsyłam ci ciekawe artykuły z którymi powinnaś się zapoznać, zanim kiedykolwiek kogokolwiek ocenisz przedwcześnie
1) http://www.blog.przedporodem.pl/nie-chce-karmic-piersia/
lub jeśli wolisz pełniejszą lekturę a nie tylko zacytowane fragmenty to autorka podaje tytuł oraz rok wydania ..
Cytat z innego bloga „Bez względu na to, co myślisz o mamach, które nie chcą podawać dziecku piersi pamiętaj, że każda z nich ma prawo wyboru. Ona jedna wie i czuje najlepiej ze wszystkich (uwzględniając nawet wszechwiedzącą teściową), co będzie dobre dla jej maluszka i dla niej samej.”
2)”W ciągu dziewiątego miesiąca płód nabiera odporności dzięki przechodzeniu do niego przeciwciał z krwi matki. Dziecko uzyskuje w ten sposób czasową ochronę przed chorobami zakaźnymi. Czasowa odporność przekazana dziecku przez matkę dotyczy chorób przebytych przez nią przed ciążą, a nawet w czasie jej trwania. Przeciwciała przekazane przez matkę mogą chronić dziecko przed zachorowaniem na odrę, różyczkę, świnkę, krztusiec, szkarlatynę, a nawet katar i grypę. Matka przekazuje niektóre przeciwciała odpornościowe dziecku również po jego urodzeniu. Przeciwciała znajdują się w siarze i mleku matki. Przekazane przez matkę chronią one dziecko na ogół przez pierwsze 6 miesięcy życia. Po tym okresie ta czasowa, przekazana odporność zanika. W momencie urodzenia dziecko może wykazywać większą odporność niż matka. W ciągu pierwszych 6 miesięcy życia dziecko stopniowo zaczyna wytwarzać własne przeciwciała.”
(źródło http://trymestr.pl/ciaza-miesiac9.html ) nigdy nie pisałam, że mleko matki nie ma przeciwciał ale że pod koniec ciąży dziecko też nabiera odporności a w mleku matki jest ich mniej i są głównie w siarze.
jak znajdę jeszcze jeden wazny artykuł to go podeślę.. jeśli nie to dla mnie dyskusja zakończona i oczekuje przeprosin.
pozdrawiam
Tak jak już Ci odpowiadałam wcześniej, każda mama ma prawo wyboru, to jej dziecko. Powinna jednak wiedzieć czym jest mleko modyfikowane, że jest po prostu szkodliwe dla zdrowia dziecka. Jeśli pomimo to podejmie taką decyzję, to powinna nauczyć się żyć z faktami na temat mleka modyfikowanego. To, że ktoś wybrał tak a nie inaczej nie oznacza, że całe społeczeństwo ma w tym temacie milczeć i być poprawnym. Mam mówić dobrze o takim mleku tylko dlatego, że większość kobiet w kraju bardzo często karmi mm? Zdecydowanie nie! Mamy które czekają na dziecko muszą wiedzieć, że prawie każda z nich jest w stanie wykarmić swoje dziecko, że mleko modyfikowane to bomba z opóźnionym zapłonem, że kp wcale nie jest proste oraz że potrzebne jest w nim wsparcie już przed porodem. Podanie strony trymestr.pl nie jest dla mnie wiarygodnym źródłem, ponadto jak możesz przeczytać na stronie przechodzą antyciała, zaś co z bakteriami, składnikami odżywczymi i wieloma innymi zaletami? Wiem że one są cyt. obleśne, ale zdrowa flora bakteryjna w pierwszych miesiącach życia dziecka jest dziełem siary. Tej samej siary, która jest niepotrzebnym płynem (wg Ciebie). Pomyśl logicznie, gdyby dziecko przychodziło na świat w pełni przygotowane do przeżycia, nie potrzebowało by mleka matki. Jednak natura tego tak nie wymyśliła, noworodek potrzebuje matki i jej mleka i nieważne jak ta prawda jest dla Ciebie niewygodna. Mleko matki jest unikalne w składzie, dostarcza tego czego dziecko aktualnie potrzebuje nie zwiększa ono odporności, dostarcza ono dziecku to co powinno dostać, zaś i matkę ochrania przed chociażby rakiem piersi. Nie ma sensu ciągnąć tej paplaniny, bo dyskusja by była, gdyby to co przedstawiasz miało jakąkolwiek wartość merytoryczną, a na chwilę obecną jest to zlepek emocji i wycinków z portali. Nie jesteś w stanie przekonać mnie, setek naukowców czy lekarzy, że mleko modyfikowane jest dobrą opcją dla dziecka. Jest ostatecznością i mamy za szelką cenę powinny walczyć o kp. Jeśli kobieta podejmuje świadomą decyzję o karmieniu mm , odrzuci pomoc, to naprawdę jest to wyłącznie jej sprawa. Co do lektury, polecam coś bardziej poważnego chociażby Breasfeeding Made Simple Mohrbacher i Kendall-Tackett,, książkę La Leche League http://www.lllpolska.org/
The Womanly Art of Breastfeeding, czy fenomenalne książki Iny May na temat karmienia piersią. Dodatkowo ksiażk Palmera, The Politics of Breastfeeding: when breasts are bad for business pokazuje jak karmienie piersią jest nie na rękę wielkim tego świata. Jeśli przeczytasz te książki i nadal będziesz uważać, że mleko modyfikowane to „cudowna” sprawa, wrócimy do rozmowy. Nie są to pstre artykuły z kolorowego czasopisma, są to książki z ogromną bibliografią, wiedzą i poparte ogromnym doświadczeniem. Przeczytaj poważną książkę, chociaż jedną na ten temat. Potem chociaż raz powyższy artykuł ze zrozumieniem, zobacz do kogo jest skierowany i co ma na celu. Dlaczego pojawiło się metaforyczne określenie sieroty zachodu i dlaczego nie popieram mleka modyfikowanego. A ponowne mówienie, że mam Ciebie przeprosić wydaje mi się bardzo infantylne w tym momencie.
Nie musisz się dobrze wypowiadać o mm. mozesz miec wlasne zdanie, ktore jak widac posiadasz, ja równiez posiadam swoje. od samegfo poczatku chodzi mi jedynnie o uszanowanie pogladow innych ludzi a nie przeciaganie ich na swoja strone. chcialas wyrazic swoje zdanie, zrobilas to w artykule-moglas to zrobic bardziej kulturalnie, ale nie chcialas twoj wybor. to ze masz odmienne zdanie od mojego nie usprawiedliwia chyba tych wszystkich nieodpowiednich slów które padły pod moim adresem jak i innych mam swiadomie decydujących sie na mm. mam na mysli stwierdzenia ze „niewiele odbiegasz od niektorych…” „zalecam wizyte u specjalisty” i inne tego typu 'rady’ ja nie chce cie przeciągac na moją stronę, ani do niczego przekonywać, podalam te linki dlatego zebys poczytala troche rzeczywistego swiata, ktory opisuja kobiety.. a nie kierujesz sie danymi procentowymi które jak sama napisalas sa malo wiarygodne bo badane nie sa tylko dzieci KP. przeprosin nie domagam sie za odmienne poglądy ale za niejednokrotne obrażenie mojej osoby. mojej i innych mam karmiacych mm, bo mimo ze tyczylo sie to mojej wypowiedzi kazda mama ktora karmi mm mogla sie utozsamiac ze mna. wymagam tylko tolerancji i szacunku do poglądów, niezaleznie od tego czy tobie sie one podobaja czy nie. bo ja nikogo nie obrazalam za to ze ma inne wizje karmienia/wychowania potomstwa.
pozdrawiam
Sandro proszę naucz się czytać ze zrozumieniem,.. bo te cytaty które wyciągasz, aby pokazać jaka zła jestem, są nieadekwatne. Doskonale wiem jaki jest rzeczywisty świat, w którym kobiety nie otrzymują wsparcia oraz pomocy. Którym wmawia się, że nie są w stanie wykarmić swojego dziecka, że ich pokarm jest bezwartościowy zaś jak pojawia się problem od razu ktoś biegnie z mm. To, że kobieta po przeczytaniu artykułu podejmie świadomą decyzję nie karmienia piersią, to jest jej wyłączna sprawa. Tak jak już powiedziałam, duża kobiet karmiących mm tak naprawdę nie miała wyboru, bo nikt im go nie dał. Nie otrzymały pomocy, karmią mm bo nie udało się im karmić piersią. Tutaj nie chodzi o mamy obecnie karmiące MM (powtarzam Ci to po raz chyba setny) a o kobiety które są w ciąży i nie wiedzą o wszystkich „ciemnych” stronach karmienia mm. Jeśli nadal podejmą taką a nie inną decyzję, jest to wyłącznie ich sprawa, ja ich nie krytykuję ani nie oczerniam. I szczerzę wątpię aby każda mama kaSandro proszę naucz się czytać ze zrozumieniem,.. bo te cytaty które wyciągasz, aby pokazać jaka zła jestem, są nieadekwatne. Doskonale wiem jaki jest rzeczywisty świat, w którym kobiety nie otrzymują wsparcia oraz pomocy. Którym wmawia się, że nie są w stanie wykarmić swojego dziecka, że ich pokarm jest bezwartościowy zaś jak pojawia się problem od razu ktoś biegnie z mm. To, że kobieta po przeczytaniu artykułu podejmie świadomą decyzję nie karmienia piersią, to jest jej wyłączna sprawa. Tak jak już powiedziałam, duża kobiet karmiących mm tak naprawdę nie miała wyboru, bo nikt im go nie dał. Nie otrzymały pomocy, karmią mm bo nie udało się im karmić piersią. Tutaj nie chodzi o mamy obecnie karmiące MM (powtarzam Ci to po raz chyba setny) a o kobiety które są w ciąży i nie wiedzą o wszystkich „ciemnych” stronach karmienia mm. Jeśli nadal podejmą taką a nie inną decyzję, jest to wyłącznie ich sprawa, ja ich nie krytykuję ani nie oczerniam. I szczerzę wątpię aby każda mama karmiąca mm utożsamiała się z Tobą, osobiście znam kilka, które po prostu nie miały wyjścia lub też tak naprawdę nie wiedziały czym jest mm. Ja mówię że mm jest złe, czy to jest na cenzurowanym? Każdy wychowuje dzieci jak chce, ja nic na ten temat nie piszę w tym artykule. Co do badań, jak możesz mówić że badania które zostały przeprowadzone wskutek pozbierania ponad 75 różnych badań zarówno dzieci karmionych mm czy też piersią, na przestrzeni kilku lat mogą być niewiarygodne? Zaś organizacje takie jak Asthma Uk nie należą do małych inicjatyw, a zatrudniają rzesze naukowców, lekarzy czy też osób z podłożem akademickim. Po prostu to wielu mamom może nie odpowiadać fakt, że ktoś napisał iż, mm jest w pewnym stopniu zagrożeniem dla zdrowia ich dziecka, jednak czy to jest moja wina? . Pozdrawiam serdecznie, Ewarmiąca mm utożsamiała się z Tobą, osobiście znam kilka, które po prostu nie miały wyjścia lub też tak naprawdę nie wiedziały czym jest mm. Ja mówię że mm jest złe, czy to jest na cenzurowanym? Każdy wychowuje dzieci jak chce, ja nic na ten temat nie piszę w tym artykule. Co do badań, jak możesz mówić że badania które zostały przeprowadzone wskutek pozbierania ponad 75 różnych badań zarówno dzieci karmionych mm czy też piersią, na przestrzeni kilku lat mogą być niewiarygodne? Zaś organizacje takie jak Asthma Uknie należą do małych inicjatyw, a zatrudniają rzecze naukowców, lekarzy czy też osób z podłożem akademickim. Pozdrawiam serdecznie, Ewa
z tego co widzę to Ty Ewo masz problem ze zrozumieniem tego co czytasz. Dla mnie dyskusja jest zakończona. Mierzysz wszystkich jedną miarą, a jak ktoś się do czegoś 'przyczepi’ to odwracasz kota ogonem.. rzeczywscie kobiety nie otrzymuja wsparcia i pomocy, ale sa tez takie jak ja ktore swiadomie (wiedzac czym jest mieszanka) decydują się na nią.. a jeszcze jedno- gdybym mogła decydowac to nie chciałabym być karmiona piersią- niestety nie mogłam podjąć tej decyzji. Zupełnie nie rozumiem dlaczego się uczepiłaś że wyrwałam zlepek niejasnych cytatów. Ewo to są Twoje wypowiedzi!!! jestem w szoku.. piszesz i sama nie wiesz co piszesz.. powołuj się na swoje autorytety jeśli to ci tak bardzo pomaga przetrwać w tym jakże okrutnym świecie wyrodnych matek karmiących MM nieswiadomych tego że trują swoje dzieci.. bo ty tak właśnie podsumowujesz, ze jeśli ktoś się zdecydował to nie był swiadomy.. wszystkim obarczasz niewiedzę kobiet… a może to do ciebie nie docierają sygnały że czasy nieświadomości już dawno minęły???
Nie musisz odpowiadać. Żegnam i mam nadzieję nie natrafić na inne twoje wypowiedzi.. no chyba że otworzysz ciut szerzej oczy i spojrzysz na świat z troszkę innej perspektywy..
jeszcze raz żegnam
Sandra
Ja sadze, iz… prawda kole w oczy. Mam na mysli p. Sandre u jej proby jakby usprawiedluwienia siebie 🙂 zabawne jak co raz wiecej krajow wspiera karmienie p 'nic’ z tego nie majac podczas, gdy z mm wrecz przeciwnie. Sprawa jest jasna!
Pani Ewo! Nie ma sensu! 3Eba by dobrze znac j.ang. 😛
Swoja droga dziekuje za ten artykul
jak takie rzeczy czytam to scyzoryk mi się w kieszeni otwiera !!! przestańcie prześladować młode matki !!! moja starsza córka( 18 lat) od 2 tygodnia życia była karmiona mlekiem modyfikowanym . rozwija się idealnie , zgrabna ( wzrost 170 rozmiar 36/38) więc nie grubas , jak to wciskają karmiące piersią . przez całe swoje życie 5 razy brała antybiotyk ( angina) . nauka : wzorowa uczennica , gimnazjum zakończyła ze średnią 5.06, testy w 8 % najlepszych uczniów w polsce !!! młodsza córka ( w maju skończy 3 latka) od urodzenia na butelce ( przez miesiąc był cycek , ale nic jej nie leciało tak jak starszej) rozwija się idealnie , nigdy nie dostawała antybiotyków !!!. a teraz z innej beczki znajoma uparcie karmiła syna piersią przez pół roku , aż pediatra dosadnie poinformował ją że jeśli nie zacznie dokarmiać syna to będzie wniosek do sądu o odebranie jej praw rodzicielskich . jej syn przez te pół roku był 2 razy w szpitalu ze względu na anemię ( jej pokarm był bezwartościowy) wygląd pół rocznego dziecka był hmmm może jak 2,5 miesięczne dziecko . nie siedział , nie poruszał się prawie wcale bo nie miał siły . teraz ma 17 lat i jest drobnym anemicznym nastolatkiem. a teraz inny przykład . znajoma i jej córka ( obecnie 18 lat ) do 10 miesiąca karmiona wyłącznie piersią , nadwaga ogromna mając 7 miesięcy waga 14 kg. mając 10 miesięcy dostaje zapalenia oskrzeli , antybiotyk , wymioty , odwodnienie , szpital . dziecko nie potrafi pić z butelki , więc pozostają kroplówki nawadniające , oczywiście nie w rączkę tylko w główkę bo z stamtąd dziecko sobie nie wyrwie. trauma dziecka i rodziców . nie mogłam karmić piersią , ale jestem dumna z tego jak karmiłam butelką i przytulałam moje córki . dostawały i dostają wiele czułości nawet ta 18 latka potrafi się przytulać , bo taki przykład miała.
Ewelino Twój komentarz pokazuje jedynie jak mała jest wiedza kobiet na temat karmienia piersią. Z drugiej strony, artykuł mówi o długoterminowych problemach zdrowotnych, które ujawniają się bardzo często w dorosłym życiu. Pozdrawiam serdecznie, Ewa
Wlasnie 🙂 DLUGOTERMINOWYCH 🙂 Ludzie nie biora tego pod uwage. Wiele mam tez karmi niemowleta zbyt krotko! Czesto 20 min to za.malo, niekiedy 2 godz! Karmilam 🙂 maz mi picie podawal. 3Eba duzo pic i dobrze jesc. 🙂
Szkoda mi Ciebie i twoich ograniczonych poglądów i twojej wszechwiedzy !!! chciałam być uprzejma i przedstawić poglądy swoje i nie tylko , ale się nie da. są sytuacje nie zależne od matki ( mama nie żyje , ojciec alkoholik , mąż pracujący za granicą , teście na drugim końcu Polski ) jakieś pytania ???!!! nie byłam dojną krową , która całą dobę może leżeć z wywalonym cyckiem i czekać aż pojawi się laktacja!!! 11 dni po porodzie musiałam się zjawić w pracy ,z dzieckiem w wózku . nie będę tłumaczyła dlaczego musiałam , ale właśnie taką rzeczywistość mają niektóre kobiety , WIĘC DARUJ SOBIE TE SWOJE GŁUPAWE KOMENTARZE I KRYTYKĘ. a ja jestem dumną butelkową mamą ( NIE CZUJE SIĘ GORSZA !!! ) , która zapewnia wiele swoim dzieciom , a przede wszystkim miłość !!!
Ewelino, bardzo mi przykro, że miałaś taką a nie inną sytuację. Jednakże post jest zupełnie o czymś innym, mówi on o braku wsparcia dla kobiet które chcą karmić piersią o ich braku wiedzy i przygotowania. Dodatkowo porusza istotny temat wszechobecnego w zachodnim świecie „braku pokarmu” któy bardzo często jest fikcją, która jest wygodna. Nikt nie ma czuć się gorszy, zaś mamy wybierające sposób karmienia powinny świadomie podejmować decyzję i wiedzieć jakie są konsekwencje mleka modyfikowanego. Pozdrawiam serdecznie, Ewa
„mam za mało pokarmu”, „pokarm mi zanikł” … jak słyszę takie wypowiedzi matek to ręcę mi opadają!!! Żal mi tych kobiet, a osoby, które utwierdzają je w tym przekonaniu nieźle bym trzepnęła! Bardzo, ale to bardzo rzadko zdarza się ZANIK POKARMU!!! karmię syna od 6 miesięcy, a mimo to nadal słyszę od wszystkich, że powinnam dokarmiać 🙂 DROGIE, PRZYSZŁE MAMY! Jeśli po miesiącu, może dwóch miesiącach karmienia Wasze piersi staną się „puste”, niczym nie przypominające te wielkie, napuchnięte od nawału mleka piersi to znak, że Wasza laktacja się UNORMOWAŁĄ!!! to nie zanik mleka – po prostu po pewnym czasie laktacja dostosowuje się do potrzeb Waszego dziecka i piersi nie zbierają już mleczka, tylko produkują tyle ile trzeba!!! W naturze bardzo rzadko mamy do czynienia z całkowitym zanikiem laktacji!!! Dziecko trzeba często przystawiać do piersi – ja przez pierwsze 2 miesiące praktycznie nie spałam, jadłam tylko wtedy, gdy mąż coś przygotował po powrocie z pracy, o kąpieli mogłam zapomnieć … przez ostatnie 4 miesiące chodziłam po domu w koszuli nocnej do karmienia, ledwo skończyło się jedno karmienie, a mój Smok znów głodny! I tak w kółko! Do dnia dzisiejszego noce nieprzespane (budzi się na karmienie min. 2 razy, ale przeważnie 3), ale przybiera ładnie na wadze. Rodziłam przez cc, do tego dość mocna anemia, niestety Synek też anemiczny, ale jesteśmy pod opieką mądrej Pani doktor, która nas pomalutku wyprowadza z tej anemii. Ja mam wilczy apetyt, jem za dwóch, bo Mały to chyba wszystko ze mnie wysysa:). Karmię dalej i nie zamierzam przestawać! Najgorsze są te pierwsze miesiące – poźniej już z górki! DROGIE, PRZYSZŁE MAMY! Karmcie piersią! I nie będę tu mówiła o bezsprzecznych zaletach zdrowotnych, bo chyba nie muszę. Karmcie też dla swojej wygody! Podziwiam mamy, które karmią swoje dzieci butelką – to o wiele pracochłonne zadanie! Butelki trzeba myć, wyparzać, przygotowywać to wszystko, mleko drogie, przygotujesz, a dziecko nie zje, a cyc zawsze 'pod ręką’. Oczywiście początki są MEGA trudne i bez wsparcia nie ma mowy o karmieniu, ale jeśli takowe macie (ja miałam męża) to próbujcie! I nie słuchajcie rad babci, cioci – dokarm, a daj mu herbatki, a może mu się pić chce, może głodny … Jak się dziecku chce pić – to cyc (2 min), jak głodny – cyc (mój je ok 10 min.), czkawka – cyc, po co dopajać? po co dokarmiać? I na sam koniec – nie oceniajcie matek, które wybierają mm, a już na pewno nie mówcie, że robią to z wygodnictwa, bo moim zdaniem tylko utrudniają sobie życie. Gdziekolwiek idąc z dzieckiem muszą myśleć o zabraniu ze sobą butelki, o przygotowaniu odpowiedniej ilości, muszą się upewnić, że mleko będą miały gdzie przygotować ewentualnie podgrzać itp.- same sobie życie utrudniają. Ehh, mogłabym tak pisać i pisać … Swoją drogą – ludzie są dziwni – jesteśmy jedynymi ssakami, które karmią swoje dzieci nie swoim mlekiem – suka karmi szczenięta, kotka karmi swoje pociechy swoim mleczkiem, tylko człowiek chce być mądrzejszy od natury i zamiast dawać swoje mleko to ściągamy od krowy … a czemu akurat od krowy? może świnie mają lepszej jakości mleko? 🙂 … pozdrawiam serdecznie WSZYSTKIE MAMUSIE
Alina
Taki szczegół – dziecko zaczyna produkować przeciwciała od razu po urodzeniu. Dlatego między innymi szczepi się noworodki 🙂
Jedynie dzieci w Polsce, Rumunii i Bułgarii są szczepione w pierwszej dobie życia nigdzie indziej nie szczepi się dzieci tak wcześnie a dopiero 3 miesięczne lub starsze 🙂 Jednak jak widać jesteśmy w „elicie” 🙂
Bzdura, mieszkam na Wegrzech i noworodki sa szczepione. Bez sensu jest uzywac takich argumentow jak „jedynie” lub „nigdzie/nigdy” – aby bylo to wiarygodne nalezaloby uzyskac informacje z ministerstw zdrowia wszystkich krajow i wtedy robic statystyki tego typu. Poza tym obecnosc/brak szczepien to nie wynik badan medycznych w stylu „jak kraj bogaty to maja racje” a decyzje rzadowe na podstawie lobby farmaceutycznych/lapowki + mody + aktualne trendy w pediatrii + szkoly pediatryczne w danym regionie.
Ewo
rób z tymi komentarzami to na co tylko masz ochotę, ja w nich nikogo nie obrażam, nie ubliżam. wyrażam jedynie swoje zdanie, na które nie musisz mi odpowiadać.. ale jak widać na Twoim blogu jest niepożądane posiadanie własnych poglądów. trzeba iść ślepo i ufać temu co ty piszesz.,. Przykre, bo podobno jesteś tak bardzo doświadczoną istotą, a nie akceptujesz cudzych pogladów jeśli tylko odbiegają od twojego 'cudownego’ karmienia piersią. kobiet takich jak ja jest bardzo dużo.. wiem o tym bo znam wiele z nich, karmiących mm z różnych powodów, równiez są to kobiety które swiadomie nie chciały tak jak ja. lecz większość z nich się nie wychyla bo boją się że będą potraktowane i 'napiętnowane’ tak jak ja tutaj u Ciebie.. jednak ja nie mam zamiaru wstydzić się swoich wyborów. ktoś może ich nie pochwalać, ale nie musi mnie przy tym obrażać. „Jeżeli miałaś tego świadomość, gdy w piersiach pojawił się pokarm, a mimo to z premedytacją zdecydowałaś o podawaniu mieszanki – to nie ma dla Ciebie usprawiedliwienia, chyba że natury psychiatrycznej.”
„Mam nadzieję, że żadna kobieta w ciąży nie potraktuje Twojej wypowiedzi na poważnie, jeśli to zrobi, coś to o niej świadczy. Świata człowiek nie zbawi,.. jak to mawiają wolnoć Tomku w swoim domku. Wiem, że Twoim celem jest zdenerwowanie mnie, ale uwierz mi miałam styczność z wieloma ludźmi w swoim życiu, mniej lub bardziej,.. nie jesteś wyjątkiem i niczym nie odstajesz od niektórych. ”
bardzo jasno pokazałaś ty i jak i jedna z komentujących że masz mnie za g*wno, za patologię nawet śmiem twierdzic, bo tak to odebralam.
jednak nie szykanuj w ten sposob karmienia butelką bo naprawde są różne sytuacje w życiu i nie tobie te wybory oceniać. z twoich wypowiedzi bije też hipokryzja, wiesz dlaczego? raz piszesz ze mm to zlo konieczne z drugiej strony dobrze ze jest cos takiego bo dzieci ktore nie maja mam nie umieraja z glodu „sieroty” ale jesli dziecko ma matke to cos jest z jej psychiką nie tak jesli sie na mieszanke zdecydowala.. i nie jest moim celem zdenerwowanie cie.. jednak pomysl jak twoje wypowiedzi moga odebrac kobiety ktore z przyczyn zdrowotnych musialy sie zdecydowac na mm. bo ja z artykulu wnioskuje ze masz je za najgorsze na swiecie. i to ze pozniej tlumaczysz sie w komantarzach niewiele daje, bo nie wszyscy czytaja komentarze. chcesz to usun moje komentarze, jest mi to obojętne. jak wczesniej napisalam. masz za nic poglady ktore sa rozne od twoich.. ja szanuje to ze masz klapki na oczach, ale inne kobiety nie musza powielac twojej niskiej tolerancji. i jesli chca, to mamy XXI wiek, mieszanki są bardzo zblizone do mleka matki, jeśli nie chcą karmić, nie mogą czy tam jakie mają powody to niech sie tego nie wstydzą.. bo to ich dziecko i kazdy wie ze mama chce dla dziecka jak najlepiej. a czy ktos wytknie palcem czy nie, to swiadczy o tym kims a nie o nas -mamach podajacych mieszanke..
pozdrawiam Sandra
BRAWO !!!!!! 😉
A ja myślę, Sandro, że bardzo dużo dorabiasz sobie w swoim teatrze mentalnym, kiedy czytasz wypowiedzi autorki i inne wypowiedzi (moje też by do tego grona pasowały) i piszesz „masz mnie za…”. Wszyscy Cię mają za… Sandrę. Za nikogo więcej, a tym bardziej za nic więcej. Mamy Cię za człowieka. A za to, jak czujesz się z naszymi wypowiedziami, nikt poza Tobą nie odpowiada.
Nie do końca się z tym zgodzę. Ja miałam odwrotnie.Byłam gorsza bo karmiłam piersią, nie dopajałm latem i nasłuchałam sie wiele od „życzliwych” że źle robie, że moje mleko jest mało treściwe i wogóle.
Pani Ewa wywołała swoim wpisem niemałą burzę.Musze jednak powiedzieć że ma 100% racji. Tutaj chodzi głównie o edukację, uswiadamianie. Każdy ma wybór. Nie rozumiem poruszenia matek że artykuł je obraża.W zasadzie pani Ewo uważam, że obrazić moga nas słowa ludzi z których zdnaiem się liczymy a z poglądami życiowymi się identyfikujemy.Więc reasumując ma Pani autorytet:)
Elisavo, dziękuję, ja tylko przyglądam się komentarzom, wiele mam mm czuje się obrażone stwierdzeniem „sieroty” nie rozumiejąc tekstu, ani nie czytając go dokładnie bo nie jest on skierowany do kobiet już karmiących mm a dopiero zastanawiających się nad tą formą karmienia. Wiele kobiet nie wie, nie zdawało sobie sprawy czym jest mm ja ich za to nie winię. W stwierdzeniu sieroty chodzi o to, że kiedyś mm było wyłącznie dla dzieciaczków bez mam, a teraz nagle w xxi wieku wszystkie mamy nagle straciły pokarm? Powiedziałam, to co uważam mam do tego prawo, pokazałam fakty odnośnie badań nad mm i powiedziałam to co chciałam. To co kobieta w ciąży zrobi z tą informacją to jest jej prywatna sprawa. Podejmie świadomą decyzję, to jej dzieci. Autorytetu nie mam po prostu nie owijam w bawełnę, co jest dość nie poprawne społecznie i politycznie 🙂
Drogie Panie,
a gdzie przy tym KARMIENIU PIERSIĄ jest miejsce dla tatusiów? też chcieliby być blisko dziecka, a nie maja szansy bo to wy ciągle jesteście przy dziecku. z wiadomych przyczyn mężczyzna nie przystawi dziecka do piersi i nie nakarmi, a jest to dosyć intymna chwila dla takiego malca. moje dziecko było karmione mieszanką, dlaczego?? nie będę tłumaczyć widząc jakie naskoki były na inne wypowiedzi.. miałam wybór i podjełam taką decyzję mimo nacisku otoczenia i ciesze sie ze byla ona taka. bo mój mąż dzięki temu zyskał świetną bliskość z dzieckiem, karmił, przewijał na początku kiedy ja nie miałam siły po porodzie. wstawał w nocy.. uważam to za ogromny plus, którego karmienie piersią nie daje..
Pozdrawiam
Sandro jest wiele innych sposobów aby tata mógł zbliżyć się do dzieci nie koniecznie za pomocą butelki, zresztą każdy ma wybór. Żyjemy w czasach informacji, kto chce to ich używa kto nie to wyżuca je do kosza.Pozdrawiam Ewa
pani chyba nie była karmiona piersią, bo pisała o inteligencji, a słowo „wyrzucam” pisze się przez RZ, a nie Ż 🙂
Mozna rowniez odciagac 🙂 choc ja z tym poczekalam do ok 6 ms, bo jestem anty plastik, ktory podczas podgrzewania wydala szkodliwe substancje, a szklanych butelek nie moglam kupic, wiec synek pil z kubka, a jego relacja z tata w ogole nie ucierpiala. Sa baaardzo blisko 🙂 zalezy od checi 🙂
Szczerze mówiąc, niektóre pani wypowiedzi są szokujące.. Wybór butelki z powodu taty?! Mój mąż nosił nasze dziecko do odbicia, przewijał kąpał, tulił, zabawiał.. Obecnie ma świetny kontakt z córą. W życiu nie przyszłoby mi do głowy by decydować się na karmienie mieszanką, zamiast naturalnym zdrowym pokarmem matki, z takiego powodu…
mój lekarz uświadamiał mnie jakie ryzyko niesie za sobą nie karmienie piersią. wiec niesądze aby wszędzie to było zatajane. po drugie zanam w moim otoczeniu większy odsetek dzieci karmionych piersią które były bardziej chorowite niż te wychowane na butelce. po trzecie nie wyobrażam sobie karmić dziecka piersią.. dla mnie to coś potwornego. okropne i obrzydliwe, odrzuca mnie na samą myśl. pierwsze dziecko karmiłam MM i każde kolejne również będę karmiła w ten sposób. nie wyobrażam sobie zmuszać siebie do karmienia piersią. chcę się cieszyć dzieckiem a nie przeklinać na samą myśl ze za chwilke znowu bedzie glodne i bede musiała znowu wyciągać cycka… fuuuuuuuuuu :/
Gościu, coś mi się wydaje, że stereotypy oraz ogromne wpływy społeczne, medialne miały na ciepie straszne duże działanie. Hmm,.. obrzydliwe, okropne, potworne, jak coś co jest całkowicie naturalne może takie być? Słowa, że przeklinasz dziecko kiedy jest głodne,.. również dają do myślenia,.. nigdy nie odczuwałam tego w ten sposób, tzn głodu swojego dziecka jak coś złego, cieszyłam się kiedy go zaspokoiłam,.. ale może jetem inna. Karmienie piersią to dopiero początek, to że ktoś karmi piersią wcale nie świadczy że dziecko będzie zdrowe, bo mama może palić, pić, dawać dziecku słodycze jogurty, przegrzewać tutaj jest bardzo wiele czynników…
no więc tak.. chyba bardzo się spieszyłaś czytając mój komentarz. nie przeklinam dziecka że jest głodne tylko sposób karmienia, a to jest ogromna różnica. karmienie dziecka nie ma wpływu na stan zdrowia bo znam różne przypadki i dziecko na cycku może być bardziej chorowite od tego wychowanego na butelce. ale nie w tym rzecz. sęk w tym że właśnie tak to u nas jest. większośc kobiet uważa się za lepsze bo robi z siebie tzw „matki polki” osobieście nic nie mam do kobiet które KP. robią jak chcą i chciałabym żeby każda z tych pan uszanowała mój wybór również. dla mnie to 'mleko’ to taka sama wydzielina jak np pot.. i nie wstydze sie mowic ze dziecko przy cycku wywoluje u mnie odruch wymiotny. boli mnie to jak bardzo mamy KP próbują poniżyć matki karmiące MM. jakby to faktycznie miało znaczenie! ludzie!!! kochasz swoje dziecko? chcesz dla niego jak najlepiej? oddałabys za nie zycie?? oczywiście że tak!!!! wiec po co to roztrzasanie metody karmienia, wazne zeby dziecko nie było głodne. a jesli chodzi o wplyw na moja decyzje to nie jestem osoba na którą może cokolwiek wpłynąć. mam swoje przekonania i to co powiedza w tv itp malo mnie jakos interesuje. jest wiele kobiet które czują tak jak ja.. a twój artykuł jest po prostu niesmaczny i powinnaś go przeredagować. bo swoimi slowami obrazasz bardzo wiele osób – co zresztą widać po komentarzach.
DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ!
Świetny artykuł. Jestem mamą 4-letnich bliźniaczek. Karmiłam je piersią, bez dopajania (i tak, w wielkie upały słyszałam od teściów, że katuję dzieci nie podając im wody czy rumianku). Początki nie były łatwe. Olga zgryzła mi brodawkę do krwi, a Lenka w nocy „zapominała” jak się je. Ja się bardzo denerwowałam. Najgorszy był pierwszy tydzień.Pomogła mi położna, z którą byłam umówiona na pon. (wyszłyśmy ze szpitala w sob., a ja w niedz. o 7:30 do niej zadzwoniłam, żeby przyszła na ratunek:-). Później za to było świetnie, mleka wystarczyłoby dla wykarmienia czworaczków.
Carownico jak mówisz, wsparcie jest najważniejsze! Gratuluję córeczek i woli walki 🙂 Pozdrawiam serdecznie, Ewa
zazdroszcze położnej w taki razie.. mnie moja irytowala i wcale nie chcialam zeby przychodziła.. głupia i wredna baba
Dlatego pewni ludzie powinni mieć zakaz wykonywania zawodów. Empatia jest kluczem w położnictwie, jej brak tworzy babony :/ Współczuję
ja przez 3 m-ce od urozenia corki wlaczylam o mleko w piersiach to bylo koszmar – mala wisiala na cycu dzien i noc ale tak zakodowalam sobie ze nie dal butli ze musze zwyciezyc i udalo sie karmilam 2 lata prawie – i wiecie co z perspetywy tych lat uwazam ze byla to najlepsza inwestycja w moim zyciu – spiepszylam jedynie szczepiac mala bo nie mialam takiej wiedzy jak dzis ehh ale tego juz nie cofne …choc bede jej oczyszczanie z tego syfu co byl w szcepionkach stosowac bo widze jaki jest moj drogi synek ktory ma prawie 3 lata i nigdy na nic nie byl szczepiony ale to juz temat nie na tego posta . Ad malej ilosci pokarmu – wiem ze da sie laktacje rozbujac ale potrzebna jest ogromna determinacja i wiara serio wiara ze sie uda – org. odpowiada na nasze prosby…serio 🙂 pozdrawiam wszsytki ewalczasce i mowie wam nie poddawajcie sie bo to nalepsze co mozecie dal maluszkowi!!!!! na reszte jego zycia a on jest najwazniejszy tak? powodzenia
Czuję się dotknięta tym artykułem. Moja Iga ma 8 miesięcy od 7 jest karmiona mlekiem modyfikowanym. nie dla mojej wygody, nie dla tego, że jestem wyrodną matką tylko dlatego że po prostu nie miałam pokarmu! po miesiącu pobudzania moich piersi i męki dosłownie! Pisząc męka mam na myśli stale głodne dziecko. Po godzinnym ssaniu obu piersi moja córka wprost piszczała z głodu! Z piersi nie leciało mi mleko tylko wydzielina mleko podobna, przez miesiąc nie mialam ani razu nawału mleka. Myślicie że nie chciałam karmić piersią swojego dziecka? Oweszem chciałam i nawet nie wiecie jak bardzo! Zazdroszczę WSZYSTKIM matkom które to robią. Kocham moją Córkę nad życie a to że nie karmiłam jej piersią nie ma na to żadnego wpływu. Irytują mnie koleżanki które celowo dokarmiają dzieciaki, mam koleżankę która dokarmia córkę mlekiem HA mimo że dziecko nie ma żadnej alergii! szczerze dla mnie to szczyt głupoty, bo skoro ma się swój pokarm to po jakiego groma wydawać pieniądze na sztuczne mleko które jest bardzo drogie.
Dagmaro bardzo Ci współczuję i podziwiam że tak długo walczyłaś o pokarm. To naprawdę wspaniałe! Jednak ja nie piszę, że kobiety karmiące mm są gorsze. Piszę, że wiele kobiet bardzo często szybko się poddaje już na starcie, że w momencie kiedy pojawia się problem od razu usprawiedliwiają to brakiem pokarmu. Wpis powstał, aby młode mamy przestały wierzyć w bajkę, że przyłożą dziecko do piersi i się stanie. Jak sama mówisz karmienie piersią to bardzo duże wyzwanie i powinny byc przygotowane na to że pojawią się problemy. Są kobiety którym nie dane jest karmienie piersią, bardzo im współczuję. Przepraszam, że poczułaś się dotknięta artykułem, nie to miałam na celu.
cieszę się, że pojawił się ten temat na blogu, Ty Ewo wiesz czemu…
ja też wykarmiłam swoje dziecko piersią i to nie krótko, chociaż czasem było boleśnie i ciężko, ale cieszę się, że moje dziecko nie musiało być „faszerowane” tym modyfikowanym „czymś” czego uważam mlekiem nawet nazwac nie można
jak dzieci po TYM mają być zdrowe…
No to ze mnie straszna matka!!! I wybrakowana kobieta oraz podły, leniwy człowiek. Pierwszego dziecka nie karmiłam wcale, bo nie miałam czym. W szpitalu byłam 8 dni, cały personel oddziału położniczego obmacal mi piersi,bo uważali,że wina leży po mojej stronie,bo źle przestawiam dziecko. I jakież było zdziwienie wszystkich, że piersi są miękkie. Dziecko darło się z głodu dniami i nocami. Nikt nie umiał mi pomóc! Mały spadł z 3 kg wagi na 2,5 kg, co stanowiło więcej jak 10 % wagi. Chcieli go zatrzymać w szpitalu. Zaczęłam dostawać depresji, lekarze zaczęli się o mnie martwić,a pokarm się nie pojawił. A ty mi teraz piszesz,że trzy lata trulam dziecko, a moje dziecko nazywasz sierotą zachodu!!!!!! Więc powinnam być wzorową matką i pozwolić mu umrzeć z głodu? Nie ma jak natura nie……. i selekcja naturalna!!!!!
Dlaczego jesteś złą matką? w artykule piszę, że to wina bardzo często personelu medycznego ich brak wyszkolenia w tym temacia, powoduje że mamy nie są w stanie wykarmić swoich dzieci. Dlatego tak ważna jest informacja o tym że karmienie piersią nie jest łatwe, wymaga ogromenej pracy o której powinny już myśleć kobiety na etapie ciąży. Jednak nigdy nie powiem, że mleko modyfikowane jest w jakimkolwiek stopniu dobre chociaż jest czasem jedynym wyjściem. Jednakże, w obecnych czasach to jedyne wyjście występuje bardzo często w krajach zachodu, czy kobiety zachodu są inne od pozostałej części świata? Ponadto dla przykładu bardzo dobrym substytutem mleka modyfikowanego jest chociażby mąka cedrowa nie zwiera białka krowiego i ma o wiele lepszy skład niż mleko modyfikowane. Pozdrawiam serdecznie, Ewa
Bardzo dobry tekst! Trzeba o tym głośno mówić/pisać/uświadamiać. Żywienie to najważniejsza kwestia naszego życia i od nas/mam zależy, czy zaprogramujemy organizm dziecka na zdrowie. I nie potępiam tutaj mam karmiących mm swoje dzieci z powodów ściśle do tego przekonujących, ale takie, które same, dobrowolnie, dla własnej wygody decydują się już w ciąży karmić gotową mieszanką… Jest to bardzo przykre, widząc jak egoizm wpływa na życie następnego człowieka. Pozdrawiam!
egoizm????? rozmieszyłaś mnie.. na prawde takie komentarze to można sobie o kant tyłka rozbić.. ten jak i te powyżej.. i to ze dobrowolnie podjelam taka decyzje nie swiadczy o mim egoizmie. uwazasz ze lepiej by bylo gdybym na sile sie zmuszala i podczas kazdorazowego karmienia dziecka wymiotowala??? (tak wymiotowala bo taki odruch pojawia sie za kazdym razem gdy widze dziecko przy piersi) uwazasz ze dziecko bylo by szczesliwsze czujac ze nienawidze tego sposobu karmienia, gdybym plakala za kazdym razem ze znowu nadchodzi ten moment meczarni dla mnie??? a gdzie w tym wszystkim widzisz radosc z macierzynstwa? radosc dziecka ze moze sie przytulic do mamy i pobyc z nią blisko? dla mnie karmienie mm w wziazku z moim odczuciami itp bylo oczywistym wyborem. ważne jest dla mnie aby moje dziecko było szcześliwe i czuło również moją radość kiedy je karmie BUTELKĄ. więc twoje słowa typu egoizm zakrawają brakiem szacunku i tolerancji jaki wykazala autorka wpisu uzywajac sformułowania sieroty zachodu itp.. az gesia skora wychodzi jak sie takie durne wpisy czyta..
Wobec tego rodzaju odczuć zalecam wizytę u psychiatry, skoro widok dziecka przy piersi, czyli czegoś najbardziej naturalnego i najpiękniejszego pod słońcem, wywoływał u Ciebie odruch wymiotny. Zastanowiłaś się choć przez chwilę, co byś zrobiła, gdyby NIE WYNALEZIONO mleka modyfikowanego? Co podałabyś dziecku, schabowego? Może w ogóle posiadanie dziecka w przypadku Twojej osoby to jakaś pomyłka? Parafrazując, aż gęsia skóra wychodzi, jak się takie durne wpisy czyta.
ty sama jesteś pomyłką.skoro twoje toki myślowe sa tak ograniczone to to napisze: gdyby nie wynaleziono to bym się zmusiła, ale skoro wynaleziono i nie muszę to korzystam z lepszego rozwiązania. . a jeśli masz tak niską tolerancje wobec osób z innymi poglądami to może sama się wybierz do psychiatry. ja nie ubliżam matkom które karmia piersią. robia jak uwazaja za słuszne. i ja tez oczekuje tolerancji. w artykule oburzył mnie brak pohamowania w słownictwie. i nazwanie mojego dziecka „sierotą zachodu”. matke i ojca ktorzy kochają je najbardziej na świecie ma więc autorka moglaby panować nad swoim językiem. jesli natomiast chodziło o brak edukacji w tym kierunku to różne stwierdzenia pod adresem mam ktore wybraly mm byly niepotrzebne bo nie zwiazane z tematem. a jak tak bardzo faktycznie chce pomoc swiatu to niech opisze jakis wazniejszy problem i bardziej istotny. w szpitalach mamy pelno terroru laktacyjnego i nie wiem jak u was ale u mnie w miescie sa te wszystkie poradnie i polozne lataja i pomagaja, tlumacza..
i odnośnie najświeższego komentarza, autorka z całą pewnością nie jest żadnym autorytem. wywołała niemalą burze bo ma niewyparzony język i nie potrafi się kulturalnie wyrażać. nie ja jedna karmiąca mm poczułam się urażona jest sformułowaniami..
Sandro dlatego sieroty zachodu są w cudzysłowie, chodzi o przenośnię. Bo obecnie tylko kobiety zachodu mają problem z karmieniem piersią, powoli zmienia się to i problem pojawia się w innych rozwijających się krajach. Stwierdzenie takie ma zobrazować, że nie jest możliwością aby wszystkie matki w całej Europie, USA czy Australii nagle straciły pokarm. Terror laktacyjny,.. zależy kto o tym mówi, bo patrząc na mamy karmiące piersią one nie zauważyły tego terroru, widzą go wyłącznie mamy karmiąc mm, co daje do myślenia. Zresztą, ten wpis nie powstał dla mam które już karmią mm a dla kobiet w ciąży, które nie podjęły jeszcze decyzji. Powstał po to, aby zrobiły to świadomie, zdaję sobie sprawę że wiele mam karmiących mm nie otrzymało pomocy, wsparcia albo po prostu nie wiedziały czym jest mieszanka i w żaden sposób ich nie obrażam. Dlatego proszę czytajcie uważnie pierwsze zdania tekstu. Bo tutaj jest pies pogrzebany 🙂 Pozdrawiam i ma Pani rację nie jestem autorytetem, nie czuję się taką osobą, jestem osobą która mówi bez półśrodków, bo te są jedynie frazesem. Chcę podzielić się informacją, której sama poszukiwałam kiedy każdy wciskał moim dzieciom butelkę, a ja nie mogłam znaleźć pomocy.
no dobrze, ale z drugiej strony co nas obchodza kobiety w usa, australi itp.tam sa inne zwyczaje inna kultura inny swiatopoglad, skupmy się na naszym kraju w którym źle się dzieje. co do terroru laktacyjnego to widza go wlasnie mamy karmiace mm. bo moje zdanie uszanowano w szpitalu gdy powiedziałam ze nie chce karmic. owszem przyszla polozna i porozmawiala ze mna, zapytala czy chce sprobowac, jednak ja juz podjelam swoja decyzje. i nie byla ona podjeta nieswiadomie. bedac w ciazy rozmawialam o tym z lekarzem prowadzacym ciaze, z pediatrą, z poiłożna nie bo nie przychodziła do mnie z czego sie ciesze, bo nie przypadlysmy sobie do gustu. wiec takie uogolnianie ze matki sa nieswiadome na co sie decyduja.. uwierz mi ze kazda matka ktora podjela taka decyzje w pelni byla swiadoma tego na co sie decyduje..
ps. apropo tego 'terroru ktorego mamy KP podobno nie widza’ moja dobra znajoma wlasnie kilka dni temu urodzila dziecko, ciagle bylo przy piersi bo musi sie nauczyc.. dzisiaj rano dziecko trafiło na OIOM bo pokarm nie wystarczal z piersi a lekarze sie upierali.. wiec czasami zastanowmy sie co piszemy, bo zycie pisze i tak swoj wlasny scenariusz
Nie Sandro USA czy Australia są tutaj bardzo na miejscu, bo to kraje zachodu, rozwinięte, Polska jest gdzieś pomiędzy, ale zwyczaje i kultura w świecie pełnym TV i mass mediów staje się bardzo jednolite, poza zwyczajami. Jednak światopogląd staje się bardzo zunifikowany, bez względu na to gdzie jesteśmy. Każdy ma swoje życie, podejmuje decyzję, jednak nie jestem w stanie uwierzyć, że większość mam które karmi mm wiedziała czym jest mleko modyfikowane i jaki wpływ ma na dziecko. I tak samo nie wiem czy Ty wiedziałaś o tych badaniach, nawet tych wymienionych w artykule, zanim podjęłaś decyzję o karmieniu mm. Każdy ma wybór i powinien wiedzieć czym jest mm. Ponadto może się mylę ale moim zdaniem większość mam karmiących mm, robi to z powodu braku pomocy i profesjonalnego wsparcia, ponieważ ktoś im nie mógł pomóc kiedy dziecko źle było przystawione, ponieważ nie miały kogoś kto by im powiedział jak wspomóc laktację, ponieważ wszyscy wokół wmawiali jej że nie ma pokarmu. Dlatego tak ważne jest, aby kobieta w ciąży wiedziała, że to nie jest łatwe i aby wiedziała dlaczego walczy o pokarm. Na górze listy z wyprawką zamiast wózka powinno widnieć, znaleźć kogoś kto pomoże mi w kp. Co do Twojej koleżanki bardzo mi przykro z powodu dziecka, jednak to potwierdza jedynie to o czym piszę, o braku profesjonalnej pomocy o braku empatii ze strony personelu,. Doświadczona położna bez problemu zauważy, że dziecko się źle przystawia do piersi, albo ma z tym problemy. Dlatego dziwi mnie może tutaj są kwestie zdrowotne na rzeczy, a nie samo karmienie piersią. Ciężko powiedzieć. W każdym razie, Ty podjęłaś taką a nie inną decyzję to naprawdę nie moja sprawa i nie mnie ją ocenić. Jednakże obstawanie przy tym, że mleko modyfikowane jest dobre dla dziecka kiedy mama jest w stanie jest wykarmić swoje dziecko jest złe. Bo mleko modyfikowane nigdy nie zastąpi pokarmu matki, ponieważ ma ogromny wpływ na zdrowie dziecka, i chociaż marketingowcy napiszą na opakowaniu czy powiedzą w reklamie że jest najlepszym zamiennikiem, nigdy nim nie będzie. Bardzo szkoda mi mam które karmią mlekiem modyfikowanym, bo wiem że musi im być ciężko, bo chyba żadna matka nie chce źle dla swojego dziecka. I jestem naprawdę zła, kiedy kolejna osoba pisze, że nie miała pokarmu, bo tak naprawdę nie otrzymała wsparcia które powinna, które jej się należy. Świadczy to jedynie źle o naszej służbie zdrowia, opiece okołoporodowej oraz w sumie o naszym społeczeństwie.
Dostrzegam u Ciebie wysoki poziom frustracji i wynikajacej stąd agresji, może dlatego, że gdzieś tam w głębi masz jednak niejasne poczucie, że postąpiłaś nie do końca w porządku. Nikt nie ma do Ciebie pretensji, to Twój wybór, niestety ze szkodą dla Twojego dziecka, bo nazywanie mm „lepszym rozwiązaniem” świadczy o oderwaniu od rzeczywistości. Nie mogłaś odciągać swojego mleka i podawać go dziecku w butelce, skoro jego widok przy piersi powodował wymioty? Masz pojęcie, że w mm nie ma tych składników, jakie są w Twoim mleku, i odmawiając dziecku swojego pokarmu pozbawiłaś go czegoś bardzo cennego – pal licho poczucie bliskości i więzi z matką, ale tam są przecież przeciwciała i inne elementy, których nawet za tysiąc lat nie stworzą w laboratorium, bo zawiera je tylko mleko matki? Jeżeli miałaś tego świadomość, gdy w piersiach pojawił się pokarm, a mimo to z premedytacją zdecydowałaś o podawaniu mieszanki – to nie ma dla Ciebie usprawiedliwienia, chyba że natury psychiatrycznej. I nie piszę tego, żeby Cię obrazić, po prostu stwierdzam fakt.
Dziecko najwieksza odpornosc zdobywa w 9 miesiacu ciazy. W pokarmie pozniej sa juz znikome ilosci tych przeciwcial. A to mleko odciagalam i wylewalam bo dla mnie to cos w rodzaju nieprzyjemnej wydzieliny mojego organizmu.ja bylam zdecydowanue za dlugo karmiona piersia i wstydze sie dzisiaj kiedy mama mowi ze mnie 2,5 roku kp. I nie odczuwam ze robie zle. Uwazam ze podjelam najlepsza decyzje. I wybralam najlepszy pokarm dla dziecka.
Sandro,… rób sobie co chcesz, myśl sobie co chcesz, wstydź się za kogo chcesz, to Twoja, nie moja rodzina. To Twoje życie, ale proszę nie opowiadaj takich bzdur, że mleko matki jest bezwartościowe bo się kompromitujesz. Wielką hipokryzją jest to o czym mówisz zwłaszcza, że sama byłaś karmiona piersią, z drugiej strony co Ty robisz z śliną, sebum i innymi wydzielinami swojego organizmu? Jak możesz z nimi żyć, jak dajesz sobie radę z kwasami w żołądku lub bakteriami i pasożytami w jelitach? Zresztą, taka dyskusja jest bezowocna, Ty podjęłaś decyzję, poinformowaną lub mniej, Twoja sprawa. Mam nadzieję, że żadna kobieta w ciąży nie potraktuje Twojej wypowiedzi na poważnie, jeśli to zrobi, coś to o niej świadczy. Świata człowiek nie zbawi,.. jak to mawiają wolnoć Tomku w swoim domku. Wiem, że Twoim celem jest zdenerwowanie mnie, ale uwierz mi miałam styczność z wieloma ludźmi w swoim życiu, mniej lub bardziej,.. nie jesteś wyjątkiem i niczym nie odstajesz od niektórych. Dlatego z rcji, że to mój blog, kolejne Twoje komentarze będą traktowane jako spam, czy Ci się to podoba czy nie, bo nie mam czasu aby odpowiadać na nie, gdyż są zbyt bzdurne. Pozdrawiam serdecznie, Ewa
W życiu nie czytałam większych bzdur. Albo masz 18 lat i jeszcze zielono w główce, albo naprawdę trzeba Cię wyedukować/wyleczyć, bo jeżeli będziesz przenosiła tego rodzaju fobie na swoje potomstwo to czeka ich dość neurotyczna przyszłość. Serdeczne wyrazy współczucia.
poza tym dla mnie najwazniejsze jest szczescie dziecka a jesli wyt przedkladacie kramienie piersia ponad wszystko.. no to… nie zapomnijcie ze od jedzenia w zyciu jest tez cos wazniejszego.. MIŁOŚĆ
Podejście typu „karmienie piersią to tylko jedzenie” to duży błąd, ale widzę, że Cię nie przekonam. Mimo wszystko powodzenia.
Jak czytam takie teksty to myslę , że ktoś ma problemy z samooceną. Może zajmijmy się matkami, które nie dają miłości swojemu dziecku. Krzywdzą je albo świadomie pozwalają żeby ktoś je krzywdził. Zanim zajmiesz się oceną i podświadomą krytyką innych zastanów się w czy jest coś jeszcze co mogę zrobić dla swojego dziecka. Czy poprzestałam na karmieniu piersią i uważam się za lepszą. Czy dbam o to aby dziecko wychować na człowieka pewnej własnej wartości, przystosowanego do życia w społeczeństwie, potrafiącego poradzić sobie z problemami? Czy po karmieniu piersią wystarczająco wpoiłam dziecku wartość zdrowego odżywiania?…
Czy matki używające pieluch jednorazowych są gorsze od tych z krajów trzeciego świata, gdzie przez biedę dzieci latają z gołymi d…?
Każdy żyje po swojemu, ale mamy powinny świadomie podejmować decyzję o karmieniu mlekiem modyfikowanym, a nie pod wpływem wygodnego personelu medycznego czy też opinii większości społeczeństwa. Nie jest normalna sytuacja gdzie wyłącznie kobiety zachodu posiadają nadnaturalne problemy z karmieniem piersią, zaś w innych częściach świata ten prawie nie istnieje. Tutaj nie chodzi o kwestie wychowawcze, a o fizjologię kobiety/ matki. Obecnie zbyt łatwo przychodzi nam uwierzyć, że nie jesteśmy zdolne do karmienia zwłaszcza że wszyscy to powtarzają. Dodatkowo pokutuje wizja, że karmienie piersią się po prostu dzieje. W społecznościach gdzie karmienie piersią jest normą starsze pokolenia uczą młode matki jak to robić, karmienia piersią trzeba się nauczyć, tak samo jak musi to zrobić dziecko. Pozdrawiam serdecznie, Ewa
„Każdy żyje po swojemu, ale mamy powinny świadomie podejmować decyzję o karmieniu mlekiem modyfikowanym, a nie pod wpływem wygodnego personelu medycznego czy też opinii większości społeczeństwa.” pierwsze mądre zdanie jakie przeczytałam.. szkoda że przy dodawaniu komentarzy do wpisów czytelniczek sama sobie zaprzeczasz tak często. według ciebie tylko społeczeństwo ogłupia a kobieta która świadomie decyduje się na mieszankę nie jest przy zdrowych zmysłach skoro taką decyzję podejmuje.. zastanów się co piszesz.. i faktycznie pomyśl o napisaniu czegoś odnośnie zwrócenia uwagi moze na przemoc w domach. wesprzyj kobiety które są nekane przez facetów i nie mogą się uwolnic z ich szponów. są gorsze problemy niż swiadomy wybor matek na karmienie mlekiem modyfikowanym..
Gościu możesz pisać jak chesz i wynosić pod niebiosa mleko modyfikowane, nie zmieni to faktu że mleko modyfikowane nie jest dobrym rozwiązaniem co więcej nie boję się powiedzieć że powinno być ostatecznością, tutaj chodzi o efekty długoterminowe. Te badania nie są wyssane z palca. Zostały przeprowadzone i każda kobieta powinna o nich wiedzieć, a to jaką decyzję podejmie to już jej sprawa nie oceniam jej. To Twoje dziecko nie moje. Każda mama powinna jednak wiedzieć i świadomie wybierać. Pozdrawia serdeczne i życzę mniej stresów.
POPIERAM!!!! 🙂
Wiele dzieci jest bitych, maltretowanych może tymi niech szanowna autorka tego wpisu się zajmie!!!! Dobra matka, to ta, która podejmuje decyzje najlepsze dla swojej rodziny i siebie. Nawet jeśli nie rozumiemy tych wyborów, odnajdźmy w sobie tolerancję i poszanowanie – w końcu tego też pragniemy nauczyć nasze dzieci. Polecam ten artykuł: http://www.sosrodzice.pl/chce-karmic-piersia-mleczna-wojna/
Melisko, każdy robi ze swoimi dziećmi co uważa za słuszne, nie będę poruszać tematu dzieci bitych i maltretowanych bo to patologia. Jeśli komuś nie odpowiadają fakty odnośnie mleka modyfikowanego to przecież co ja mogę z tym zrobić? Każda mama ma prawo wiedzieć czym jest mm i jakie są jego konsekwencje. Każda mama powinna wiedzieć ze kp nie jest łatwe. To jaką decyzję podejmie to wyłącznie jej sprawa. Pozdrawiam, Ewa
Zastanawiam się, co zrobić z matkami, które mają taką a nie inna budowę piersi uniemożliwiająca karmienie dziecka. Ja odkąd pamiętam miałam wklęsłe (całkowicie) brodawki. Taka natura moich piersi. Choć bardzo się starałam i często przystawiałam syna (ponad 4kg) nie był w stanie jeść z moich piersi. Z jednej w ogóle nie leciał pokarm nawet odciągając go laktatorem mleka było kilka ml. Co w takich przypadkach? Czemu, choć minęły prawie dwa lata czuję się jak zła, wyrodna matka karmiąca swoje dziecko mm? Ile trzeba znieść bólu podczas karmienia by stwierdzić, że została przekroczona granica własnej wytrzymałości i że dalej się już nie da, choćby nie wiem co..
Nigdy nie zapomnę słów jednej z położnych, która przyszła do mnie po porodzie, gdy ją poprosiłam o pomoc w przystawieniu dziecka „I TYM chce karmić”???
TO to są moje piękne, zdrowe piersi. Może nie stworzone do karmienia, ale dające ciepło i poczucie bliskości..
Zastanawiam się, kiedy wartość matki będzie oceniania po tym, ile miłości, bliskości i ciepła jest w stanie dać swojemu dziecku a nie jak długo jest w stanie karmić je piersią…
Ps. na nic się zdały pieniądze wydane na położną laktacyjną. Pomoc osób tzw „trzecich” czasem jest po prostu niewystarczająca. Nikt nie jest magikiem i nie każda kobieta będzie w stanie karmić swoje dziecko.
Mam tylko jedną prośbę, do wszystkich kobiet, matek , w szczególności karmiących piersią:
Nim będziecie chciały oceniać nas, matki korzystające z butelek, pomyślcie dwa a nawet trzy razy, czy na pewno wiecie, dlaczego sięgamy po butelkę…
O dziwo matek karmiących butelką z wygody i lenistwa jest zdecydowanie mniej niż matek mających problem z karmieniem. Problem przez duże P. Szkoda, że takich badań nikt nigdzie nie przeprowadzał…
I tak zupełnie na marginesie, byłam niejednokrotnie świadkiem wręcz patologicznych zachowań matek karmiących przed chwilą swoje dziecko piersią. Gdzie tu miłość?Bliskość? Chyba tylko fizyczna i na chwilę…
Z pozdrowieniami,
marysia
Marysiu, bardzo mi przykro że należysz do grona kobiet które nie są w stanie wykarmić swojego dziecka piersią. Jak widzisz, sama byłaś świadkiem braku jakiegokolwiek profesjonalizmu ze strony personelu medycznego. Dlatego tak ważne jest aby młode mamy jeszcze zanim urodzi się dziecko poszukały kogoś dobrego i profesjonalnego aby pomógł, kogoś kogo poznają. O czym piszę, to o tym, że wiele kobiet zbyt wiele łatwo przyjmuje do siebie informację, że nie są w stanie wykarmić swojego dziecka, co bardzo często mija się z prawdą. Jakim cudem ten problem istnieje wyłącznie na zachodzie, zaś w krajach gdzie istnieje wsparcie kobiet przez starsze i doświadczone pokolenia matek owszem istnieją trudności z karmieniem, ale nie na taką skalę. Czy my kobiety krajów rozwiniętych jesteśmy inne? Jeszcze raz ja nie mówię, że kobiety karmiące piersią są lepsze, mówię że mleko modyfikowane nie jest dobre dla kobiet, że personel medyczny oraz ten który powinien pomóc jest niekompetentny, że rodzina nie jest w stanie pomóc, że kobiety powinny wiedzieć iż karmienie piersią nie jest proste. Wybór karmienia dziecka nie jest kwestią automatyczną, powinien być świadomą decyzją. Zaś mleko modyfikowane powinno być w tym wypadku ostatecznością. Przepraszam, że poczułaś się urażona. Pozdrawiam serdecznie, Ewa
A co zrobić gdy dziecko nie chce w żaden sposób przystawić się do piersi? Ma głodować!!!Ja osobiście miałam taką sytuację i mimo moich bardzo dobrych chęci wytrwałości i pomocy doradcy laktacyjnego nic z tego nie wyszło.Nie dla każdej kobiety karmienie piersią jest naturalne i co najważniejsze możliwe do wykonania.W szpitalu nie często można znaleźć fachową pomoc-panie które tam pracują wychodzą z założenia że matka powinna naturalnie wiedzieć jak to się robi.Czytać o tym to jedno a umieć zastosować w praktyce to drugie.Panie które niby próbowały mi pomóc w szpitalu robiły to w taki sposób że potrząsały moim dzieckiem na siłe przyciągały buzię dziecka do mojej piersi a dziecko darło się w niebogłosy.Na koniec gdy okazało się że nie potrafią mi pomóc zaczęły mnie obwiniać o całą tą sytuację i wyraźnie było widać że mają już dosyć mnie moich problemów i ciągłego krzyku mojego dziecka.Moja córka wychowała się na modyfikowanym.Ma w tej chwili 5 lat-jak dotąd miewała tylko przeziębienia.Które dziecko ich nie ma zwłaszcza gdy chodzi do przedszkola.Nigdy nie miała zapalenia ucha nie jest otyła a jeżeli będzie miała cukrzycę to dlatego że jest obciążona genetycznie.Jeszcze dwa słowa-gdy byłam w szpitalu z młodszą córcią przyjęli na patologię niemowlaków matkę z noworodkiem w stanie prawie agonalnym-matka tak bardzo chciała wykarmić je tylko swoim mlekiem bo tak jej 'nakładli’ w szpitalu.Nagonka zaś jest właśnie na matki które z różnych przyczyn karmią swe dzieci mlekiem modyfikowanym-patrzą na nas jakbyśmy popełniły najgorsze przestępstwo.
Generalnie jestem okropną i leniwą matką, która zamiast leżeć z dwójką dzieci przy cycku cały dzień miała czelność je dokarmiać by na przykład móc też czasem coś ugotować, posprzątać i pracować zawodowo, bo byłam na tyle nieporadna, że przed porodem nie wygrałam w totka. Przez moją lekkomyślność i dokarmianie na pewno w przyszłości moje Bliźniaki będą miały depresję, łupież, a także trudności w nauce trzeciego języka – no bo dwóch muszą się uczyć już teraz przez nieodpowiedzialnych rodziców z różnych krajów. Wspaniała położna, świetny artykuł!!! w sam raz dla mam, które mogą po porodzie leżeć, karmić i pachnieć… aha – moje dzieci były karmione piersią przez pół roku, ale jakoś doszło u nich w pierwszych tygodniach do zatrzymania akcji serca i konieczności reanimacji…
Prosze wybaczyc ale ten artykul jest w mojej opinii proba zastraszenia matek ktore karmia mm. Dane ktore sa przytoczone – czesto bez naukowego poparcia lub jesli ktos pokusi sie o sprawdzenie ich wiarygodnosci – jest ona bardzo watpliwa. Rowniez uwazam ze mleko matki jest najlepszym pokarmem i na pewno nie do zastapienia. Ale… bez przesady. Wg tych danych co drugie dziecko karmione mm powinno umierac w wieku niemowlecym lub zapadac na ciezkie choroby. A tak nie jest. Chce zwrocic sie do kobiet karmiacych mm aby nie czuly presji ani nie zyly w przekonaniu ze kazdego dnia po trochu usmiercaja swoje dziecko. To nie prawda. A do Pan chcacych promowac karmienie naturalne – robcie to ale umiejetnie bo niestety czytam wiele artykulow w ktorych zaczynacie prawic jak nawiedzone i przybiera to koszmarna postac demagogii. Madrosc, zrozumienie i umiar. To jest moje zdanie mlodej matki ktora wiele czyta na ww temat.
Doznałam terroru laktacyjnego przy pierwszym dziecku i przy drugim. Mimo, że robiłam wszytko aby karmić piersią. teraz czytam, że to wygodnictwo. Poza tym mam inne doświadczenia z najbliższego środowiska, jeśli chodzi o choroby dzieci karmionych piersią a tych karmionych mm.
Dużo by pisać… mm to często nie kwestia wyboru, ale tak się to określa… ale co tam, nad problemami z laktacja nikt się nie pochyla… i wrzuca nas wszystkie do wora „zły wybór”… ehhh
Nie znalazłam w tym wpisie żadnej wartościowej wskazówki, odpowiadającej na pytanie: Co zrobić, gdy karmienie nie wychodzi ? Jak sobie poradzić kiedy matka myśli, że brak jej mleka ? Jak przystawiać do piersi ? W większości przypadków to nie lenistwo wpływa na decyzję o podaniu butelki, a po prostu niewiedza, brak wsparcia i brak zrozumienia. Każdy wrzuca swoje 3 grosze nie rozumiejąc, co kobieta wtedy czuje. To informacje praktyczne należy głosić wszem i wobec, a nie – Karm, bo to Twoja natura. Problem polega na braku miejsc, gdzie można się nauczyć karmić piersią, na wstydzie matek z cyckiem na wierzchu, bo to że mleko matki to natura jest oczywiste, a to że tego cycka należy wyciągnąć już jest feee oraz na przekonaniu, że umiejętność karmienia piersią ma się we krwi.
Klaudio, doskonale wiem co czuje taka mama, gdyż pomagałam kilku osobom w tej walce. Obawiam się jednak, że bardzo często kobiety szukają pomocy za późno, już w ciąży powinny poszukać kogoś, kto im pomoże kiedy pojawią się problemy. Jest wiele sposobów na radzenie sobie z nimi, potrzeba jedynie mieć dużo cierpliwości i motywację. Owszem brakuje miejsc, ale jest sporo wspaniałych położnych, douli, lekarzy i innych kobiet zrzeszonych lub też nie w grupy pomocowe mam karmiących piersią chociażby na fb. Są organizacje charytatywne wspierające kobiety karmiące piersią i udzielające pomocy, wystarczy tylko poszukać np. http://www.lllpolska.org/. Wiem, że nie brzmi to dobrze, ale bardzo wiele kobiet nie wkłada wysiłku w poszukiwanie takich odpowiedzi. Z góry zakładając, że karmienie piersią jest łatwe. A nie jest i nigdy nie było, takie przekonanie panuje wśród osób które nigdy nie zgłębiły się w temacie, które nigdy nie miały problemów (co jest ogromną rzadkością). Zaś cycek na wierzchu, powiem Ci tak, jak jest motywacja to i cycek nie przeszkadza, zresztą można użyć chusty, apaszki albo pójść w odosobnine miejsce, przecież to nie problem 🙂 Pozdrawiam Ewa
Wile osób się z wpisem nie zgadza,nie wiem dlaczego? Raczej ten opis jest do kobiet,które wręcz nie chcą karmić na własne życzenie . Ja doskonale rozumiem kobiety,którym się nie udało mimo jakiejś tam walki,wtedy zrozumiałe,ze sięga się po mm.Niestety teraz co druga osoba sięga po mm.
Ja sama karmię 4 rok,niestety,ale jestem przez to źle postrzegana,jak tak mogę-za długo,ale mam to gdzieś natura wie co robi,mleko człowieka do człowieka,krowy do cieląt…
Trzeba promować karmienie piersią:) Kobieta już w ciąży musi wiedzieć i nastawić się że karmi piersią mimo wszystko. Tez warto mówić że karmienie często jest trudne, bolesne ale przede wszystkim piękne i najlepsze dla maleństwa:) Cudowne mamy dbamy o piękne zabawki, kolorowe ciuszki, bujaczki-leżaczki a zapominamy o najważniejszym i najlepszym dla naszych Maleństw
Kasiu masz 100% rację, skupiamy się na duperelach zapominając o tym co ważne. Tak głośno mówi się o profilaktyce, a czemu nikt w wyprawce nie uwzględni planu awaryjnego, „co gdy mi się nie uda, gdzie znajdę szybko pomoc?”.
Świetny artykuł!Wspaniała,mądra kobieta!Gratuluję maleństwa i odwagi głoszenia tych i podobnych treści na tym blogu.Dzięki,że jesteś Ewo:)
Jestem osobą,która była karmiona piersią do 5 roku życia.Pamiętam jak chodziłam za mamą z poduszką i mówiłam:’mamo daj mi cyca’Mama brała tę poduszkę na swoją rękę,a ja kładłam na niej głowę,wtulałam się i to była najcudowniejsza chwila pod słońcem!Nieopisana bliskość,poczucie bezpieczeństwa i miłości!Moja młodsza siostra tak samo,ona chyba ssała pierś do 4roku życia.Taki miałyśmy luksus.Chyba między innymi przez to wytworzyła się niesamowita więż z mamą!
Niestety ,kobiety z mojego otoczenia,już w ciąży podejmują decyzję,że będą karmić mm i tak robią.Nawet jak zaczynają od piersi,to dzieci się nie najadają,za słaby pokarm,najmniejsza wymówka jest dla nich na wagę złota,żeby przejść na mm i przechodzą do tego na porządku dziennym.Nie podejmują żadnych starań,rozwiązaniem jest dla nich mm.Czasami jak na to patrzę,to wygląda to tak jakby dziecko miało być dla rodziców ,a nie oni dla dziecka…
Tak dla mm , wtedy tylko,kiedy jest to na prawdę nieuniknione!Nie dla mm,kiedy jest ono alternatywą!Dobrego dnia:)
duzo zależy od nastawienia kobiety, warto w ciąży już to postanowić i wytrwać…lekko nie jest to fakt,odpowiednia dieta, dzieci ze skazą, poranione brodawki ale jak trzeba to trzeba:) moje dzieci udało mi się wykarmić piersią ok 2 latek i koniec karmienia (pół roku TYLKO pierś) Moja siostra miała bliźniaki i karmiła 1,5 roku:). Znajoma zaczęła karmić piersią i po tygodniu trafiła z maleństwem do szpitala na ok 3 tygodnie (nerwy, strach, straciła pokarm, w szpitalach sami dają mm) wróciła do domu, zaczęła dostawiać maleństwo znów do piersi, jezdziła do poradni laktacyjnej, trafiła na wspaniała panią doktor, udało sie laktacja powróciła maleństwo wykarmiła piersią Można? można. Trzeba promować karmienie piersią i nastawić troche kobiety, że nie zawsze to jest tak pięknie i „bezboleśnie” jak w reklamie, ale warto! Pamiętam jak tylko żyłam na chlebie, wodzie,ryżu i jabłkach pieczonych ale jak widziałam moje dzieci pijące mleko z mojej piersi i te śliczne oczka wpatrzone w moją twarz- wiedziałam że warto! Gratuluję Ewo:) wszystkiego dobrego, szczęśliwego rozwiązania.
Kasiu masz rację, ale nie jestem przekonana czy dieta jest obowiązkowa choć wiele kobiet w Polsce tak myśli. Dlaczego? Ponieważ zanim urodziłam pierwsze dziecko, spotkałam się z doradcą laktacyjnym (było to w Wielkiej Brytanii) i zapytałam wprost czy muszę zachować dietę. Ona powiedziała wtedy tak, owszem muszę się odżywiać pełnowartościowo i zbalansowanie. Ponieważ kiedy ja jestem zdrowa to i moje dziecko jest również. Dlatego jadłam wszystko od kapusty kiszonej, poprzez serki brie kończąc na surówce z mizerii. To co powiedziała ta kobieta miało sens, bo jak przeżyć na wodzie i ryżu i być samemu zdrowym (dziecko zawsze dostanie więcej składników odżywczych niż my). Bez zdrowia matka nie jest w stanie dbać o dziecko, a ponadto w końcu zapasy się skończą. Dieta eliminacyjna powinna być stosowana kiedy dziecko wykazuje objawy alergii. Pamiętać również należy, że do 3 miesiąc życia, naturalna jest nieregularna eliminacja, zatwardzenia, wzdęcia czy luźne stolce. Tak długo jak nie towarzyszą im inne objawy jest ok, tak mi przynajmniej powiedziano wtedy na spotkaniu. Pozdrawiam serdecznie,
Ewa
W moim przypadku okazalo sie, ze zaglodzilabym swoje dziecko chcac karmic wylacznie puersia. Przy pierwszym dziecku sie udalo, teraz nie. Dlugo opisywac by zlozonosc tej sytuacji i wine szpitala, ktory mial propagowac karmienie naturalne jednak zadnej pomocy nie moglam sie doprosic. Takie teksty nie poprawiaja mojej samooceny.
Cześć, bardzo mi przykro, że miałaś problemy, ale właśnie o tym jest ten tekst, że kobiety muszą szukać pomocy zanim się one pojawią. Młode matki bardzo często zapominają o tym. Często niezbędna jest ta osoba trzecia. Bardzo mi przykro, że źle odbierasz ten tekst, on ma na celu zmotywować mamy do prewencji i zmotywować, że naprawdę mm nie jest wyjściem.Pozdrawiam serdecznie, Ewa
Bzdury! Karmiłam piersią, bo chciałam. Fajne doświadczenie, polecam. Przez rok i 2 miesiące, dopóki karmiłam, nie chorowałam ani ja, ani dziecko, nie wiedzieliśmy co to katar. Jednak to, co się zaczęło pod odstawieniu od piersi, przerosło moje najśmielsze oczekiwania! Zapalenia oskrzeli, alergie, katary, kaszle, infekcje i tak w kółko. Więc nie pisz proszę bzdur, że mleko matki uodparnia. Daje odporność, owszem, ale tylko w momencie karmienia, potem dziecko zdane jest na łaskę losu.
Jest wiele kobiet które muszą przejść na mm z różnych powodów i właśnie taka nagonka sprawia, że uważają się za złe matki. Karmiłam swoją starszą córkę piersią tylko 3 miesiące. Młodszą karmiłam równo rok. Starsza zanim nie poszła do przedszkola była chora tylko 2 razy. Młodsza chorowała i choruje co chwila – do tego jest alergiczką. A przecież powinno być odwrotnie zgodnie z teorią na temat mm. A jednak nie jest. Ja też byłam niemal od początku karmiona mm a mimo to od dziecka rzadko miewam choćby katar.
Nie straszmy niepotrzebnie i nie wpędzajmy matek w poczucie winy. Rozumiem intencje tego artykułu ale życie jest zbyt skomplikowane żeby przypisywać choroby i zdrowie tylko jednemu czynnikowi.
Gratuluję maluszka 🙂
Beato to nie jest nagonka, na zdrowie dziecka ma wpływ wiele czynników tak jak mówisz, zaś mm jest jednym z nich i to bardzo istotnym jeśli nie decydującym. Kobiety w ciąży, żadko kiedy wiedzą o tym czym jest mm i jakie może nieść ze sobą obciążenie, dodatkowo uważając, że karmienie piersią jest bardzo proste. Polecam dzisiejszy artykuł https://zielonyzagonek.pl/dziecko-ajurweda-wstep gdzie lepiej wyjaśniłam temat. Pozdrawiam serdecznie, Ewa
Pamiętajmy, że wysnuwanie wniosków na podstawie dwojki dzieci jest ze statystycznego punktu widzenia bez sensu. Dobrze przeprowadzone badanie to mnostwo kryteriow, a najważniejszym jest reprezentacyjna próba 🙂 2 to nie jest reprezentacyjna próba 😉
Jak napisałam wnioski nie są wyciągnięte na podstawie dwójki dzieci, a obserwacji własnego otoczenia, czy też bardzo dużej ilości mam znajdujących się pod opieką znajomej położnej w szpitalu.
Pewnie dlatego moje dziecię pochorowało się na piersi, a cudownie ozdrowiało po przestawieniu na mm. Mutant normalnie 😉
Lavinko, pierś to nie jest jedyne źródło zdrowia, może gdzie indziej był pies pogrzebany? Gdyby mleko matki było takie złe to jak człowiek był w stanie przetrwać na ziemi i do tego jeszcze ewoluować? Mleko modyfikowane to całkowicie nowy wytwór i jedynie kilka badań mówi o długoterminowych efektach mm. Pozdrawiam, Ewa
Nie ma za co:) taka była moja decyzja! chociaż niektórzy myśleli że zwariowałam:)
Gratulacje Ewko, maleństwa! O rety, i znowu czeka Cię poród, wspaniale, zazdroszczę, hehe. Ale mnie ciekawi jak się do niego przygotowujesz, bo pewnie będzie akcja w domu się dziać, ale to Twoja osobista rzecz, oczywiście.
Co do karmienia… moja mama karmiła mnie nie całe 3 miesiące, moje siostry jeszcze krócej. Mówiła, że pokarm jej zanikał. Znam kobiety, które mówią to samo. Cóż, pokarm chyba może zanikać nawet przez stres. Ale chyba przeważnie można go odzyskać. Wydaje mi się, że za mało edukuje się młode mamy i nawet nie wiedzą co zrobić w takich momentach. Ja karmię moją kruszynkę już 3 miesiące i jest cudnie. Choć bez kłopotów się nie obyło, i nawet teraz czasem nie wiem o co chodzi małej. Ale chyba 4 lata karmić nie będę, 2 lata wydaje mi się długo ;-). W każdym razie może się zdarzyć, że niedługo znowu będę w ciąży (jedno dziecko to jakoś tak samotnie 😉 i co Ewo, mówisz, że dalej karmisz piersią? Właśnie zastanawiałam się co zrobić jakby się okazało, że jestem w ciąży (choć jeszcze nie planujemy). Wydawało mi się, że wykarmić 3 osób nie dam rady, niesamowite, że tak robiłaś. Chyba muszę zgłębić temat.
Dzięki za wpis 🙂
Witaj Tesiu, nie dziękuję. Tak będzie ciekawie, do porodu specjalnie się nie przygotowuje, to co zwykle ćwiczenia mięśni Kegla i dobra dieta. Bałam się karmić w ciąży, wszyscy dosłownie wszyscy na około mówili i mówią przestań, ale skontaktowałam się z LLL organizacją która promuje karmienie piersią i poprosiłam o informacje na ten temat, dokładne z badaniami, zdecydowałam że karmić będę. Oczywiście mleko samo powoli zanika, teraz nie mam go wiele ale nadal daje młodemu to co jest, nie tak często ale nie zrezygnowałam. Tak więcej niż jedno to zdecydowanie (ale to kwestia prywatna), ale nie ma nic wspanialszego niż patrzeć na nich, na tą ich czułość względem siebie i prawdziwą miłość 🙂 Pozdrawiam Ewa
Potwierdzam na przykładzie własnych dzieci – częste infekcje dolnych dróg oddechowych, ucha środkowego, kolka, astma, problemy z układem pokarmowym – to wszystko było udziałem moich dzieci – niestety ja nie miałam wyboru, robiłam co mogłam żeby karmić piersią, ale się nie udało i musiałam dokarmiać. Szlag mnie trafia jak słyszę, że są kobiety, które mogą karmić piersią a tego nie robią – czy to wygodnictwo czy głupota? nie moja sprawa – tylko tylko dzieci w tym wszystkim szkoda.
Moja córka młodsza jak się urodziła ciągle jadła (w maju skończy 2 latka i dalej ciągle by jadła:) położna na siłę wciskała mi mieszankę twierdząc, że widać mam za mało pokarmu, albo za mało kaloryczny pokarm, kłóciłam się z nią a ona groziła mi, że nie wyjdę z dzieckiem ze szpitala bo je głodzę i nie będzie przybierać na wadze. Doradcy laktacyjni? u nas w szpitalu podobno poradnia laktacyjna jest, na izbie przyjęć oddziału ginekologiczno-położniczego, w tym samym gabinecie przyjmowane są pacjentki na oddział jak i mamy z problemami z karmieniem, a raczej z zapaleniem piersi przy karmieniu i to tyle na temat, o tym, że ktoś mi może pomóc nie słyszałam, a przy drugim dziecku stwierdziłam, że jak sama nie zadbam i się nie dowiem co dobre dla dziecka nikt mnie nie uświadomi. Pewnie jakbym była mniej zdeterminowana uległabym położnej i karmiła małą mm (a największy absurd był jak była rok później -leżałam z małą na dzieciecym – wizytacja w szpitalu bo chcą uchodzić, za szpital przyjazny dzieciom i przyleciała do mnie położna mówiąc jaka sprawa i żebym mówiła, ze namawiały mnie na karmienie piersią), ale starszą córkę karmiłam tylko 3 miesiące bo miała straszną skaze, ja już samą wodą i waflami ryżowymi żyłam a ona na buzi ranę miała i pediatra sama powiedziała, że nie ma sensu dalej męczyć nas obie trzeba mieszankę, strasznie mi później brakowało karmienia piersią, ale mała już nie chciała piersi. Przy młodszej córce poszłam ze skazą do alergologa, okazało się że mogę jeść nabiał !!! bo dziecko je przetrawione już białko, mała dostała tylko jakiś lek na jelitka, buzia piękna, a po 3 miesiacach zrobiłam testy i ani śladu skazy, starsza ze skazą się pożegnała dopiero w wieku 1,5roku :(. Ale powiem coś jeszcze młodszą córkę chciałam karmić ile się da, ale się nie dało, moje dzieci miały problem z zatwardzeniami i musiałam je przepajać, bo sytuacje były krytyczne, jak poczuły butelkę koniec z piersią,nawet na siłe się nie dało, bardzo to przeżywałam i płakałam, ale najgorsze w tym wszystkim były komentarze znajomych rodziny, mleko z piersi zdrowe, o ja chce dziecku najlepiej zapewnić więc karmie piersią, no i wychodziło, że ja jestem złą matką. Dlatego karmić piersią owszem, ale nie można na każdym kroku mówić o wyższości karmienia piersią nad mm w sposób taki, że kobieta karmiąca mm jest gorsza (bo może by chciała a nie może:(), a niestety taka jest teraz tendencja i to się czuje:(
Witaj Agato, bardzo przykro mi, że odczułaś wpis w ten sposób. Jednak on musiał powstać i takie reakcje są zrozumiałe, ale napisałam we wpisie, że to wina nie matek, a otoczenia one nie powinny się czuć winne, bo często nie wiedizały, nikt nie chciał pomóc, każdy wywierał presję. Wpis powstał, aby kobiety będące w ciąży choć na chwilę się zastanowiły, podjeły świadomą decyzję, bo doskonale wiesz jak ważna jest determinacja w początkowej fazie karmienia piersią. Pozdrawiam serdecznie, Ewa
Witam
Tak jak każdy ma wybór …
Ja karmiłam wyłącznie swoim mlekiem baaardzo długo 4 lata bez dwóch miesięcy:))) i nie żałuję tego:) bo więź z dzieckiem ogromna i pamięta!! ostatnio powiedziało siedząc mi na kolanach że słodkie to mleczko z cycusiów było :)))) dziecko wcześniak więc prawie cały czas na mnie wisiało, byłam zmęczona to fakt ale się opłacało:)))))
trzeba wytrwałości!!!!! i nie mówić, że nie mam pokarmu tylko próbować!!! jest czasem że nie ma się mleka więc wtedy modyfikowane musi być!!!(znam taki przypadek)
Pozdrawiam wszystkie Mamy:)
Wspaniały artykuł. Z przyjemnością poczytałam.
Ubawił mnie poprzedni komentarz, gdyż dosłownie TO SAMO miałam napisać :), też 4 lata, też córeczka do dziś tuli się do piersi i wspomina jak było słodko. 🙂
Do końca 1 roku córeczka ani razu nie zachorowała, pierwsza wyższa temperatura dopiero przy ząbkowaniu, nigdy w życiu nie miała zapalenia ucha itd, itd. Do tego ma figurkę jak elfik – śliczna i zgrabna, żaden tłuścioszek ( mleko modyfkowane bardzo roztucza).
Mam w bliskiej rodzinie skazę mleczną i nieolerancję glutenu, więc przez rok nie jadłam pieczywa i nie piłam mleka, potem stopniowo wprowadzałąm i obserwowałam, co się wydarzy. Kontrolowałam co jem, do tego mam własne ekowarzywka. Do dziś dziecko nie ma żadnych alergii.
Bardzo zachęcam do karmienia naturalnego i postawy pełnej miłości do dziecka. na dodatek nagroda jest od zaraz – ja nie przesiedziałam ani jednej nocy przy chorym dziecku, nie wiem też co to kolka. 🙂 .
Bahati gratuluję i masz rację, ale mm nie powinno być traktowane jak normalny zamiennik mleka, a użyte w sytuacji podbramkowej.
Bardzo się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga. Zagoszczę dłużej.
Co do samego mleka, to ja osobiście miałam problem na początku z pokarmem, ale za wszelką cenę chciałam karmić cycusiem. Koleżanka z takim samym problemem poradziła sobie za pomocą laktatora – takie wiecie, pobudzanie piersi… – z początku bolesne, ale właśnie, czego nie robi się dla swojego dziecka. Męki się opłaciły i cały okres przekarmiłam piersią 🙂
Pozdrawiam również wszystkie Mamy! 🙂
Masakra, nie wyobrażam sobie pamiętać picia z piersi… Chyba bym miała teraz zaburzenia psychiczne, gdybym coś takiego pamiętała
Dokładnie. Dla mnie sa to intymne chwile z dzieckiem sluzace gl. nakarmieniu. Przy okazji jest bliskosc. Jednak chwalenie sie i rozpamietywanie, ze 4 latek tak uroczo mowi,ze mleczko jest slodziutkie itd. – ktos cos ma z glowa. A maz pewnie zamkniety w komorce kolo szczotki…